Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 91.00km
  • Teren 76.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 26.76km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolsk

Sobota, 10 kwietnia 2010 · dodano: 10.04.2010 | Komentarze 12



Wyspany na zapas pakuję się przeliczając w myślach to co najważniejsze i czego nie mogę zapomnieć: kask, buty, siodełko, dokumenty, okulary, ...
W kolejce spotykam Kumpli. Jest jeszcze trochę czasu do startu. Przyczepiam numerek. Zawodnicy obok mówią coś o katastrofie ... Szok, niedowierzanie, smutek.
Cień rozbitego samolotu i tragiczna śmierć Prezydenta RP wraz z pozostałymi osobami na zawsze zostaje spleciona z tym maratonem, później już jadąc - moje myśli często krążą wokół tej Tragedii ...
Ustawiam się pod koniec sektora "któregośtam" (chociaż z perspektywy czasu warto tak jak Mafia zajmować najlepsze z możliwych miejsc z przodu, żeby zrobić wszystko dla jeszcze lepszego wyniku), wymiana uścisków dłoni z Maksem i Start !!! Ciasny, delikatnie pod górkę. Nie szarżuję, żeby nie skończyć przedwcześnie, zresztą wyprzedzić dość ciężko. Po jakimś czasie wpadamy w teren, jest szerzej. Przesuwam się o kilkanaście pozycji. Koło cmentarza w Dolsku skręcamy na asfalt. Staram się dojść mały pociąg przede mną, bo jest pod wiatr i nie ma sensu samemu się szarpać. Pociąg nabiera rozpędu, pochłania kolejnych, wciąga, wsysa, bierze w posiadanie. Pociąg rządzi !
Próbujesz się oderwać - tracisz. Jest jak czarna dziura. Nienasycony.
Warto być w lokomotywie, w czubie, więcej widać i zawsze można jechać z najmocniejszymi Wagonami :-)
Ledwo poznałem Kłosia tak się chłopak wycieniował, no i włosy krótkie. Pozytywny uśmiech - ten sam !
Ciągniemy solidarnie, dajemy zmiany. Lecimy grubo ponad 3-dychy, czasami i po 4-ry.
Staram się być aktywny, na przedzie, nie kalkuluję, jadę, bo lubię. Jednak do współpracy nie wszyscy się garną stąd tempo szarpane a powinno być spokojne, równe.
Momentami tworzą się małe wachlarze.
Na bufetach się nie zatrzymuję, wody powinno wystarczyć, przecież jest zimno. Jak na moich ostatnich treningach.
Udaje mi się zjeść w międzyczasie pół chałwy i jednego żela. Nie ma chwili wytchnienia, stąd jazda na naturalnych rezerwach organizmu zgromadzonych do maratonu.
W peletonie pałeczkę przejmuje jeden Masters, zarządza jak jechać i przez moment nawet udaje się to organizacyjnie utrzymać. Po drugiej sekcji asfaltowej jestem niżej w grupie. Wpadając w teren peleton rozpada się na wagoniki 2-4 osobowe. Niby odległość niewielka, ale żeby przeskoczyć w terenie traci się koszmarnie dużo energii. Sama trasa bez emocji, szerokie, piaszczyste i leśne drogi wielkopolskie. Wiatr za to daje czadu przez cały rejs [race;)]. Dużo ścigania – zupełnie nie jak na Giga tylko na Mega, z którym się później łączymy.
Podjazdów symboliczna ilość, zwykle krótkie. Sekcje techniczne – wymuszone kontrolą czasu, ciekawe jaki międzyczas ?!
W polu jakiś koleś przewraca się piachu kilka metrów przede mną. Pogrążony w myślach reaguję zbyt późno i zaliczam w niego delikatne, piaszczyste OTB. Bez szwanku dla nikogo. W tym czasie Mario mi odjeżdża. Dogonienie zajmuje trochę czasu i energii, której zasoby powoli się wyczerpują. Po drodze mijamy jeszcze Jacka(pozdrowienia i gratki !), jednak Kłosiu zamiast jechać dalej idzie dynamizować ślimaka w krzaczki (że niby odcedzić kartofelki ;-} hehe). Zaczyna się domykanie pętli. Cały czas usilnie gonię zawodnika CSS, żeby się jakoś dowieźć do mety, bo na ataki już nie ma rezerwy. Teraz dla odmiany zaczyna padać rzęsisty grad. Przynajmniej nie moczy koszulki (jednak o jeden długi rękaw za dużo).
Gdzieś w polu przy zmianie kierunku jazdy garść mokrego piachu niesiona bezczelnym wiatrem wpada prosto pod okulary. Tracę widoczność, oczy bolą, tracę koło. Kolejne kilometry mozolnego odrabiania. Doganiam na … asfalcie ! :-) Lubię asfalty i pewnie kiedyś przejdą na ciemną stronę mocy … Lub jasną, jak kto woli. Jeden ze znajomych twierdzi, że „szosa” to prawdziwa poezja kolarstwa ..
Co mnie cieszy - zero defektów ! Chyba zacznę wierzyć w czarne koty, ostatnie 3 wyścigi miałem problemy - ostatnio zawróciłem jak mi przebiegł i bez defektu ... hmmm.
Powoli zbliżamy się do mety. Zadowolony z jazdy (i z tego, że dzisiaj dogoniłem Kłosia, który mocnym kolarzem jest → a w zeszłym roku w Murowanej dokopał mi ponad 40 minut ;)], siedzę na kole CSS, bo nie mam już sił żeby dać solidną zmianę. Niebo robi się granatowo-ciemnoszare. Będzie gibać !
3 km do mety.
Jakiś koleś zaczyna nas mijać ale za chwilę go doganiamy. Już się nie wychyla. Wieje mocno.
Znowu zaczyna padać. Prędkość spada do 20 km/h.
….
1 km do mety.
Oglądam się co się dzieje za mną, bo nie zamierzam wyprzedzać Zawodnika, któremu zawdzięczam dokulanie się do mety, ale ….... za mną 2 gości, chyba jeden z nich to Kłosiu.
400 m do mety zawodnik LG nie wytrzymuje i próbuje się urwać długim finiszem. Błąd.
Za wcześnie. CSS nie reaguje, też pewnie jest wyjechany. Ja nie wytrzymuję. Staję na pedały i siadam LG na koło. Tak dojeżdżamy do barierek. On przede mną, ja tuż za nim po wewnętrznej.
Rakieta przygotowana do odpalenia, ale miejsca na finisz mało. Niektóre banery torują drogę. Znajduję kawałek przestrzeni i wychodzę z koła prawą stroną. Staję na pedałach i .... pach-pach-pach-pach super finisz a'la Valverde !!! ;D
I szybkie hamowanie, żeby nie wygrzmocić w baner ;) Wygrana na finiszu nawet kiedy się jest 108 open i 34 w M3 na mecie smakuje znacznie, znacznie lepiej .....

Gratulacje dla wszystkich i do zobaczenia !

... - tylko czemu nie było żadnych gadgetów ?!





Komentarze
JPbike
| 19:58 czwartek, 15 kwietnia 2010 | linkuj Świetna relacja - masz talent :)
Ja również gratuluję za pokonanie mnie :)
Również pozdrawiam i do zobaczenia na następnym maratonie :)
josip
| 10:17 czwartek, 15 kwietnia 2010 | linkuj "dynamizować ślimaka":):) Mistrz!
Ci powiem, Rodman, że na zdjęciu wyglądasz pro, nieźle już przemielony ale zawodowiec:)
jasiu32
| 08:54 czwartek, 15 kwietnia 2010 | linkuj Świetna, prześwietna relacja;) Gratuluję niezłego wyniku
klosiu
| 08:36 czwartek, 15 kwietnia 2010 | linkuj No w koncu opis :). W tym roku to ja Ciebie gonilem... Nie wiem na czym jechales ale to byla dobra rzecz ;>
Rodman Biały | 04:59 wtorek, 13 kwietnia 2010 | linkuj hehe, aż szkoda cokolwiek pisać .... tak fajnie to wygląda: Tytuł i aż 7 komentarzy ;)))

chyba tak zostawię ;-P
josip
| 22:13 poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | linkuj Rodman, gratulacje!! Mocny jesteś...
Z niecierpliwością czekam na sprawozdanie...
klosiu
| 15:46 poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | linkuj Mafia --> z tym widelcem to racja, jak zablokowalem amora na pierwszym asfalciku, to przypomnialem sobie ze jest zablokowany dopiero po 15km na jakims bruczku :)
klosiu
| 15:44 poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | linkuj No to co panie, wyglada na to ze dochrapalismy sie drugiego sektora na Murowana ;)
Mafia
| 19:18 niedziela, 11 kwietnia 2010 | linkuj Prosimy o jakąś relacje :P Zazdrościłem Ci tego sztywnego widelca podczas maratonu :)
dotka
| 09:16 niedziela, 11 kwietnia 2010 | linkuj Ładny czas Rodman. Gratuluje;)
DunPeal
| 08:41 niedziela, 11 kwietnia 2010 | linkuj piekny czas, czekam za jakas dluzsza relacja :>
Maks
| 21:06 sobota, 10 kwietnia 2010 | linkuj Nieźle dałeś czadu moje gratulacje ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!