Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:832.03 km (w terenie 150.16 km; 18.05%)
Czas w ruchu:31:12
Średnia prędkość:26.67 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:46.22 km i 1h 44m
Więcej statystyk
  • DST 30.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 57.28km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice.

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Komentarze 0

kilka interwałków z wieczora


Kategoria Outdoor


  • DST 82.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 24.97km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konwaliowa Góra.

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 1

Trening z Torq Superior a konkretnie z Arturem i Krzychem.
Mam nadzieję, że zapamiętam dojazd w ten rejon :-)
Bismarck jest dość piaszczysty i nie udało mi się tym razem podjechać.
Sporo lasów.
Ciekawe single w okolicach Sulęcinka.
W drodze powrotnej sympatyczny podjazd w Nadziejewie ;-)
Młody nam się gdzieś zawieruszył po drodze.
Musiałem już gonić z ustawionym tempomatem na 31 km/h żeby zdążyć na ... Syrenki.

Super trening - dzięki Artur !


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 34.00km
  • Teren 34.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 21.70km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

*REBA*REBA*REBA*

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 27.05.2011 | Komentarze 4

Używka, od znajomego Kolegi, stan idealny, po serwisie, skok 115 mm, z manetką na kierę, czarna, napis duży, taki a'la Texas style. Tani i elegancki.
Taki właśnie mogę kupić, tylko okazja, żadna tam nówka sztuka.
Ciekawe czy będzie lepsza od RS Recona ?! Postaramy się z kolegą josipem" dokonać "bitwy na amory" i surowej oceny specjalistycznej obydwu egzemplarzy.
Będzie można głosować w systemie SMS na "Tak" oraz na "Nie" i mieć możliwość wygrania darmowego przeczołgania po Osowej Górze przez autorów testów ;-P

Po drugim dniu testowania mogę napisać już nieco więcej o moim nowym ... czołgu :-)
Przerażające opowieści o MTBTrophy skłoniły mnie do poszukiwań przez siatkę moich skautów odpowiedniego amortyzatora, który pomoże mi ukończyć tenże wieloetapowy wyścig. Wybór padł na REBĘ, która skusiła mnie swoją przyjacielską ceną i dobrą opinią wśród ścigantów.

Po dodaniu tegoż klamota do mojego zestawu masa Angela skoczyła "radykalnie" w górę. Klamot waży konkretnie chyba z 1700 g. Odejmując wagę karbonowego XCR Pro czyli 865 g przyrost ponad 835 g jest odczuwalny.
Rower wyraźnie stracił swą kosmiczną zrywność. Poza tym, że moja forma jest i tak kiepska, bo nie mogę trenować tyle co w zeszłym roku, to + 835 g naprawdę się czuje. Z drugiej strony nie jest jeszcze tragicznie, bo masa Angela nadal oscyluje poniżej 11 kg.

Po płaskim i równym.
Idzie jak czołg. Ale jak już się rozpędzi trzeba machać korbą żeby utrzymać przyzwoitą prędkość.

Czy wybiera nierówności ?
Owszem tak.
Nierówności można podzielić na:
- duże dziury - czyli głębokie gardło, wchodzi gładko z charakterystycznym stęknięciem, w połączeniu z oponą bezdętkową 2.2 robi się prawdziwy full z przodu
- schody - najcudowniej jęczy na takich "dłuższych półstopniach" (Cytadela), posuwasz ją równo nie za mocno i nie za szybko, a ona cicho pojękując wyłapuje wszystkie rozkoszne pchnięcia
- tarka - trzeba ustawić większą prędkość powrotu takim czerwonym pokrętełkiem na dole, co jest możliwe również w trakcie jazdy po płaskim, przewidywalnym terenie, z wyczuciem ginekologa, żeby nie stracić przypadkowo palców wkręcanych w szprychy, w każdym razie jeśli chodzi o jazdę po tarce, czyli na królika - szybkie płytkie rypanko z dużą prędkością - zachowuje się ulegle i siorbie wszystko do ostatniej kropelki

Bujanie i uginanie.
Oczywiście nie będę Einsteinem jeśli potwierdzę, że to ma znaczenie wyłącznie w 2 przypadkach, no może trzech:
- pod górkę: koniecznie trzeba zablokować inaczej kolebiemy się na wszystkie strony i w górę - dół, można usnąć i spaść z roweru, więc nie polecam
- finisz "na kreskę" - potrzeba trochę czasu żeby wejść w ślizg, stając na pedały nadal się lekko ugina - tak ze 2 cm (?!), nie jest więc absolutnie sztywny, może to i dobrze a może po prostu sprawa dotyczy tylko mojego egzemplarza, znacznie lepiej zachowywał się nowy SID - w końcu bardziej męski, sztywny jak korzeń o poranku po dobrym wypoczynku ;-P; w kwestii finiszowania - nie polecam czekać na ostatnie 100 m tylko finiszować wcześniej i dłużej
- cdn.
cdn.


Kategoria Outdoor


  • DST 41.16km
  • Teren 41.16km
  • Czas 02:17
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cytadela, czyli XC w miejskiej dzungli.

Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 1

Korzystając z wolnej godzinki namierzyłem najbliższy "trudniejszy teren" w najbliższej okolicy i pojeździłem po terytorium treningowym znanego wymiatacza kilometrów klosia

Fort Winiary - tutaj rzesze dzielnych poznaniaków zdobywają codziennie legendarny podjazd pod Amfiteatr.
Zanotowałem wynik 2:2, czyli 2 udane zjazdy i 2 nieudane podjazdy, hehehe.
To wszystko przez złośliwą nawierzchnię ;-P ... oraz odczuwalną szczególnie w elemencie podjazdów zmianę geometrii Angela, ale o tym przy kolejnej okazji ...

Kilka razy zaliczyłem tor enduro, testując przy tej okazji nowe klocki SwissStopa zakupione u Maksa i Joanny.
Pomimo mojego sceptycyzmu do chudych i sprawiających wrażenie wyślizganych powierzchni przekonały mnie do siebie. Są naprawdę super !
Bidon wysechł szybko, w sam raz na zakończenie gościnnych występów na Cytadeli.

*z wieczorka wyprawa z młodym po kijanki, zakłada hodowlę ;-P


Kategoria Outdoor


  • DST 20.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 23.53km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testowanie nowego bajka !!! :D

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 3

Pewna Koleżanka z Teamu przesłała mi tę oto ciekawą przygodę.
Niestety nie znam autora, ale tekst zamiata wszystkie Bajkbordy i inne Magazyny Rowerowe.
A mianowicie ...
-------------------------------
Na samym początku muszę przyznać, że dałem się omamić specom od marketingu i
szukałem ideału roweru zupełnie nie tam gdzie powinienem. Łamałem sobie
głowę skąd wziąć straszną ilość gotówki na wymarzonego GT XTR'a 1000.
Ogłupiony technikami manipulacji świadomością imałem się różnych
upadlających zajęć. Moje życie spełzłoby na bezustannym poszukiwaniu źródeł
finansowania mojej chorej pasji, gdyby nie pewne wydarzenie, które wyrwało
mnie z tego zaklętego kręgu. Właśnie wracałem przygnębiony do domu mijając
znajomy "Makrokesz". Moją uwagę przykuła gigantyczna plansza reklamująca
promocyjną sprzedaż rowerów górskich. Postanowiłem wyciszyć swój żal
dokonując pierwszego rowerowego zakupu tej wiosny. Wtedy coś we mnie pękło.
Stwierdziłem, że pójdę na całość. Wysupłałem oszałamiającą kwotę 454 zł i
nabyłem nowiutki i lśniący rower rodem z zaprzyjaźnionego kraju
azjatyckiego. Nawet nie przypuszczałem, że to początek wielkiej przygody, a
może nawet przyjaźni. A było to tak...

Po przedarciu się przez kolejkę do kasy, niosąc na jednym ramieniu duszę, a
na drugim swój nowy nabytek, udałem się to strefy testów. Chwilę wcześniej z
hukiem odpadł tylny błotnik. Nic to, przecież i tak jeżdżę bez
"ochlapników", a istotne zmniejszenie masy jest nie bez znaczenia. Nie
zrażając się tym drobnym niepowodzeniem, wyregulowałem wysokość siodełka i
przystąpiłem do gruntownych testów.

Maszyna sprawia wrażenie solidnej. Poczucie bezpieczeństwa zapewnia
niebagatelna masa 21 kg. Ładny kolor tzw. "śliwka o poranku" świetnie
komponuje się z napisem "Grand Hill Rider 500". Delikatna linia ramy i
smukła sylwetka amortyzatora kontrastują z agresywną kwadraturą obręczy.
Plastiki użyte do wykończenia korby, przerzutek i szczęk hamulcowych są w
wysokiej jakości. Nowatorstwem stylistycznym można nazwać przykręcenie rogów
pod kątem 90 stopni. Natomiast skomplikowany kształt tylnego widelca,
przywołuje nostalgiczne wspomnienia epoki kamienia łupanego.

Pierwszy test - układ jezdny. Niewątpliwym sukcesem konstruktorów, jest
fakt, że ten rower może się przemieszczać. Trzeba przyznać, że robi to z
gracją. Jazdę umila jednostajny zgrzyt tylnej przerzutki, która wspaniale
współpracuje z dwoma zębatkami z dostępnych siedmiu. Dzięki temu pozostałe
pięć się nie zużywa i będzie służyć latami. Korba ma dobrany uniwersalny
zestaw zębatek: 84-36-16. Zapewnia to niespotykane spektrum zastosowań. Na
najmniejszej zębatce można wspinać się nawet na najbardziej strome zbocza, a
przy odrobinie wprawy największy blat można wykorzystać jako superwydajną
piłę tarczową. Nie najlepszą przyczepność opon doskonale niweluje się przy
użyciu obuwia jako stabilizatorów. Pewne wątpliwości wzbudzał wyciek jakiejś
lepkiej substancji z okolic wkładu suportowego, ale to może być wada tylko
tego jednego egzemplarza.

Amortyzacja jest co najmniej bardzo dobra. Elastyczne spawy świetnie tłumią
drgania boczne. Przy szybszej jeździe rower zapewnia miłe dla ciała
kołysanie. Przedni amortyzator to system sprężynowo - przeciwlotniczy.
Podczas najazdu na muldę, rower zostaje wyrzucony w górę co umożliwia
podziwianie widoków z zupełnie innej perspektywy. Konstruktorzy zupełnie
zrezygnowali z jakiegokolwiek systemu tłumienia, co znacznie obniżyło masę
amortyzatora do 3,5 kg. Praktyczny sposób montowania widelca do ramy
umożliwia wykorzystanie również amortyzatorów ze starszych modeli wywrotek
typu "Kamaz".

Klamki hamulców zrobione z gustownego, szarego plastiku dawały poczucie
bezpieczeństwa. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut. Potem lewa się
złamała. No i dobrze, bo ja wolę klamki dwupalcowe. Test hamulców
przeprowadziłem w warunkach ekstremalnych, praktycznie nieosiągalnych przy
normalnym użytkowaniu roweru. Rozpędziłem maszynę do 20 km/h i zacząłem
gwałtowne hamowanie. Przedni hamulec typu V-break przepięknie wystrzelił do
przodu wyrywając piwoty z widelca. Towarzyszący temu dźwięk zadowoli nawet
najwybredniejszego melomana. Tylny hamulec, zanim urwała się linka,
skutecznie pomógł wytracić prędkość do 18 km/h. Te drobne usterki nie mają
jednak wpływu na pozytywną ocenę całego układu spowalniającego. Producent
zapewnia, że do następnych modeli będzie dodawał wyrzucaną spod siodełka
kotwicę okrętową, która zdecydowanie skróci drogę hamowania. Brzmi to
obiecująco.

Ciekawe rozwiązania zastosowano w podzespołach elektronicznych. Jeśli chodzi
o oświetlenie roweru to widać wyraźny wpływ technologii 'stealth'.
Intensywność światła emitowanego przez lampki, zapewnia tej maszynie
pozostawanie niewykrytą nawet w najciemniejszą noc. Lakier pochłaniający
refleksy świetlne skutecznie chroni przed przypadkowym oświetleniem silnym
strumieniem z reflektora samochodowego. Komputer pokładowy wyświetla całe
multum przydatnych rowerzyście funkcji. Są to: aktualna data, godzina i
prędkość z dokładnością do 10 km/h. Naprawdę imponujące możliwości.

Rower jest doskonale zabezpieczony przed kradzieżą. Wszystkie podzespoły są
na trwałe związane z ramą i wszelkie próby ich odkręcenia kończą się
nieodwracalnym zniszczeniem danej części. Gwinty, rozmiary śrub i
zastosowane części są zupełnie niestandardowe. Wszystko to uniemożliwia
kradzież i sprzedaż roweru "na części". Duża masa i ostre krawędzie spawów,
grożą poważnym uszkodzeniem ciała złodzieja, który próbowałby ukraść cały
rower. Dodatkowo klamki hamulców są przykręcone po przeciwnych stronach
kierownicy (przedni z prawej) co napewno wprowadzi chaos w poczynania
złodzieja i ułatwi jego schwytanie. W tej kategorii maksymalna ilość
punktów.

Na koniec należy wspomnieć o dbałości producenta roweru o jego użytkownika.
Mamy możliwość serwisowania sprzętu we wszystkich dwóch autoryzowanych
warsztatach na terenie RP. Producent zaleca przegląd w serwisie po
przejechaniu każdych 100 km. Roczna gwarancja obejmuje wszystkie podzespoły
oprócz ramy, kół, układu napędowego, hamulców, oświetlenia, części
metalowych i części niemetalowych. Do instrukcji obsługi roweru dostajemy
gratis podręczniki "Nauka spawania w weekend" oraz "Życie po utracie
kończyny". Dodatkową atrakcją jest możliwość wyboru koloru dzwonka z trzech
dostępnych, oraz zestaw wszystkich 164 kluczy potrzebnych do obsługi roweru,
w tym także prasy hydraulicznej i dźwigu ułatwiającego np. zakładanie roweru
na bagażnik samochodowy. Wszystko to za symboliczną opłatą dodatkową.

Reasumując: "Grand Hill Rider 500" to świetny zakup, który za przyzwoitą
cenę zapewni nam co najmniej dwa dni zabawy w prawdziwe kolarstwo górskie.

Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium
chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa
specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania 'Rambo', oraz anonimowym
dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca.
---------------------------------------------------------------------

Poza tym pojeździłem po Tuleckim lesie i okolicy.


Kategoria Outdoor


  • DST 49.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 21.30km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puchar Równicy. 1st DNF.

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 3

pierwszy DNF w życiu wyścigowym, wszystko pięknie szło, dopóki tylna przerzutka nie została wciągnięta przez koło kończąc swój krótki żywot (jak i żywot haka przerzutki), dobrze chociaż, że na krótkim stromym podjeździe a nie na zjeździe ...

przepięknie zapowiadający się wyścig pod każdym względem:
- pogodowo
- sprzętowo
- kondycyjnie
- bez kurczów

i chuj to wszystko strzelił ...


Kategoria The Race


  • DST 19.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 28.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tulce.

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 0


Kategoria Outdoor


  • DST 40.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 30.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kleszczewo.

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 1


Kategoria Outdoor


  • DST 78.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 34.41km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jankowo Dolne - Merx Cup WLKP.

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 5

Niedziela, 10:20
„To jakie masz ostatecznie plany na dziś ?” - zagaiła Żonka
Przywołałem w myślach wszystkie złapane w ostatnich dniach „rodzinne plusy”, splotłem dłonie na wysokości ust:
„Ja się dostosuję, co proponujesz ?” … „Zaprosiłam Sąsiadów na obiad .. a ile Ci TO zajmie ?”
„Żeby zdążyć muszę wyjść o 11.00, bo nie mam nic spakowane, start jest o 13.00, 70 km, myślę, że 2 h i o 15.00 mogę się już zwijać, do 16.00 będę z powrotem ...”
„No dobrze … To zaproszę Sąsiadów na 15.00 a Ty dojedziesz ..”
I tym „miękkim sposobem”, zbiegiem okoliczności, dobrym humorem, zasługami domowej pracy wystartowałem w wyścigu, który skreśliłem z grafika startowego.
Błękitna Pętla w Jankowie Dolnym koło Gniezna.
Pole testowe do zestawu wyścigowych kół karbonowych 4ZA 38.
Nie zdążyłem tylko zmienić klocków na korkowe i założyć nowego łańcucha do nowej kasety.
Hamowanie w trakcie wyścigu było przyzwoite ale nie idealne.
Kaseta rozkręciła się na rozgrzewce, zdążyłem dokręcić, kilka razy czułem, że łańcuch mógłby być jednak nowy.
Założę na „Równicę”.
Poza tym samopoczucie było w miarę dobre, chociaż gdybym wiedział, że pojadę inaczej rozegrałbym tydzień przed startem.
Spotkałem znajomego Kardiologa, redaktor Kurek jak zwykle w transie, w rejestracji od razu „lepa”i przypomniałem sobie, że to cykl „GogolaMTB” oraz ekipy Gnieźnieńskiej – czyli coroczna popelina z oznakowaniem trasy na zawodach MTB.
Wpisowe 40 zł, żeton na jedzenie (1 kiełbaska + chleb z musztardą), numerek i … brak chipa (bo się ekipa rozwaliła samochodem po drodze), brak agrafek do przyczepienia numerka [524] (bo już agrafki jadą z miasta). Można powiedzieć, że taka tradycyjna lokalna gnieźnieńska tandeta (i jeszcze jak jakiś koleś sobie skrócił drogę, to też mu nic nie zrobili – strażak machnął ręką, że on nie wie czemu tam pojechał …).

Wsadziłem więc numerek w kieszeń zestawu długi rękaw, wziąłem żelka, bidon i hajda na start.
Najpierw pod górkę, ale z tego rozciągania niewiele poskutkowało i prawie pełen peleton przekroczył linię mety / startu ostrego.

Tempo wzrosło, staram się być w miarę z przodu. Grzejemy około 40 km / h. Od czasu do czasu są jakieś ataki wtedy albo puszczają nieco śmiałka, albo kasują go od razu. Tempo od razu skacze do >50 km / h. Widać, że niektórzy nastawili się na „koszulki” i skaczą konkretnie kilka km przed premiami. Kilka razy udaje mi się znaleźć na szpicy, kręcę spokojnie. Wiem, że za mną z 50 nagrzanych zawodników. Są też momenty, że spływam prawie na sam koniec grupy. Spadki mocy. Peleton denerwująco zwalnia kiedy właśnie z górki można by zyskać trochę impetu na kolejne „pod górkę”.

Za koła idą fenomenalnie !! To był super zakup ! Znacznie sztywniejsze od moich treningowych Vento”. To naprawdę czuć w nogach.
Do tego idą zajebiście prosto jak po szynach. Lepiej też tłumią drgania. Kołami jestem wręcz zachwycony :-))

Na 35 km najpierw usłyszałem jakieś „ku***” wewnątrz peletonu, ja byłem z lewej i to mnie uratowało. Coś się wydarzyło i traaaach !!! Mamy kraksę :-( Kiepskie, nieprzyjemne odgłosy przewracających się zawodników i sprzętu …. Ale już jestem „za”. Ci, którzy nie szlifowali wszyscy gnają do przodu, peleton zaczyna pękać w swoim monolicie. Niektórzy „spuszczają” nogę z gazu, inni podkręcają tempo.
Ostatecznie po tej „akcji” nie mogę dociągnąć do głównej grupy. Umiarkowanie silny dziś wiatr nie ułatwia sprawy i jest pozamiatane.
Jadę swoje. Jak giga na MTB.

Wyprzedza mnie 2 zawodników, nie mam jednak siły usiąść im na kole. Za mną też mnie „gonią”. Nie zwalniam, jadę swoje.
Ze zdziwieniem notuję na liczniku jak mocno można jechać na wyścigu samemu ;-) 35-38 km/h.
Na trzecim kółku dochodzi mnie 2 zawodników. Ich tempo mi odpowiada. Po „wpisowych” kilku kolejkach bez zmiany włączam się do pracy (zresztą miałem wrażenie, że mały Dziadek-Masters z Goleniowa skreślił mnie z punktu jako słabszego i nie wpuszczał na koło większego kolegi z Leszna). W końcu się wepchnąłem i pocięliśmy równo współpracując.
Na ostatnim kółku dostrzegłem jeszcze 3 pechowców z czołówki za poboczu (w tym Bieniasza, który ostro harcował na początku). Musieli się nieco poskładać. Zgarniamy po drodze niedobitki, ale tylko 2-ch kolarzy wytrzymuje tempo. I tak w pięciu zbliżamy się nieubłaganie do mety.

Ostatni kilometr. Intrygująco się to wszystko układa. Sądząc po ostatnim pokonanym wzniesieniu mam niezłe szanse z tej grupki.
Końcówka też jest pod górkę. Skacze Czarno-Biały koleś.

Leszno siada mu na kole, ja spokojnie kontroluję tempo, bo widzę, że gościa poniosło z tym „atakiem”. Spuchł. Ale 2 się urwało (Pure Msngr – Długa Kitka i mały Dziadek-Masters z Goleniowa).
500 m, 400 m , , ,

300 m , za mną nie ma nikogo na kole – teren „czysty”.

Przede mną 2 zawodników.
200 m, nic się nie zmienia, może teraz już skoczyć ?! Czekam jeszcze spokojnie przyczajony jak puma do skoku w razie jak by mi sarenka chciała uciec … Chyba już nie bardzo mają siły, szczególnie, że cały czas jest nieco pod górkę, a Leszno zmiany mu nie daje.
Słyszę, że Leszno coś miesza w przełożeniach, chyba się „ustawia”.
No dobra, 100 m, czas na finisz, przełożenie gotowe, staję więc na pedały i odbijam w lewo na maxa.
Kilka mocnych depnięć, oglądam się i zostają w tyle.
Finisz z grupetto rozegrałem skutecznie :-))
Drugi jest Leszno, trzeci Czarno-Biały.

Ostatecznie jestem 30-sty open, czasu oficjalnego brak, kategorii na razie brak – organizacyjna kiszka.
Prawidłowo zdołali zanotować kolejność, ale co by było gdyby cała grupa wpadła na metę ?

Trasa bardzo fajna, sporo pagórków jak na takim krótkim kółku.
Asfalt miejscami dziurawy i było kilku pechowców z laczkami.
Bywa niebezpiecznie – kraksa :< …
Wiatr dodatkowo zrobił selekcję w peletonie, szkoda, że nie załapałem się do „wyższej grupy”, chociaż były momenty, że jechałem spoko w czubie, to jednak zabrakło pełnej mocy na to, żeby w pełni bawić się wyścigiem.
W tym cyklu są jeszcze 3 starty, z czego być może 2 uda się obskoczyć do generalki.
Ogólnie cienki jestem jeszcze na takie szosowe napierdzielenie non-stop przez 2 h na progu mleczanowym z częstym paleniem mięśni.
Wyniki są [tutaj].
Czas „wycieczki” łącznie z rozgrzewką i rozjazdem.

Zobaczymy jak pójdzie na Równicy, może lepiej ?! :-))


Kategoria The Race


  • DST 51.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 26.84km/h
  • VMAX 70.29km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening z ... Liquigas !

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 2

Foto a'la "JP_bike style" ;-)


Powietrze dziś niesamowicie ciężkie, noga ciężka ale jechać trzeba, skoro już się tutaj znalazłem.
Robię kolejny podjazd. Nic się nie dzieje. Robaki tylko od czasu do czasu trafiają we mnie lub zaplątują się denerwująco w kask.
Próba mobilizacji - teraz z blatu !
Nie dociągam do końca podjazdu.
Nie oglądam się też za siebie, bo i po co ?
A jednak !
Znienacka "cios w plecy" i ktoś mi tu śmiga obok mnie rzucając "Cześć!" na stojaka i grzeje dalej już na siedząco ...
Hmmmm, teraz poczułem jak to jest być ofiarą Szoszona.
No nieswojo :-)
Szybko zbieram się w sobie zrzucam zębatki w dół i staję na pedały.
Dochodzę tych kilka metrów dziury przed "szczytem".
Hmmm, to może tak kontra, żeby moje było na wierzchu ?!

Zaczynam się jednak baczniej przyglądać, no strój wyczesany, taki Liquigas ale ... Rower to prawdziwy "nicnieważący" Cannon Six !
Też kurna zielony,,,
Tak se patrze, se jade, w końcu zagrzechotałem bębenkiem, bo raczej nie wiedział, że mu siedzę na kole, obraca się 2 razy, się uśmiecha, to się ośmieliłem trochę i zrównałem:
- Super Maszynka !
- M.P.: eee, klubowa ... ;-)

No tak, to był sam Maciek Paterski (!!!) trenujący przed "Define Libere" opodal domu. Normalnie szczena mi opadła :-)) !!!
Chwilę pogadaliśmy dojeżdżając do Żerkowa - okazuje się, że robi "rundki" Żerków - Raszewy - Brzostków, właśnie mijała mu 5-ta godzina treningu i zwija się do chaty. Ja zwinąłem się z powrotem na górkę życząc mu powodzenia w wyścigach.
Powiem szczerze, że było to niesamowite przeżycie.
Zapomniałem zupełnie, że mam komórkę z aparatem ...


Kategoria Outdoor