Poszukiwanie...">

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 3000kcal
  • Podjazdy 200m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niby objazd trasy Maratonu (?!) w Suchym Lasie 18.10.

Niedziela, 4 października 2009 · dodano: 04.10.2009 | Komentarze 6

"Niby", bo udało się przejechać chyba większość trasy ...
(foto by Dotka)

Spotkanie na parkingu, Do-tka :) punktualnie, do Dun'a oczywiście ciężko się dodzwonić … Nagle nadjechał znikąd ;P Lubi nadrabiać kilometry ;>
Poszukiwanie ulicy „biura zawodów” poszło gładko, później lekko się zawieruszyliśmy w okolicach Meteorytów – silna wola na rowerze słabnie w obliczu kuszących singli i technicznych podjazdów tego terenu. Walące się drzewo około 100 m od nas znacznie przyspieszyło przedzieranie się przez krzaki, które Piter chyba uwielbia :S …

Obraliśmy mniej-więcej dobry kierunek w stronę Warty trafiając na przypuszczalną trasę przyszłego maratonu i dalej w kierunku Biedruska. W międzyczasie Dun z lubością oddawał się kilkukrotnym przejazdom przez rwącą rzekę (a raczej strumień), tak aby uchwycić na aparacie „ten jedyny niepowtarzalny moment”....

Pomimo naszych namów nie dał się przekonać do bardziej efektownego lotu w poprzek tej rzeczki ;P
Przedtem jeszcze ominęliśmy padalca na drodze, zwanego przez laików „wężem” albo potocznie „zaskrońcem” ;))) Padalec jak byk, w sumie mogłem go przełożyć na pobliską trawkę ale musiałem trzymać koło ;)
Zbytnio odbiliśmy w lewo dostając się na asfalt do Biedruska. Tam, przy orzechu włoskim, którego owoce chrupał Dun pogadaliśmy na pożegnanie z Do-tką i ruszyliśmy dalej w kierunku na Oborniki.
Ładnie wiało, więc podjazdy wychodziły jak marzenie :D
Krótki popas przy śliwkach (zarąbiście słodkich!!) na polnej drodze urozmaiciły nam muchówki, nazywane popularnie „osami”. Pociągnęły parę kwantów isotonika z bidonu Pitera zostawiając w zamian produkty przemiany materii ..
Po delikatnym błądzeniu na 3 km przed Obornikami wylądowaliśmy efektownie w środku pola.
Odkrywając nowe nieznane ścieżki najeżone kolcami akacji szczęśliwie wydostaliśmy się na fantastyczną ścieżkę dla quadów równoległą do asfaltu. Po ćwiczeniach typu „bmx” zatankowaliśmy w Biedronie po czym wskoczyliśmy na wiadukt i …. Dun zniknął.
Za kilka minut telefon, że jest przy jakimś cmentarzu …. :D …. już był w drodze na Piłę zamiast z powrotem do Poznania … Nie byłem na aż taką wyprawę przygotowany więc poczekałem i ruszyliśmy dalej jak mapa kazała ASFALTAMI do Maniewa.
W Maniewie przy Panu Jezusie - Piter „szybciutko” zmieniał dętkę. Czyli standardowo ok 20 min (?!) ;) I tak ku naszemu zdziwieniu zrobiło się kolosalnie późno …
Droga pod wiatr sprawiała mi dużo satysfakcji jednak z radością ujrzałem znajomy parking przy pływalni Octopus. Dun ruszył na pyszny obiad a ja do Tulec żeby też zrobić sobie coś pysznego …
Extra wycieczka, chociaż cel spełniony połowicznie, to jednak towarzystwo Doroty i Piotrka sprawiło wiele frajdy :))>
Miło pomykać w tak zacnym gronie – mam nadzieję, że do następnego razu w powiększonym składzie !

W chacie zaatakowały mnie brudne garnki z którymi stoczyłem pierwszą bitwę, bo wojnę musiałem przełożyć na wieczór ;P odkurzacz, zmywarka, pranie ciuszków na rower …
Zdążyłem z większością przed godziną „W” ale to nie wystarczyło, żeby uniknąć męczącego kwękania, że to .. a że tamto … a miałeś jeszcze to zrobić ….

No przecież wypoczynek na rowerze jest znacznie ważniejszy !!!

.. a ten maraton to będzie generalnie wielka lipa, aż się zastanawiam czy warto płacić 40 zł za tak beznadziejną trasę, która ma w sobie sporo asfaltów, zwykłe polne i leśne drogi, tak więc kto stanie na końcu "sektorów" na końcu stawki przyjedzie .. więcej frajdy może sprawić buszowanie po WPN-ie .

.





Komentarze
Rodman
| 19:57 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj a nawet wielka szkoda że Cię nie było Maks, bo byśmy przynajmniej tak nie błądzili ;))>
Maks
| 19:34 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj Szkoda że się nie wybrałem z Wami ach... może następnym razem ;)
A trasa faktycznie jak ma być taka jak na stronie to 3/4 asfalty a 1/4 las.
Pozdrawiam
do_tka | 18:05 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj Dzięki Rodman, że nazywasz moje 10-minutowe spóźnienie punktualnością;) Eh, żałuję, że nie mogłam dotrwać do końca wycieczki...Tyle atrakcji jeszcze było...
Rodman | 16:29 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj jak dasz linka to obiecuję zamieścić ;) a jak ładnie poprosisz to opowiem ci jak rozpoznać padalca i żebyś zaskrońca nie pomylił ze żmiją ;P
DunPeal
| 13:45 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj zmiana detki przy Panu Jezusie rzeczywiscie uszla mojej uwagi, zrzadzenie losu czy opatrznosc? nie wszyscy sa tu botanikami mimo wszystko, nadal jednak uwazam ze wspomniany "padale" byl zdumiewajaco podobny do zaskronca ;) a przynajmniej tej wersji bede sie trzymal. btw. dzieki uprzejmosci dotki mam zdjecie technicznego podjazdu w Twoim wykonaniu, z charakterystycznym balansowaniem jedna nozka, wypieta z spd ofcoz ;) moze warto sie nim podzielic z kolegami, co powiesz ?:)
klosiu
| 07:39 poniedziałek, 5 października 2009 | linkuj UU to kiszka, a miala byc taka fajna trasa. Co prawda wiekszosc juz kiedys tam objechalem, ale liczylem ze wynajda jakies fajne smaczki po bokach.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!