Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 112.00km
  • Teren 104.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 26.15km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murowana Goślina.

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 6

dystans: może 110 ?!
czas: 4:15:08
open: 61
M3: 29

Najlepszy wynik w Cyklu Powerade-Suzuki :]
De facto" poprawiłem się o 1 h 10 min w stosunku do 2009 !
+ 21 % lepiej :-)
Jest progres, trochę przez lepszy rower a trochę przez makaron, którym się opychałem w tym tygodniu ;P
Brak kurczów - wypoczywałem ciężko jak się dało, chociaż najważniejsze - dzień przed nie wytrzymałem i za dużo pojeździłem.

W każdym razie sobotni rekonesans przed niedzielną bitwą pozwolił idealnie w moim odczuciu wystartować, dokładnie tak jak zaplanowałem. Żeby tak przesunąć to o 2 dni wcześniej - byłoby idealnie i pewnie miąłbym szansę urwać kilka minut ;))

Tym razem zostałem zdegradowany" do 4-rtego sektora, jednak koledzy z Teamu - Marcin i Maciej stali w pierwszym rzędzie, więc sobie wszedłem. Tuż za mną Max ze Zbyszkiem i ... zwątpiłem. Big Zee, który miał sprawić dziś niespodziankę na wypasionym XTC błysnął długim wdziankiem :..:
Pomyślałem, no to Maksiu - możesz się cieszyć, dziś z nim wygrasz ;)

Z lewej wypatrzyłem Klosia w "szosowej" koszulce i JP Bike oraz Damiana i Slecka.
Nie bez powodu ich tu przytaczam ;-) ...
2 rowery obok ze zdziwieniem zobaczyłem Pawła Bobera z Corratec Teamu. Chyba pierwszy start w Powerade. Był 3-ci w M4. Jak widać sektor to jedno a NOGA to drugie i najważniejsze w tym sporcie ;)

Zacząłem tak jak chciałem, czyli petarda do przodu, żeby zakręt łyknąć w lewo po wewnętrznej. Udaje się na w miarę dobrej prędkości.
Później szybko lewą i wydostanie się na "lewy pas". Tak ładnie poszło, że przez większość piaskownicy pociągnąłem ostro sam, nikt mnie nie blokował. Pod koniec piaskownicy staram się zjechać do skraju lasu, tam jest trawa i twardziej.
1-dna podpórka i szybka wrzutka na mocniejszego żółwika - lewą stroną za mostkiem również po trawie. Mam zadyszkę.
Zadyszka nie mija mi po kolejnych kilometrach, bo staram się dociągnąć do grupki przede mną. Za wszelką cenę uspokoić oddech !

Z osłupieniem patrzę na licznik 33-36 km/h. W lesie. No przecież można się spocić. Po co tak lecicie ?! Cóż, lecą, bo mogą. To ich normalne tempo :)
Kawałek jadę za Eweliną Ortyl. Panowie, ona ma naprawdę zgrabne nogi ;))
No i super jeździ, chociaż widziałem, że w piachach sobie mniej radziła.
Moje Race Kingi na piachach szaleją. Idą jak brzytwa, stabilnie, szybko, jakby tworzyła się jakaś niewidzialna poduszka powietrzna niosąca rower.

W pociągu "Pyry" jadę krótko, ale bardzo szybko, momentami 40 km/h. Zostawiają mnie na niewielkiej asfaltowej hopce.

Kiedy szybszy peleton mi odjeżdża - staram się dojść do siebie. Nie jest łatwo coś przekąsić i wypić, ale żele łykam w miarę wcześnie - na 27 km, na którym wyprzedza mnie Damian. Nie przejadł się makaronem i idzie jak burza z kolesiami z LG". Akurat mam żela w gębie i mogę wąchać kurz. Pozamiatał chłopak ;-)

Na 37 km dochodzi mnie pociąg Slecka". Z nimi jadę najdłużej. Staram się również dawać zmiany, do których dopinguje mnie Mistrzunio SCS OSOZ. No Sainty na czele stawki ;)> Jest dobrze.

Również nie zatrzymuję na drugim bufecie, na trzecim - tak. Pociąg jednak topnieje w oczach. Idzie w rozsypkę.

Sekcja "leśnych hopek" wqrwia mnie maksymalnie, wybija z rytmu.
Sił coraz mniej. Na 85-87 km dochodzi mnie Klosiu: "no nareszcie !"
Jest dziś mocny :) Niby w zasięgu wzroku, ale i ja i On wiemy, że nie mam już sił na kontrę.

Na bufecie przed Dziewiczą z początku zsiadam, ale nie mogę się dopchnąć do bufetu więc rezygnuję. Jak zjadę z Góry to sobie popasam ;)

Sesja XC zaczyna się minimalnym bucikiem. Później jest OK, mam to w miarę oblatane. Na podjeździe pod koniec wyprzedza mnie Klosiu, na Żółwiku", nie na średniej tarczy ;> Polecam mu jeszcze "lewą stronę Kliller'a" i jedziemy w dół.
Luzik.

Jakiś Gościu z Mega blokuje drogę na siglu, więc go ostro dopinguję, albo jedź szybciej albo daj drogę !!! Dostaje nagle speeda. Noo ! Dajesz-dajesz !!
W końcu go wyprzedzam. Ostro w lewo i ostro pod górkę.
Tak, wiem, trzeba zredukować na malutką.
Slec chyba nie zredukował, zszedł z roweru i capnęły go zdradzieckie kurcze. Cierpi na poboczu a kolega rozciąga mu nogę .. "Wstawaj Slec ... nie udawaj !!;))"
Zjazd i biorę bufet "od tyłu" [66]. Pełna rozpusta. Nie mogę się pohamować, a czas ucieka. No i ch".. . W sumie ze znajomych do "prześcignięcia" zostaje mi tylko JP Bike (z całym szacunkiem dla Maksa i Zeebiego ;).

Zbieram się. Kulam do mety. Wyprzedzam jeszcze Tomka J., który jedzie Mega z Emed Racing Team. Pozdrawiamy się i odjeżdżam z "normalną" już prędkością 30 km/h.
Wow, na skróciku, który wczoraj obczaiłem z Radkiem nikt nie stoi. Ale co by było gdybym nagle wyrósł przed Klosiem ?! :)) Uśmiecham się tylko do tych myśli i jadę Uczciwą drogą. Już NA SZCZĘŚCIE niedaleko. Łyka mnie jeszcze koleś z LG" ... hehe, ciekawe jaką drogę wybierze na Piaskownicy.
Wybiera złą. Ja lepszą. Sprawdzoną ;P

Końcowy asfalcik - nie ma z kim finiszować, nie licząc gostka z Mega, którego łykam przy 40 kaemach "złożony w czasowca" :))

Fajnie, że to już koniec.
Pokonałem tylko JP Bike'a, który nie przepada chyba za płaskimi piachami (i do tego złapał laczka tak szybko).
Damian i Klosiu dołożyli mi niby nieznacznie, ale zdecydowanie :>
Winszuję Panowie !

Spotykam jeszcze Dun'a, Wojtasa, Radzia, Dotkę, Mafię i Braci Wiktor :), JP Bike'a, Maksa, Agro Team oraz zaprzyjaźnionych z Thule / Emed. Coraz więcej znajomych na tych maratonach ;))


Kategoria Grupetto, The Race



Komentarze
JPbike
| 14:26 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj Aleś się poprawił - gratki !
Zgadza się - nie jestem specjalistą od wyścigowych płaszczyzn przejeżdżanych na rowerze górskim :)
Rodman | 08:35 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj Klosiu, ja niestety na Killerze musiałem hamować za Tobą .... ;P
Maks
| 08:16 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj Damian - Masz całkowitą rację ;)
Klosiu - Ja na tych podjazdach też dużo straciłem ale to przez przełożenie. Muszę się zabrać za rowerek i zrobić go do Głuszycy.
klosiu
| 07:55 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj Poprawa miazdzaca :). Jak w przyszlym roku o tyle sie poprawisz to pudlo pewne :>.
Na podjezdzie wrzucilem zlowika bo jechales nieco za wolno jak na mnie i nie chcialem za twardo deptac ;P.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!