Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:686.40 km (w terenie 245.50 km; 35.77%)
Czas w ruchu:27:07
Średnia prędkość:25.31 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:34.32 km i 1h 21m
Więcej statystyk
  • DST 61.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 31.55km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Środa w piątek.

Piątek, 30 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 0

Kawałek z Arturem.


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 15.00km
  • Czas 00:31
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

,

Poniedziałek, 26 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 1

.


Kategoria Outdoor


  • DST 33.00km
  • Teren 29.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łopuchowooołyeeahhh!!!! :-))

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 25.09.2011 | Komentarze 5

Piekielnie ciężki wyścig :-)
Udało się zrealizować cel - wyprzedziliśmy 3 kobitki i Sajmona w końcówce ;-P
Jeszcze bym trochę naciął skalpów ale wolałem za nim wieźć się na kole.
Sporo znajomych - fajna atmosfera :-))>

Jako ciekawostka dowiedziałem się, że Mr Gogolewsky robi profesjonalne wyścigi dla Amatorów, a nie Amatorskie wyścigi dla Profesjonalistów ..... hehehehe :D




  • DST 18.50km
  • Czas 00:42
  • VAVG 26.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Taktyka na Łopuchowo ;-P

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 1

Wszystko już mam obcykane ;-P
0. Ustawić się z "pool position ;-P" - na takim Łopuchowie to absolutna podstawa !
1. Na początkowym asfalcie - FIREEEE !!!!!
2. Zakładając, że będę w pierwszej grupie - NIE wysuwać się na czoło,
3. NIE skręcać w lewo tak jak ostatnio, tylko walić prosto :-)
4. Rozjazd Mini .... hmmmm, oczywiście normalnie to bym pojechał Mega, więc dalej spokojnie na 4-6 pozycji aż do Dziewiczej Góry :-)
5. Przed Górą - OCZYWIŚCIE FIREEEEE !!!! o ile jeszcze będę miał coś w nodze :-)
6. Na odcinku XC - bez oszczędzania, to trzeba pojechać jak najmocniej i rozerwać towarzycho ;-P
7. Ostatnie kaemy - no i gdzie ja jestem ?! oczywiście w grupie medalowej :-D
8. Przed stadionem to już trzeba być pierwszy na zakręcie, bo później raczej nie da się wyprzedzić ...
9. No i tyle, łapa w górę, uśmiech na ryju i szafa gra !!!

10. a tak naprawdę to moim głównym celem będzie nie przyjechać ostatnim ....
.... na mini, hehehe :-)))


Kategoria Outdoor


  • DST 56.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 30.55km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Giecz i nazad.

Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

Kawałek po Tulcach z Jacgolem, na szczęście nie zastosował słynnej taktyki muchy.
Na 2 Bocialary obok siebie musieliśmy robić za BeEmKę na Xenonach :D
W powrotnej bezlitosny wiatr ostro szarpał ..

Mała dywersja na wlocie do Tulec na znaku terenu zabudowanego ... ;-P


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 45.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 24.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejskie interwały

Wtorek, 20 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 4

Sprawy bieżące na bajku w miejskim zgiełku.
Fajnie się mija cwaniaków w korkach.
Beznadziejne światła i piesi psują jednak zabawę.
Czujność wskazana, bo "misiaków" też pełno, szkoda byłoby dofinansować MSW głupią stówką ... Niektóre myszki też fajne ..


Kategoria Outdoor


  • DST 20.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewica XC.

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 16

Start z końca, bo Ci co pierwszy raz startują - muszą stanąć na końcu.
Start z lekka skopany - ni chuja się nie rozpędzisz, nie miniesz pachołków, bo po 100 metrach jest 90 stopni w prawo po świeżej ścince.
Ja kurwa nie kumam, ktoś robi po raz kolejny jakieś zawody - nawet kurwa niby Mistrzostwa Wlkp. w XC i nie robi jakiejś rozjazdówki, która rozciągnie chmarę napinaczy ??!?
Po prostu bajkerów ma się w dupie ! Albo się jest tumanem kurzu, który momentalnie powstał po pierwszym zakręcie.
Nic kurwa nie widać choć pytkę wykol.
Latają tylko gałęzie od ścinki a pył zakleja płuca i oczy.
Na macanego ustawiam się w jakimś rządku do jazdy.
Rządek idzie a czub ucieka.
Nieliczni rzucają się szaleńczo do przodu po gałęziach.
Wytrzymam kurwa, spokojnie ziom ...
Pył opada a wraz z nim chyżość co poniektórych wymiataczy przede mną.
Z każdym metrem przewyższenia następuje selekcja.
Skrzętnie i bez napinki korzystam z każdej okazji do wyprzedzania.
Mnie nikt nie wyprzedza.
Szkoda.
Może bym się bardziej strzepał a tak jadę w miarę oszczędnym tempem na granicy palenia.
FOTO by OLSZA ;-)

Killerek spoko, tym bardziej, że słyszę doping licznie zgromadzonych dziś Fanów ;-)))>
Tzn. znajomych.
Zapierdalam na sztywnym i widzę, że niewiele tracę a co do niektórych wręcz się lekko zżymam, że hample muszę mocniej zaciskać.
Po pierwszym kółku gubię bidon. Ja pierdolę, ale lama ... No wypadł mi z dłoni jak go chciałem wsadzić na miejsce - a tak se kombinowałem - weź 2 x po połowie, zawsze coś będzie ...
No nic, podniosę na 2-gim kółku.
Lubię gonić.
Lubię łykać słabszych.
Lubię niszczyć tych co są przede mną.
Lubię tę pętlę :-)
Fajnie się jedzie, sztywny wybiera, bezdętki amortyzują.
Wchodzę w zakręty praktycznie bezbłędnie.
Killerem czasami się puszczam środkiem, chociaż raz się prawie zesrałem, bo poszedłem waryjot i nie zmieściłem się w "moją" ulubioną ścieżkę - na ostatnim "progu" podrywam przednie koło do lotu i ...... Red Bull wypity przed startem w promocji dodaje mi skrzydeł - ląduję (że niby tak chciałem, hehe) i lecę dalej po piachu prosto jak "szczała".
Laski mdleją, panowie ściskają się za pytki, ogólna euforia ! :-)
No przynajmniej ja się poczułem jak bym właśnie ujechał tego pomarańczowego gada z Avatara - Mukto Master czy jakoś tak ;-P
Zaraz potem przy skręcie i próbie depnięcia grzebię się w piachu i zaliczam glebę z serii śmiesznych".
Szybki skok i ..... spadłe mi kurwa łańcuch.
Zakładam łańcuch i już mnie 2-ch z powrotem myka.
Jeszcze mi nieco odskakują jak staje po binoniq, który na mnie czeka.
Potem mykam swoim tempem jeszcze kilku kolesi.
Tak od 2-giego kółka robi się większy luzik.
Niestety kurwa - czas klęski nadchodzi, spadł mi jeszcze ze 2 razy łańcuch i na przedostatnim kółku dostaję dubla tuż przed killerem.
Wielka szkoda, bo miałem power na jeszcze jedno w trupa, pewnie bym wyciął ze 3, może 4-rech, bo mi grupka się na moment pojawiła w zasięgu korby.

Generalnie jestem chyba 12-sty w M1, 5 pętli zrobionych.
Zero problemów z zakrętami, sztywny spokojnie dawał radę a na podjazdach czułem rosnącą z każdą minutą przewagę [optyczną];-)

Bardzo fajne zawody, szkoda tylko, że żadnych znajomych z "mojej linii" nie było.
Dzięki znajomym i Młodzikowi za doping !
Naprawdę jest raźniej jak ktoś krzyczy za tobą nawet jak się nie jest debeściakiem z top 3 :-)

Potem obejrzałem sobie rejs Młodzik vs Konwa.

Tym razem wygrał faworyzowany Marek.
Ale Młodzik się odegra, szedł jak kuna, szczególnie na jednym zjeździe jak puknął go rower w czerep.
Szkoda, że tak daleko byłem ;-P ....
Jeden gościu szczególnie brutalnie poleciał na moich oczach i złamał kask, ale sobie na szczęście nic.
Zresztą wariatów na Legendarnej Wielkopolskiej Dziewiczej Górze nie brakowało :D
Było na co popatrzeć.
Młodzik zjeżdża ostro, to co powiedzieć o tych co pomykali z prędkością jeszcze większą specjalnie się nie pierdoląc - bez trzymania klamek ;-P
....


Kategoria Grupetto, The Race, XC


  • DST 40.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 28.24km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

MP Medyków - Michałki - sprint spiryt.

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 4

Nosz k**** ja pierdolę !!!
Znowu start z szarej i momentami czarnej jak kosmos dupy białego karła w mgławicy zapomnianych bajkerów.
Se kurwa pojechałem po puchar, hehehe ..
Ale nic, będę dzielny - mam za swoje kalkulacje-sracje-dupacje.
Startuje ponad setka różnej maści "sprinterów".
Niektórzy mają "nóżki", "śpiwory", "plecaki" i skrzynki narzędziowe "na wszelki wypadek".
Tak naprawdę jest pozamiatane.
Nie mam sumienia wciskać się z przodu.
.
Trzeba było jednak siedzieć na stadionie i warować po starcie gigowców-megowców, żeby spróbować załapać grupę medalową na tym masakrycznym (!) dystansie.
Albo pojechać mega z kolegyma.
Ja tymczasem machałem friendom, podciągałem koleżanki, rozgrzewałem się i .... uczciwie stanąłem w kolejce do startu.
.
Pan Redaktor Szanowny przeciąga w nieskończoność a w tłumie Ussainów Boltów na Rowerach zaczyna się gotować noradrenalina, testosteron, progesteron i endorfina.
Co poniektórym pewnie i tussipect, "żelazo", salbutamol i epo-cera.
Wreszcie ruszyliśmy, jak żółw ociężale ... niektórzy to nawet przed torami zwalniali :D
.
Ciągnę "na szoszona" po asfalcie, nie wiadomo skąd przyklejają się NAGLE inni "mini-mocarze". Ja pierdolę, jakie sępy jebane ...
Nie powiem, wqrwiony jestem, więc szarpię, zwalniam, jeżdżę w poprzek drogi [taktyka muchy Jacgola ;-))], w końcu odpuszczam, bo mnie to zaczyna męczyć.
Niech sobie jadą ... sam pewnie też bym próbował lepszego skleić.
.
Prawie dochodzę główną grupę kilkudziesięciu zawodników przed zakrętem ....
Zaczyna się takie XC po płaskim :-)
Generalnie wyprzedzam.
Kaemy lecą bardzo szybko.
Podbiegam tylko piaszczystą rynnę gdzie robią notatki.
Foto by Jolanta Kaczmarek :-) /za mną debeściak z pierwszej linii ustawiony na starcie ..... i po co ? dlaczego nie ma jakiegoś ogólnego "ratingu", wtedy każdy w sezonie miałby swoje godne miejsce na starcie, a sektory zrobić - kawałek taśmy i jest sektor, to takie trudne do zrobienia, no nie ?!/

Przechodzę mozolnie, co chwila jakiś singiel.
Trasa wyboista ale od czego są nogi ?!
Myk-myk, trochę wygibasów nad kierą i lecę dalej.
Nie mam pojęcia jaki tłum jeszcze przede mną.
.
Za mną kilkanaście metrów z wywieszonym jęzorem psy gończe.
No nie Panowie, nie czyńcie mnie nerwowym, bo będę musiał depnąć.
Gonię grupkę z przodu - zbliżam się nieubłaganie.
Nagle ekipa zawraca, ja jebię, cały plan wpizdu again ?
Znowu tradycyjne zgubienie w tych pieprzonych lasach ?
.
Pojawia się znane uczucie poczucia bezsensu mojego wcześniejszego wysiłku włożonego w wyprzedzanie słabszych pijawek tylnego koła.
Znowu się gnidy przysysają.
Teraz grupa jest mocarniejsza.
Pędzimy pewnie pod 3 dyszki, profilaktycznie nie wziąłem licznika.
"Odpoczywam".
Szybko się "znudzam" i zaczynam przeciskanko do czuba.
Jak już jestem na szpicy próbuję momentami zwalniać, żeby zobaczyć reakcję pozostałych ścigantów. Niech odkryją karciochy ;-)
Czasami ktoś nie wytrzymuje i dociska korbę - inni z krokodylim uśmiechem kleją się kółka ...
Lookam co za mną ?! - udało się lekko rozciągnąć towarzystwo, szczególnie po szosowych akcjach typu: "a za zakrętem pełna wiksa!".
Kolejna akcja "a za zakrętem ..." kończy się efektowną glebą OTB, przy zjeździe z asfaltu po trawie.
Ścigant za mną glebi po drugiej stronie.
Są jaja. Na miejscu. To najważniejsze :D
.
3-ci i kolejni jadą środkiem, niestety bez gleby, a szkoda, byłoby sprawiedliwie ;-P
Szybki wskok - zapomnieć - jechać - gnać - napierać - atakować !
I znowu zaczynam mordęgę podganiania ..
Kolega glebant za dużo myśli, bo zostaje urwany.
Zwierzyna zamienia się w łowcę a łowcy ... zwalniają na piachach pustyni imitującej Paraż-Dakar.
.
Mi to wisi, bo mam Race Kinga 2.2 i Pythona .. w spodenkach.
Dochodzę grupkę i zaczynam atak na szerokiej szutrówce.
Do samego kartofliska następuje kilka spektakularnych ataków i difensów z różnych stron.
Nie powiem - strasznie mnie rajcuje to rozprowadzanie :-))
.
Wjeżdżam jako 4-rty w tę ostatnią drogę krzyżową po kartoflach.
Zaczyna się migotanie przedsionków.
Jakiś młody przede mną, na stadionie gonię.
Przewaga sprintującego sztywnego widelca jest widoczna.
Zostawił mi nawet lukę do stadionu, łykam więc po wewnętrznej.
2-ch przede mną już nie, mieli również siły na finisze.
.
Open pudła nie będzie, ale może chociaż Medic ?!
Ufff, się udało, o minutkę buchnąłem jakiegoś innego pretendenta-ściganta :>
Leżę na trawie, próbuję oddech złapać.
Miła panienka podchodzi i ściąga mi troskliwie .... spodenki, a przy okazji numer gratis :D ... odpływam ... obsługa w Michałkach jest de Best .. aaaaaale ....
...... się w końcu budzę :/
"No widzi Pan, co by było jakby Pan giga pojechał ... a o tylko 30 km mini .."
"Byłoby tak samo bejbe, tak samo ..."
.
Później patrzę w wyniki i żałuję, że nie jechałem Mega - była szansa na pudło w M3,,, przynajmniej jak porównuję czasy zeszłoroczne.
Drużyna Pierścieni tym razem kosi tony makulatury - prawie każdy ma dyplomik z szerokiego pudełka.


Najostatniejsza dekoracja dnia .....

Mnie przypada Szoszonowa Statuetka, fajniejsza niż "zwykły" puchar.

Dave' łyka również Płaskorzeźbę Kolarza Przełajowego ?;-} z Mega Medyka, to dobrze ;-)
Myślę, że za rok wrócę na Mega lub pojadę pierwszy raz Giga, jak będzie Giga dla Medyków ;-).
Koszulka taka se, mogę komuś oddać za piątaka ...

Maraton Michałki - czyli wielkopolskie Paryż - Roubeix ;-)) is over.
And Integracja z Mistrzami Lekarzami :-)

Fociaki porobił sam JP_Bike :-)


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chwytanie czucia.

Piątek, 16 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 0


Kategoria Outdoor


  • DST 44.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 30.70km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdzie by tu wystartować ..... ?!

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 2

Do Środy mały rekordzik: 34'14" (od garażu do białego znaku).
Chociaż wiatr trochę pomagał.

Plany są takie:
17.09 Wieleń / mini
18.09 Dziewicza Góra XC
25.09 Osieczna lub Łopuchowo
1.10 Tor Poznań - szoska
2.10 Wolsztyn (Kaczmarek - Elektryk i MTB)

Czyli generalnie lokalne ogórki, które pozwolą mi wyrobić limit startów dla teamu Goggle Pro Active Eyewear :-)

A co życie przyniesie - się zobaczy ;-)


Kategoria Outdoor