Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

XC

Dystans całkowity:246.50 km (w terenie 229.50 km; 93.10%)
Czas w ruchu:15:29
Średnia prędkość:15.92 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Suma kalorii:500 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:22.41 km i 1h 24m
Więcej statystyk
  • DST 24.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt ORBEA ALMA H50 29"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

XC Thule Cup Pniewy.

Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 1

Spontaniczny trening w ramach szumnie zwanych Mistrzostw Wlkp. XC MTB.
Trasa techniczna, dość wąska i kręta, ale jak komuś zależało - było gdzie wyprzedzać, kilka krótkich sekcji kamiennych, kilka skoczni, cała masa zakrętów, jeden bardziej stromy zjazd i podjazd i rzęsiście wyprofilowane single, po których jechało się jak na teksańskim rodeo ;-)

Przy wpisowym spotkałem kosmicznie zdziwionego Wojtasa, Marka, z teamu byli jeszcze JP, Krzychu i jakiś Olek.
Był też Jurek z Buku :-)

Zawodników garstka, spodziewałem się większej frekwencji.
Po starcie rozjazdówka i pół kółka gratis.
Marka wyprzedziłem dość szybko, JP - mistrz techniki - dość szybko zniknął z pola widzenia a Wojtasa ostatni raz widziałem na drugim kółku. Później stawka na tyle się rozciągnęła, że praktycznie każdy jechał sam.
Miałem tylko jedną ciekawszą akcję - przed wyrzutnią wyprzedził mnie Sky'jowiec, pojechał by-passem, ja wyrzutnią - wyszedłem przed nim, ale niestety na którymś kolejnym ostrym zakręcie wybiło mi kierę - musiałem stanąć i prostować - wyprzedził i ostatecznie te kilkanaście sekund zadecydowało - wygrał.

Dubla nie dostałem, nóg zbytnio nie zamęczyłem - pewnie za słabo jechałem ?! ;-)
Wszystkie kamienne ogródki, skocznie, schodki (2!) i XCdołki zaliczone (!?!).

Teamowo Masters:
1. JP
2. Wojtas
3. Rodman (M II - 7, open - 24)
4. Marek
5. ? .. itd.
Dla wszystkich gratulacje !

Cała impreza okraszona piękną pogodą i mocnym wiatrem, którego w lasku się nie czuło.


Kategoria Grupetto, Outdoor, XC, The Race


  • DST 21.50km
  • Teren 21.50km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.33km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zamknięte Mistrzostwa Pobiedziajów XC.

Niedziela, 1 grudnia 2013 · dodano: 01.12.2013 | Komentarze 5

Byłem zdecydowany.
Żeby nie jechać.
Bo zimno.
Bo deszcz.
Bo MTB XC.
Bo błoto ...
Bo robota w chacie odłogiem leży ..
Powodów 1001. Ale ..
Ogrom przygotowań ludzi, którzy włożyli w to wysiłek drążył mi sumienie.
Z duszą na ramieniu zapakowałem górala z pękniętą obręczą w tylnym kole wbijając sobie w mózg, żeby tylko tyłem nie hamować.

Na starcie Organizatorzy organizowali już zaplecze. Udało się rozpalić ognisko, a w międzyczasie dojechała reszta zawodników.
Kilku brakowało. Macie -minus ! Wyłącznie zwolnienia lekarskie i karne kilometry mogą zmyć plamę na honorze.

Większość była za 3-ma kółkami. Pojechaliśmy obejrzeć jakie błotko jest i było.
Dawno mną tak nie świgało ;-)

Na starcie przyznałem sobie pierwszy sektor i ruszyliśmy.
Marcin narzucił od razu jakieś chore tempo. Złapałem koło Kłosia, w pobliżu został jeszcze Jacek i Krzychu. Błoto wq*** mnie niemiłosiernie ale przejechane bez upadku odcinki napawały mnie dumą.

Kłosiu zobaczywszy, że naciągnął trochę przewagi ładnie utrzymywał tempo wykorzystując umiejętnie swojego 29" smoka do gładkich przejazdów.
Marcin przestrzelił jakąś kałużę i później już nas nie dorwał.
Krzychu i Jacek usilnie starali się dojść Kłosia jednak nie było opcji, żeby to zrobić. W końcu również urwali mi się ze smyczy i też nie bardzo już było gdzie ich dogonić.

Dojechałem na zasłużonym 4-rtym miejscu, w sumie bardzo adekwatnym do sezonu MTB.
Kłosiu wymiata, Jacek zawsze był i będzie lepszym technikiem a Krzychu jest młody i mocny.
W tomboli za to miałem dużo szczęścia, bo wygrałem PIERNIKA ! :-)

Zawody po raz kolejny perfekcyjnie zorganizowane - SZACOON !!
Warto więc było wyskoczyć poza mury, żeby się spotkać ze znajomymi i przy okazji przypomnieć sobie smak ścigania ;-)

aha, byłbym zapomniał, ostatni był tym razem Młodzik ;-P


Kategoria Grupetto, Outdoor, XC


  • DST 15.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Swarzędzkie przełaje pamięci M. Kegela.

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 4

Kim był Pan Marian ?
............................
Tak w ogóle "Marian" miał na imię mój Ojciec Chrzestny, który mieszkał niedaleko wyścigu, właśnie na osiedlu Dąbrowszczaków, nazywał się Pietrzak, zmarł kilka lat temu ...
____________________________
Marian Kegel (ur. 25 maja 1945 w Poznaniu, zm. 19 września 1972 tamże) – polski kolarz, olimpijczyk z Meksyku 1968.
Medalista mistrzostw Polski w kolarstwie przełajowym - brązowy w roku 1964 i srebrny w roku 1965.
Mistrz Polski w drużynowym wyścigu szosowym w roku 1966 oraz brązowy medalista w roku 1965. Indywidualny wicemistrz Polski w wyścigu szosowym w roku 1966 i 1968 oraz brązowy medalista w roku 1964.
Członek polskiej drużyny narodowej która zwyciężała w klasyfikacji drużynowej Wyścigu Pokoju w latach 1967-1968 oraz zajmowała 2 miejsce w latach 1965-1966. Najlepszy wynik indywidualnie osiągnął w roku 1967 zajmując 12. miejsce w klasyfikacji generalnej.
W roku 1967 zajął 6. miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu Tour de Pologne.
Uczestnik mistrzostw świata w latach:
1964 - zajął 42. miejsce w wyścigu indywidualnym,
1965 - zajął 9. miejsce w wyścigu indywidualnym i 6. miejsce w wyścigu drużynowym,
1966 - zajął 4. miejsce w wyścigu indywidualnym,
1969 - zajął 17. miejsce w wyścigu indywidualnym.

Na igrzyskach olimpijskich w 1968 roku wystartował w wyścigu szosowym ze startu wspólnego zajmując 10. miejsce oraz był członkiem drużyny (partnerami byli: Andrzej Bławdzin, Zenon Czechowski, Jan Magiera), która zajęła 6. miejsce w wyścigu drużynowym.

Zwycięzca klasyfikacji Polskiego Związku Kolarstwa i Challange "Przeglądu Sportowego" na najlepszego kolarza w 1966 roku.

Zginął tragicznie w Poznaniu w 1972 roku.

Bibliografia:
Polski Komitet Olimpijski: Marian Kegel – sylwetka w portalu www.olimpijski.pl (pol.). www.olimpijski.pl. [dostęp 7 lipca 2011]
Marian Kegel Biography and Olympic Results (ang.). Sports-Reference.com. [dostęp 7 lipca 2011].
UMiG Swarzędz: Wybitni sportowcy (pol.). swarzedz.pl. [dostęp 7 lipca 2011].
Marian Kegel (ang.). cycloarchives.com. [dostęp 7 lipca 2011].

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.

Miałem nie jechać ale najgorszy wyścig jest lepszy niż najlepszy trening ;-) więc ...
... błyskawicznie podskoczyłem do Swaja, na starcie Hulaj i Drogbas oraz większość celebrytów wielkopolskiego kolarstwa.

oficjalnie pierwszy teamowy start w 2013 ;-) © rodman

Nawierzchnia zimowa, pierwsza treningowa rundka sieje panikę w mózgu - jak przejadę w jednym kawałku - będzie sukces ;-/
Spuszczam nieco powietrze żeby Maxlajty bardziej się kleiły do podłoża, trochę to daje ale i tak jest niezły dancing.
Po starcie zostaję nieco z tyłu, Hulaj ładnie odpalił natomiast Jarek gdzieś się zagubił i przez kilka rund pozostaje w zasięgu wzroku, niestety ciągnie za sobą ogon - mojego rywala z M4.
Przełaje Swarzędzkie 17.03.2013 © rodman

Tnę się "o medal" z Schondim, na przedostatniej rundzie jestem przed nim.
Niepotrzebnie się oglądam i wypadam z trasy jak lamka.
Doganiam go znowu przed ostatnią rundą, czyham za nim na jego błąd na którymś z singli lub podjazdów żeby porobić go na prostej. Niestety on błędu nie popełnia - wytrzymuje presję ;-)
Dodatkowo sam zbaczam z fajnego singla i długo nie mogę trafić w ścieżkę, cenne sekundy upływają.
Jeszcze ostatnia prosta, odległość topnieje jak śnieg ... ale w marcu zeszłego roku ;-)
zima aż trzeszczy ... po ch* mi to było ? ;-) © rodman

...
Cisnę mocno a tył zaczyna mi pływać :-)
No to się doigrałem - mam laczka ;/
Schondi zasłużenie zgarnia brąz.
Dostałem jeszcze dubla od Lonki i Swata, na szczęście nie od Hulaja ;-P, który był dziś drugi, podobnie chyba jak Jarek w swojej kategorii.

W przelocie na mecie mignęła mi Aśka a w drodze do Tulec namierzyłem Marcina, który się pewnie dziś dotleniał.

Start pożyteczny, zabrakło zimnej krwi do pudła ;-P
Przekonałem się do MaxLajtów, żeby je sprzedać :-D
Dopracowuję Bezpośrednie Przygotowanie Startowe - przetestuję następnym razem drobne modyfikacje.
Poza tym technika u mnie leży i jakoś nie mam motywacji żeby w tej chwili to poprawić - nigdy mnie to nie kręciło - na dłuższych wyścigach więcej można nadrobić i jest masa ścigów, gdzie technika nie jest kluczowa ;-) - dla każdego coś miłego.
Pan Gogolewski podjął chyba jednak złą decyzję co do zmiany terminu XC Wągrowiec i raczej widzę w tym chęć nabicia większej frekwencji niż względy bezpieczeństwa - im trudniej tym bezpieczniej się jedzie - skoro nawet ja w Swarzędzu dałem radę, to podejrzewam, że w Wągrowcu za tydzień mogło być co najwyżej więcej błota. Myślę, że widmo tylko kilkudziesięciu wiernych XC przeważyło szalę ;-)

Gratuluję chłopakom pudła, może w sezonie uda się zrewanżować ..

I teraz będzie za mną chodziło pytanie:
- jechać na szoskę (Sobótka) pod Wrocław czy wystartować w kolejnym XC w Gnieźnie .?.?.?.


Kategoria Grupetto, The Race, Outdoor, XC


  • DST 22.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 15.53km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabawa w Zawody, ale ...

Niedziela, 2 grudnia 2012 · dodano: 03.12.2012 | Komentarze 3

... emocje PRAWDZIWE ;-))
Trasa śliska, momentami akcenty błota, złośliwa agrafka pod górkę w końcówce, którą podjechałem tylko na treningu - znowu zły dobór opon ;-P (których nie chciało mi się po prostu zmieniać). Mimo późnej (a może wczesnej ? 5:30 ...) pory trafienia do łoża po imprezie DżonyWalkerowej czułem się ... rześko :D
Nawet do momentu przestrzelenia zakrętu chwilę udało mi się poprowadzić ;-P
Później akcja z JP (dzięki za zawrócenie!) - ENDURO powrót na trasę - niestety przypłaciłem to miękką w sumie glebą i strata wydawała się nie do odrobienia.
Na ostatnim kilometrze udało mi się jakimś fuxem wyprzedzić Zygę, JP, kolegę (?) i Wojtasa co dało mi PUDŁO i "Brązowego Łabądzia" (dzięki Dziewczyny!) ! hehehe
Pozdrawiam współuczestników spotkania + duży szacoon dla Horemscy Events MTB za organizację SuperPrestige XC Pobiedziaje Cup ;-))>

p.s. i dzięki temu chociaż skromne 8.000 "outdoor" w tym roku pękło ;-)


Kategoria Grupetto, Outdoor, XC


  • DST 23.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 15.33km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Gniezno.

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 5

Pierwsze zawody 2012.
Zimno w 3D, chociaż świeci słońce.
Sporo znajomych: Joanna, JP, josip, drogbas, z3waza i wielu innych z "zaprzyjaźnionych Teamów" ;-).
Oblookanie trasy - oj, będzie momentami wąziutko, fajerwerków technicznych brak, podjazdy do podjechania - szkoda, że symbolicznie krótkie, ale za to dość strome.
Widywałem podpórki u co poniektórych ;-)

Pogaduszki rozluźniające przed startem a później "siwy dym" dzikiego tłumu - bo 75 osób na XC to jest tłum !
Rozjazdówka pomogła nieco rozciągnąć stawkę, ale i tak jakaś lamka przyblokowała mnie pod płotem na singlu.
Pewnie ja też kogoś później przyblokowałem więc jestem taką samą lamką ;-P

Po spadnięciu łańcucha wziął mnie Wojtas (dziś forma była ;-)]

Zresztą międzyczas Wojtasa i mój z pierwszego kółka wskazuje ile to jest "1 spadnięcia łańcucha" = mniej więcej 38 sekund :-) (!)
Było to "dopiero w połowie" kółka.
Szkoda, bo fajnie mi się przed nim jechało ;-)
Co prawda JP i drogbas byli poza zasięgiem wzroku, ale wszystko mogło się jeszcze wydarzyć.

Napęd działający dość dobrze na okolicznym zamulaniu podczas XC zdecydowanie spisał się poniżej krytyki. Łańcuch wchodził na 2 wsady manetką, a odwrotnie spadł mi w sumie 5 razy. Na szybkim XC to trochę boli ;-P
Czas na zmiany - jest pretekst, hehe !

Jechałem "swoim" rytmem, może trochę zbyt oszczędnie.
Czuję jednak w płucach / oskrzelach zeszłotygodniową infekcję ;/
Były momenty, że miałem nos-gardło pełne :-] nie było czym oddychać ..

Ostatecznie pod koniec ostatniej pętli już luzuję nogę, bo nie mam się z kim ścigać. Jeszcze na dokładkę zdublował mnie Hulaj :-)

Wyścig w sumie dość łatwy technicznie, trochę króciutka pętla, bez żadnej glebki więc jestem zadowolony.

Co do poprawy ?:
- wyleczyć się do końca ;-P
- wymienić napęd ...
- mocniej pojechać ;-)

Ranking >>Znajomych Teamowych<<:
1. JP_Bike: 5 pkt.
2. josip: 4 pkt.
3. drogbas: 3 pkt.
4. rodman: 2 pkt.
5. z3waza: 1 pkt.

*tak se na próbę dla zabawy zrobiłem taki "total ranking", zobaczymy czy to będzie coś godnego kontynuacji ;-P

**wyniki: 50/75, 26/34 w kat M1 (Masters 1)


Kategoria Grupetto, XC, The Race


  • DST 20.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewica XC.

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 16

Start z końca, bo Ci co pierwszy raz startują - muszą stanąć na końcu.
Start z lekka skopany - ni chuja się nie rozpędzisz, nie miniesz pachołków, bo po 100 metrach jest 90 stopni w prawo po świeżej ścince.
Ja kurwa nie kumam, ktoś robi po raz kolejny jakieś zawody - nawet kurwa niby Mistrzostwa Wlkp. w XC i nie robi jakiejś rozjazdówki, która rozciągnie chmarę napinaczy ??!?
Po prostu bajkerów ma się w dupie ! Albo się jest tumanem kurzu, który momentalnie powstał po pierwszym zakręcie.
Nic kurwa nie widać choć pytkę wykol.
Latają tylko gałęzie od ścinki a pył zakleja płuca i oczy.
Na macanego ustawiam się w jakimś rządku do jazdy.
Rządek idzie a czub ucieka.
Nieliczni rzucają się szaleńczo do przodu po gałęziach.
Wytrzymam kurwa, spokojnie ziom ...
Pył opada a wraz z nim chyżość co poniektórych wymiataczy przede mną.
Z każdym metrem przewyższenia następuje selekcja.
Skrzętnie i bez napinki korzystam z każdej okazji do wyprzedzania.
Mnie nikt nie wyprzedza.
Szkoda.
Może bym się bardziej strzepał a tak jadę w miarę oszczędnym tempem na granicy palenia.
FOTO by OLSZA ;-)

Killerek spoko, tym bardziej, że słyszę doping licznie zgromadzonych dziś Fanów ;-)))>
Tzn. znajomych.
Zapierdalam na sztywnym i widzę, że niewiele tracę a co do niektórych wręcz się lekko zżymam, że hample muszę mocniej zaciskać.
Po pierwszym kółku gubię bidon. Ja pierdolę, ale lama ... No wypadł mi z dłoni jak go chciałem wsadzić na miejsce - a tak se kombinowałem - weź 2 x po połowie, zawsze coś będzie ...
No nic, podniosę na 2-gim kółku.
Lubię gonić.
Lubię łykać słabszych.
Lubię niszczyć tych co są przede mną.
Lubię tę pętlę :-)
Fajnie się jedzie, sztywny wybiera, bezdętki amortyzują.
Wchodzę w zakręty praktycznie bezbłędnie.
Killerem czasami się puszczam środkiem, chociaż raz się prawie zesrałem, bo poszedłem waryjot i nie zmieściłem się w "moją" ulubioną ścieżkę - na ostatnim "progu" podrywam przednie koło do lotu i ...... Red Bull wypity przed startem w promocji dodaje mi skrzydeł - ląduję (że niby tak chciałem, hehe) i lecę dalej po piachu prosto jak "szczała".
Laski mdleją, panowie ściskają się za pytki, ogólna euforia ! :-)
No przynajmniej ja się poczułem jak bym właśnie ujechał tego pomarańczowego gada z Avatara - Mukto Master czy jakoś tak ;-P
Zaraz potem przy skręcie i próbie depnięcia grzebię się w piachu i zaliczam glebę z serii śmiesznych".
Szybki skok i ..... spadłe mi kurwa łańcuch.
Zakładam łańcuch i już mnie 2-ch z powrotem myka.
Jeszcze mi nieco odskakują jak staje po binoniq, który na mnie czeka.
Potem mykam swoim tempem jeszcze kilku kolesi.
Tak od 2-giego kółka robi się większy luzik.
Niestety kurwa - czas klęski nadchodzi, spadł mi jeszcze ze 2 razy łańcuch i na przedostatnim kółku dostaję dubla tuż przed killerem.
Wielka szkoda, bo miałem power na jeszcze jedno w trupa, pewnie bym wyciął ze 3, może 4-rech, bo mi grupka się na moment pojawiła w zasięgu korby.

Generalnie jestem chyba 12-sty w M1, 5 pętli zrobionych.
Zero problemów z zakrętami, sztywny spokojnie dawał radę a na podjazdach czułem rosnącą z każdą minutą przewagę [optyczną];-)

Bardzo fajne zawody, szkoda tylko, że żadnych znajomych z "mojej linii" nie było.
Dzięki znajomym i Młodzikowi za doping !
Naprawdę jest raźniej jak ktoś krzyczy za tobą nawet jak się nie jest debeściakiem z top 3 :-)

Potem obejrzałem sobie rejs Młodzik vs Konwa.

Tym razem wygrał faworyzowany Marek.
Ale Młodzik się odegra, szedł jak kuna, szczególnie na jednym zjeździe jak puknął go rower w czerep.
Szkoda, że tak daleko byłem ;-P ....
Jeden gościu szczególnie brutalnie poleciał na moich oczach i złamał kask, ale sobie na szczęście nic.
Zresztą wariatów na Legendarnej Wielkopolskiej Dziewiczej Górze nie brakowało :D
Było na co popatrzeć.
Młodzik zjeżdża ostro, to co powiedzieć o tych co pomykali z prędkością jeszcze większą specjalnie się nie pierdoląc - bez trzymania klamek ;-P
....


Kategoria Grupetto, The Race, XC


  • DST 40.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Środa Wlkp.

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 2

Z lekka wyjechany po wczorajszym Mega pary do najlepszych tego dnia starczyło mi do pierwszego "progu".
Próg to taka ostra skarpa na którą żeby wjechać trzeba się rozpędzić.
Hulaj nie wjechał, ja wpięty w spd" jakoś tak dziadosko stanąłem i pierwsza trójka mi odjechała.
Nie było żadnych górek, na których mógłbym nadrobić, tylko same zakręty i spowalniacze", czyli bardzo ostre zakręty w piachu.
Stawka się prawie ustaliła, bo wyprzedził mnie jeszcze Piotrek Dukarski, w tym roku ze mną jeszcze nie wygrał. Zostało mi na tyle sił i ambicji aby tej świeckiej tradycji stało się zadość ;-P
Gorzej mu szła "sekcja krzaków" z zakrętasami jak i prosta po asfalcie.
Spokojnie doszedłem i wyprzedziłem na początku 3-ciego kółka.
Zaczęło się jechać lepiej ale było za późno, żeby dogonić dziś Hulaja, który wczoraj zbierał siły, podczas gdy ja się harałem w Wieleniu ;-)

4-rte miejsce - TT - tak bywa, (hehe), mam nadzieję, że uda mi się zrewanżować na jednym z ostatnich wyścigów w Zielonce za tydzień.


Kategoria Grupetto, The Race, XC


  • DST 25.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 10.00km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC WMCC 2010 #4

Sobota, 11 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 1

World Medical Cycling Championships 2010.
Bardzo Fajne Zawody


Białka Tatrzańska.

c.d.n.


Kategoria XC, Grupetto, The Race


  • DST 25.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Dziewicza Góra - Wlkp Championships Thule Cup

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 9

[dane łączne, rozgrzewka-akcja-rozjazd]

* dubel na 6-stym kółku (z 7-dmiu kółek)
* czas 1:06:08
* chyba byłem 9 w kategorii Masters (ileśtam) I
* kilka błędów technicznych przy zakrętach z piachem
* widelec spisywał się dzielnie i nie dałem licznie zgromadzonej przy "Killerze" Gawiedzi powodów do podniety spektakularnym OTB
* leży mi ta traska, można zajebiście potrenować
* Hulaja (zmęczonego chyba bardziej po Krakowie niż ja po Wieluniu) łyknąłem .... z buta :)), na pierwszym i ostatnim tego dnia podejściu, zaraz na początku po wjeździe na właściwe rundy - podjechałem do 3/4 górki, ze trzy długie susy i później było "tylko" z górki {na mecie w sumie nadrobiłem +7 minut ;P}
* mój kolega Radek K. miał dziś dzień na OTB, raz jak był na szczaniu, a drugi raz podczas walki na Killerze, ale dojechał ! :D
* starałem się optymalnie rozłożyć siły na całym dystansie, bez ambicjonalnego szarpania podczas jazdy "bark w bark", po prostu jechałem swoje, czekając na okazję do "skoku", szczególnie przed wąskimi ścieżkami, na których wyprzedzać się nie dało i przed zjazdami, w nogach czułem jeszcze Wieluń, ale i tak jechało mi się bardzo dobrze - rozsądnie i taktycznie, z uwagą w zakrętach, bo najwięcej traciło się przy zakopaniu w piachu, źle dobranym przełożeniu lub "przestrzelonym zakręcie"
>>>
>>
>
kilka akcji:
- Masters zauważa, że Młodszy go wyprzedza pod górkę, no wziął się chłop spiął i NIE DAŁ !! na następnej góreczce wyprzedziliśmy go we trzech ...
- na dojazdówce przed głównym podjazdem popełniam techniczny błąd, jest podpórka i Młodszy mnie dochodzi dosłownie ociera się o moje tylne koło jakby cały chciał się schować w moim cieniu i przykleić do bajka, wtaczam się jednak na Górę broniąc zdobytej pozycji ;P
- zaczynam 6-ste kółko i czuję zbliżającego się Kata, łyknął mnie, delikatnie lecz stanowczo; dziękuję mu za dubla, bo nie muszę już męczyć 7-dmego kółka
- ponieważ jest to ostatnie kółko, bardziej puszczam klamki na zjazdach i z największą uwagą precyzyjnie wchodzę w zakręty dynamicznie przyspieszając, powoli dochodzę Czerwonego, który ucieka mi skutecznie od 2 kółek, ale on się nie poddaje, siedzę zatem grzecznie na kole, zjazd - odchodzi nieco, rozpoczyna się "ostatni finałowy" podjazd pod Górę, jak wiadomo końcówka jest szersza, jakieś 10-15 m, Czerwony idzie bardziej przetartym szlakiem po lewej, otwiera się prawa furtka, wrzutka na oczko wyżej i spokojne łyknięcie tuż przed wjazdem na górę, Czerwony chce zareagować, ale ma chyba kłopoty z napędem i słyszę zduszone "kurwy pod nosem" hehe,, później formalność - singiel nie do wyprzedzenia, ostatni Killer i dobre wejście w końcowy piach ...
- no proszę, jest jeszcze "deser", to jest właściwie finisz, dochodzę i przechodzę kolesia na stojaka, na mecie 2 sekundy przed nim ;P było miło ...
* pogoda dopisała
* redaktor Kurek - też ;)


Kategoria Grupetto, XC, The Race


  • DST 18.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Puszczykowo.

Niedziela, 28 marca 2010 · dodano: 28.03.2010 | Komentarze 6

Odnowienie "rany" w przebitej oponie.
Przy podnoszeniu taśmy, którą przerwał mój kumpel Karol (Danielo Team ;P) niefortunnie urywam wentyl w tylnym kole ...
Mam dętkę :D
Dętka "przebija się" przy 3 barach ...
Kolega z Wrześni (?) pożycza mi drugą, dochodzę do 3 barów ... trzyma.
Rekord frekwencji w mojej kategorii Masters :S
Hamulec tylni blokuje mi koło.
Panowie z Corrateca pomagają, mają imbus.
Kłopoty z tylną przerzutką.
Ratowanie człowieka (w stroju Corratec), który zaliczył ostrą glebę na zjeździe. Nie wygląda to dobrze, ale oddycha, brak kontaktu, krew z nosa, gały wywinięte do góry, układamy go "na boku". Przeżył, nawet siedział na ziemi na następnym kółku.
Zaczyna padać = robi się ślisko.
Kłopoty z tylną przerzutką ciąg dalszy (spada mi do wewnątrz koła).
Zaliczam spotkanie z ciernistym krzakiem.
Dubel na 4-rtym kółku.
Było fajnie :>


Kategoria XC, Grupetto, The Race