Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 120.00km
  • Teren 120.00km
  • Czas 06:12
  • VAVG 19.35km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Aktywność Jazda na rowerze

P-ń Giga Maraton, 2 gumy i walka.

Niedziela, 17 sierpnia 2008 · dodano: 17.08.2008 | Komentarze 2

P-ń Giga Maraton, jestem zbyt zjebany żeby coś sensownego napisać ...
96 maraton
24 dojazd
... skrobnę coś jak dojdę do siebie ...
... 23.00, 18.08.2008, doszedłem ....

Poznań 2008, Mio-Fuji-Bike-Maraton, 17.08.2008 – relacja by Rodman.

2 days before ....
... zimno, pada, a miałem pojeździć, żeby skorzystać z superkompensacji .., może jak jutro lekko pokręcę „dla rozgrzewki” też będzie dobrze ? pojeździłem w tym roku mniej ale jakby solidniej, waga już niżej nie schodzi, więc chyba jest optymalnie ?! ... makaron, krzątanko po domu, spanko ...

1 day before ....
.... zimno, pada, a miało być lepiej, wczoraj nie jeździłem i dzisiaj też dupa ... jeszcze nie dorosłem do motywacji by Armstrong, który jeździł w obojętnie jakich warunkach, niezależnie od pogody, chyba kupię książkę o nim i doczytam jak to było ... hehe, wiele rzeczy by się chciało kupić, co by się mogły przydać: puslometr, porządny licznik, koło, oponki, odżywki, długie gatki, rower ... lista jest zajebiście długa i nie ma końca .. :) lekko wkuty, bo nie wykorzystałem 3 godzinnej luki w „braku deszczu”, po 16:00 znowu zaczyna lać, tak rzęsiście, za tą całą suszę w tym roku .. akurat przed maratonem, jedynym, w którym chcę jechać w tym roku ! 15 stopni w cieniu szarych chmur, wiatr, ogólnie piździ, jadę więc samochodem na start, kolejka malutka ... wracam mokry, na otarcie .. czoła, nabywam drogą kupna fajną, zieloną koszulkę, będzie w czym chodzić ... zastanawiam się czy to ma sens – wydawać kasę, żeby się przemęczyć, bo złote kalesony wygra pewnie ktoś z „coratec timu”, a ja, zwykły niedzielny leszczyk ... ot tak se pokręcę jak mam czas ...

the day ...

.. miało się poprawić, ale chyba wieczorem, po wyścigu, bo na razie wieje szaro a nawet trochę pada ... istna sielanka, będzie walka, a wielu pewnie wymięknie. Trudno, może będzie mniej osób ?!
Śniadanko, bułki z dżemem, jakieś banany, syty, napity, redi :), bidony zatankowane iso~, 2 „bombki” załadowane do rozcieńczenia, 3 batony, 2 żele, w razie czego siorbnę coś z bufetu ... i tutaj jak się okazuje później – popełniam pierwszy błąd, pakuję na maxa torbę pod ramą, na styk i od razu błąd drugi, taktyczny: dopompowuję koła na maxa ...
... spokojnym tempem na start, super to zrobili, że już nie ma takiej chamówy jak w zeszłym roku „kto pierwszy ten lepszy”, naprawdę dobra organizacja !
.. jestem na 10 min do startu, po drodze (12 km) doceniam długi rękaw, bo wiatr jest .. porywisty .. no i start, a jednak troszkę zmienili trasę, kilku pechowców po drodze od razu zjeżdża na pobocze ... pewien niefart .. dość fajnie się jedzie, nikt nikogo nie blokuje, normalnie pełen wersal :) dojeżdżamy do mostku i przejścia – SZOK !! Nie ma korka :D
ponownie świetna organizacja czyni cuda ! Nawet do pewnego momentu daje się jechać !
Myk po schodach i rura na Zieliniec ! Tempo dość szybkie, może trochę przesadziłem ?!
Wymyślam sobie taktykę – łapię koło szybszego a jak jest jeszcze szybszy to próbuję się przeflancować. Bardzo fajna zabawa ! Podciągam za 2-ma wycinakami ale w końcu mnie urywają :) Za wysokie progi na lisie nogi ... ;P
Po wjeździe na polną drogę czuję że nawierzchnia odbiega znacznie od tej z objazdu, jest bardziej miękka, klei się do kół, a koła mam do twardej jazdy ! Ale co tam, damy radę !
SzurSzurSzurszUrSZuRsz... urywa się pierwszy pasek od torebki wyładowanej wszystkimi „niezbędnymi gadżetami”, fakenshit !! Wyrzucić po drodze batony, dętkę, klucze, pompkę, klucze do garażu, żele ? Strata za duża, może się nie urwie do końca, jadę dalej, ale czuję, że przegiąłem z tempem ... Lepiej było powoli ruszyć i więcej sił zachować na później, taaa, byłoby zdecydowanie lepiej ...
Na krótkim podjeździe wyprzedzam kilku :) co mnie cieszy, podjazdy idą mi znacznie lepiej w tym roku ! Nawet załapuję się na fotkę (za co miłej Pani dziękuję !), idzie nieźle !
Z pogardą mijam pierwszy bufet ;P
W polu mega kałuża, jebut środkiem i chłodzenie stóp zaczyna działać :)
Deszcz potrafi wiele zmienić w takim wyścigu ...
Biskupice i asfalt. Z uwagi na semi slicki na asfalcie odżywam, nabieram speeda :)
Ktoś życzliwy rzuca coś o urywającej się torbie, która zaczyna dyndać przy ramie, „Hehe, kiedyś się urwie !” – niby wesoło, ale za chwilę urywa mi się drugi pasek i torba leje ze mnie nad wyraz bezczelnie ! Haha, mówiłam, że się urwę ! ...
Poprawiam, trzymam jedną ręką, nie ma bata, tak nie ujadę po lesie ... Zatrzymuję się przy zjeździe do Lasu w Promienku, bo i tak trzeba tam prędkość wytracić. Pochylam się nad ramą i .... słyszę ssssssssyk z przedniego koła ...
Just Zajebiście ! Niewiele ujechałem i od razu laczek !! Trudno, wynik chuj strzelił, żeby tylko zdążyć na Giga ... Nie pierwszy laczek w życiu .. pewnie nie ostatni ;P
Oczywiście, że wszyscy mnie wyprzedzają, nawet Ci, którzy przed chwilą też zmieniali ogumienie w bolidzie :D
Jak do chuja można przebić oponę na tak banalnej trasie ?!! Gdzie ?! Kiedy ?!! Jak ?!
Lekko wkurwiony. Przypomina mi się legendarna Krynica 2007 .... Mega błoto, 2 laczki, kiepski wynik .. [http://rodman.blox.pl/2007/07/MTB-Marathon-Krynica-2007-Ale-prosze-nie-czytaj.html] Ale bez jaj, to przecież Poznań, tu nie ma górek :) !! No i aż tyle błota nie będzie !
Wreszcie kończę prace wulkanizacyjne, zużyta dętka dobrze przytrzymuje torbę, chociaż na coś się przyda :) Zabieram się do odrabiania strat.
Niestety, w stresie zakładam koło tak że nie mam licznika ale za to zgodnie z zaleceniem kierunkowym opony. Pstrykam godzinę, Jak niczego nie zmienili limit na Giga będzie 3 h, jak 2,5 h – może być na styk. Tempo gorsze niż w zeszłym roku .. Wyprzedzam jakichś spokojnych kolarzy, kolarki. Gdzieś w lesie najeżdżam na jakiś kamień ?! I bang !! Lekki strzał, czyżbym złapał snake’a ?! Przecież dobrze dygnąłem !
A jednak, robię się smutny ... nie mam już drugiej dętki ... ja pierdolę jakie banalne zakończenie wyścigu ... Już widzę jak mi schodzi powietrze, nawet do bufetu nie dojadę ... Przede mną dziewczyna, zapytam .... Eeeee, wiesz, jak dam Tobie nie będę sama miała ... Ale COŚ nagle się zmienia i zatrzymuje się: Ok ! Proszę bardzo !! Juuuhuu ! Jednak są dobrzy ludzie na tym świecie !!
...[ 1. w tym momencie chciałem powiedzieć, że ZAWSZE na dętkę od Rodmana możecie liczyć jak też będziecie w potrzebie !!! Bo wiem jakie to chujowe uczucie nie mieć laczka ...
... 2. od dziś zabieram zawsze 2 dętki na maraton ] ...
Nie jestem pewien ale coś mi śmiga po mózgu ... Aga, prawda ?! Poznałem ! Mijaliśmy się na objeździe z 3-ma jeszcze kolegami, no i na forum też ją kilka razy „widziałem” :D
Jeszcze raz wielkie dzięki !!
Rozkładam warsztat na trawie. Uwijam się a spokojni bajkerzy mijają mnie z pozdrowieniami, naprawdę miła atmosfera ! Z opony wydobywam kawałek brązowego szkła, sanawabycz !!! Gdzie tu w lesie szkło ??
Tym razem też zupełnie przypadkowo zakładam koło tak, że licznik zaczyna działać ale za to kierunek jest odwrotny !! Czyli przód robi mi za napęd :)) Mam to w dupie i jadę dalej ...
Poprzeczka wisi coraz wyżej, bo do bramki Giga zostaje coraz mniej. Chociaż mżawka przestała siąpić .. Drugi bufet, chwytam kubek, tiiit, kontrola czasu, rzucam okiem na rower, nałykał się trochę błota i już tak gładko nie wchodzi, szczególnie 5-tka, bardzo elegancko rozpędzam się w mini wąwoziku, super przejazd, choć krótki, na szczęście nikt z naprzeciwka nie ma nic naprzeciwko bo bym nieźle jebnął ... Wspinka przed Kociałkową Górką idzie mi wyjątkowo ciężko, jeszcze troszeczkę i nagroda – żelik :) zużytą tubkę chowam :D ....
Teraz tylko jeszcze walka z wiatrem .... Pociągi odjechały, będzie Giga ciężko ...
Nagle dostrzegam znajomą sylwetkę na kolarce, czyżby ??! To jest możliwe ... Rama corratec, znajomy wąs pod nosem, sprężysta sylwetka Pana w okolicach 50-tki ?! To Pan Zdzisław !! Witam !!! Tłumaczę, że 2 dętki i że do dupy i w ogóle ... Pan Zdzisław ze Swarzędza, spotkałem go kilka dni wcześniej jak „robiłem górki” w Biskupicach :)) Wspomniałem o wyścigu, mówił, że jego kolega pojedzie a on w zeszłym roku „tych bidoków podciągał” :)) Mega Gość !! Dajemy ? Dajemy !! Siadłem na koło, próbując maksymalnie chować się za wiatrem i dotrzymać ... kroku :)
Czasami wiatr mnie zamiatał ale licznik cały czas walił w okolicach 26-28 / h, pociągnąłem ostro, co czuję też w nogach, dziękuję Panu Zdzisławowi ! Nie załamuj się, jedź dalej ...
To jadę, wyprzedzam jakieś dziewczyny, jakiegoś kolarza, górka w Jankowie daje mi ostro w dupę, muszę zredukować bieg na którym „normalnie” sobie tam wjeżdżam. W prawej nodze ostry ból, dziwny skurcz łapie mnie w nogę po wewnętrznej stronie uda, łykam iso~ (które jednak jest słabsze niż Maxim) masuję nogę, na szczęście przechodzi, ale jak będzie dalej skoro na półmetku takie jaja ?!
Pewnie zaraz mnie Giga minie ... Ehh, niewiele zabrakło .. jedzie lider, za motocyklem, siadam na koło i .... odpadam po 100 metrach, pięknie zapierdala .. ! Równo, mocno, widać moc :) Ciekawa jaka przewaga nad grupą ?
Za kilka minut wyprzeda mnie kilkuosobowy pociąg, ładnie współpracują, jeden z corratecu dyryguje: tu dajesz po lewej !!! Tym razem spokojnie siadam na kole i z 30 km / h dojeżdżam do rozjazdu. Musiało śmiesznie wyglądać – oni wszyscy na lewo – a ja jeden Myk ! – na prawo :)) Najważniejsze, że zdążyłem !! Teraz mam szansę dojechać. Dętka Agi spisuje się znakomicie ;)
Znowu z pogardą mijam bufet, bo mam jeszcze 1-den bidon, nikt już nawet mi kubka nie podał .... bufet bufetowi nie równy, wszystko zależy od ludzi .. W Biskupicach kątem oka dostrzegam brązowe drobiny rozbitego szkła.. Pewnie tam złapałem laczka .. Wniosek warto jeździć w miarę środkiem drogi. Tam gdzie samochody większość zgarniają. Jak mawiał trener Piechniczek: „Nie czas na fer play..”. Ktoś mi tam miga w oddali, sylwetka kobieca, ale dogonić ciężko ... Szacun :)! W końcu w Kociałkowej doganiam i pozdrawiam, generalnie zajebiście, śmiało mogę jechać z napisem KONIEC na plecach, ale tym razem nie to jest najważniejsze, byle do mety ... I jeszcze jakiś objazd, bo szerszenie atakują w odwecie za naruszenie ich suwerennego terytorium !
Wiatr nie słabnie, mięśnie kwiczą, walę 2-żel, może to coś da. Coś daje. Biskupice górka 2 i drugi mięsień „strzela” w drugiej nodze, pod wiatr parę razy wysmykuje mi się takie „Kurrrwaaa !!!!” ze złości, i tak nikt nie słyszy ;P a trochę pomaga ...
Jest walka, dupa już mnie boli od twardego siodełka. I najfajniejszy zjazd w Gruszczynie, ziuuuu ! Superancko !! Jednak dziwię się, że nikt tam nie stoi, bo to dość niebezpieczny moment .. Przed Swarzędzem w zasięgu wzroku kilku kolarzy i zajjjjeeebbiste błotko !
Jednego wyprzedam, ale pozostali odjeżdżają spokojnie w Zielińcu, wyprzedzam jakieś Tico, które przed chwilą mnie wyprzedziło :)) Fajne zdziwione gęby, bo tam ograniczenie chyba do 30 km, a ja mam z 4 i pół dyszki :)) Jak wyścig to wyścig ! Na schodach pod Katowicką nogi dziwnie mi schodzą, wow, jaki beznadziejny czas będzie ! Ale dojeżdżam, tiiiiit, game over ......

Unoszę ręce, cieszę się, że dojechałem ... Pewnie Rodman 2007 nie dał się pokonać przez nową wersję Rodmana 2008 ale to już jest dla mnie nieważne ...
Jestem bardzo zjebany ... Zapraszamy do bufetu ! ... hyhy, bananek z arbuzem, ale za to szwedzki stół :)) !!!
Zdążyłem na końcówkę wpisów do tej „tomboli”, bo do szlauchu kolejka .. Wygrywam kolejny bidon – syn od razu chce się wymienić, bo uwielbia zielony kolor – i kubek – dla żony, nawet bardzo się spodobał ... Jeszcze tylko karcher, dyplomik i ... Zdziwienie !!
A jednak się poprawiłem ! Jestem 31 !!! :D Hehehehe , humorek wraca kompletnie !!!
Mimo ogromnej straty z powodu kłopotów technicznych udało się !!!
Pogoda zrobiła odsiew i Tfardziele zamiast Giga – pojechali Mega .....
I dzięki temu Leszczu Rodman mógł się poprawić :D
A tak się dziwiłem, że prawie nikogo nie wyprzedam ...

Czołgam się do chaty i pod prysznicem, wbrew sobie zaczynam myśleć co by tu zrobić, żeby jeszcze raz w tym roku spróbować ...
Zasypiam, a zasypiając czuję jeszcze siodełko na dupie ,...

Do zobaczenia !

Rodman 2008


Kategoria The Race



Komentarze
Rodman
| 10:26 czwartek, 21 sierpnia 2008 | linkuj Cześć !
Cóż, zaryzykowałem i tym razem się nie opłaciło z Maxxisami WormDrive 1.9
:/
Do niedawna miałem Fire XC, ale sprzedałem z rowerem więc zostały mi tylko
te i stare Hutche - Pythony,
Fire XC - bardzo fajna oponka ! Byłem z nich bardzo zadowolony :)) Dobrze
się kleiły w zakrętach ale słabsze były w błocie i na asfalcie, dojadę te
Pythony i skłaniam się póki co do Nooby Nic'a i Racing Ralpha na tył ...
plus jakieś pancerne dętki, bo nie ma chyba nic gorszego niż prace
wulkanizacyjne podczas wyścigu ....
Pozdrawiam !
Ciastek99
| 09:41 wtorek, 19 sierpnia 2008 | linkuj Na prawdę szacun stary że mimo przeciwności losu zdecydowałeś się na GIGA. Ja na wietrze niestety nie złapałem żadnych "pociągów" więc b. dużo energii straciłem na tym dość dłuuuuugim odcinku. Co do tych laczków, dzień przed kupiłem Panaracer ' y XC Fire pro i powiem tak: jeżeli chcesz uniknąć kapcia na maratonie to opony dla CIebie, a i szybkie na asfalcie też som;p 54 km/h w Biskupicach:) pozdrawiam, kręć dalej;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!