Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 14.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 11.83km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uphill Race Śnieżka.

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 11

Od rana na szczęście nie pada, ponoć ma być nawet słonecznie. Byle nie było upalnie. Ze Szklarskiej gładko i szybko przemieszczamy się do Karpacza. Tradycyjnie nie bardzo jest gdzie zaparkować.
Na parkingu sklepowym Właściciel oznajmia, że mamy się zabierać, bo to parking dla Klyentów. Na szczęście Piotrek zna Gościa, więc są od razu uśmiechy i sytuacja się rozluźnia ;-) Właściciel robi się sympatyczny, obiecuję, że jak stanę na podium wymienię nazwę jego sklepu :D

Rozgrzewka. Kręcę na luzie. Z przeciwka jedzie Andrzej Kaiser. Zawracam i próbuję dogonić bez palenia mięśni, ale się nie udaje. Ciekawe czy wygra z Galińskim, raczej stawiam na Galinę, forma mu rośnie, a za tydzień Mistrzostwa Polski w Jeleniej. Kiedy zawraca udaje mi się chwilę pogadać - Będzie w Hermanowie !!! Podmęczony, więc chłopaki - macie szansę przetestować Cesarza jak robi rozjazd :))

Jakoś nie mam ciśnienia na wynik. Jadę na luzie. Dlatego ustawiam się zupełnie z tyłu stawki. Lubię atakować. Zawsze też można podciągać się po kole, aż dochodzi się do "równych sobie". Chyba, że ktoś inny Cię wyprzedza ;-)
Damiana nie widzę w stawce, pewnie zaszył się gdzieś z przodu.
Ze znajomych witam się jeszcze z Hulajem i Bartkiem z AGRO Teamu. Ciekawe ile się wjeżdża na tę "górkę". Z dołu - Karpacza, wydaje bardzo, bardzo wysoko, tonie w chmurach. Straszą, że na Śnieżce jest 6 stopni ..

Start honorowy" - przejeżdżamy na ulicę. Oczekiwanie.
3-2-1-START !!!!
Oczywiście nie jest to komenda dla "tyłów". Mała chwilka i też ruszam. Wyścig jednak składa się z takich "małych chwilek", dlatego jeden wygrywa a inny przegrywa.

Kręcę spokojnie. Pomimo rozgrzewki nie szarżuję. Mijam sporo osób. Między innymi Bartka, później Hulaja. Perfidnie trochę zwalniam, żeby mnie zobaczył ;P strzelam z palców a'la El Pistolero. Uśmiechamy się i jedziemy dalej swoim tempem. Rewanż za Gniezno uważam w tym momencie za udany ;)
Mijam też Karola z Daniello, z którym tutaj przyjechałem. Żartuję czy nie chce może zmiany ;)
Na ruszt wrzucam pierwszą śliwkę w czekoladzie. Nie ma sobie co żałować.

Na całym asfalcie wyprzedza mnie tylko jeden (a może 2) koleś w stroju Aquilla. Po tych kilku kilometrach jestem już ładnie rozkręcony, oddech stabilny lecz głęboki, jest ok.
Zjeżdżamy w lewo i od razu robi się stromo. O kurde, nie będzie tak "easy" .. Do tego śliskie kamienie, dlatego dokładnie wybieram "ścieżkę". Rękawiczki są bez sensu - ściągam i chowam. Łykam wodno-żelową przystawkę Enervita. Łyczek. Na szczęście się nie krztuszę.

Pomimo startu z tyłów nie mam problemów z miejscem do wyprzedzania. Czasami tylko kamienie są bardziej wyboiste i trzeba uważać. Zachować rytm jazdy i oddechu na skraju palenia to cel sam w sobie.
Najczęściej oglądam kamienie spod mojego przedniego koła.
To bardzo absorbujące i rozrywkowe zajęcie podczas tej wspinaczki.
Za jakiś czas dochodzę Łukasza z Teamu Goggle. Dajesz, dajesz Łuki ! (jeszcze wtedy mam siły gadać ?!;P) OOO, Przemo ! Spokojnie ;) To jeszcze nie koniec !
Aczkolwiek i on też zostaje za mną.
Za jakiś czas przechodzę też Aquillę". Szkoda, że już nie ma żadnych laseczek, byłaby dodatkowa motywacja ;P

Przed Strzechą już nieco dyszę. Pomagam sobie od jakiegoś czasu "stękaniem" :))
Jakbyście kiedyś spotkali na trasie stękającego kolesia to bardzo możliwe, że to będę Ja na "prawiemaksymalnychobrotach". Przechodzę kolejnego. "Chłopie, nie tak ostro bo się zajedziesz ?!" - no popatrz Pan jaki troskliwy :) mijam w milczeniu, bo szkoda mi każdego Joula Energii.

W końcu Strzecha. Już jest dosyć wysoko, ale jeszcze jakże daleko ... Jest pomiar czasu. Kolejny Zawodnik przede mną. Zbliża się bufet. Wyciągają wodę i banany w naszym kierunku. Hmmmm, ciekawe czy weźmie wodę - jeśli tak - to go łykam. Wiem już z doświadczenia, że przy prawie maksymalnym oddychaniu łyk wody powoduje wstrzymanie oddechu, a w konsekwencji minimalne niedotlenienie - w następstwie kolejny haust powietrza wciągamy łapczywiej i można się podkrztusić, a z pewnością stracić drogocenny rytm jazdy :-)
No i wziął ten kubek. Więc mu odjechałem bezpowrotnie ...

Na kolejnym odcinku, tuż przed zakrętem w lewo, za którym jest wypłaszczenie a nawet zjazd po kamienistej (bleeee) drodze, dochodzę do Zawodnika w koszulce Kserdruk czy jakoś tak, chwila odsapki i kolejna osoba za mną.
Na kamienistym zjeździe dochodzę do czterdziestu kilku km/h, hehe, niezły uphill. Mijam jakiegoś pechowca, z flakiem z tyłu, pewnie dobił dętkę na kamieniach.

Zaczyna się finałowy podjazd, niebywałe ! Widać już Śnieżkę, charakterystyczna droga przecina wzniesienie. Tam trzeba jechać. Na zjeździe Kserodruk i Ktoś Drugi mnie dochodzą, więc nie szarpię tylko odpoczywam nieco.
Nie myślałem, że ktoś to uchwyci :) ...

Powoli zbliżamy się do zakrętu (okazało się, że to nie ten ostatni;)), jakieś 150-200 m,

.... nie wytrzymuję i atakuję !
;-)
Zyskuję kilka metrów, może kilkanaście. Dalej jadę już po swojemu. Jak całą drogę nie spoglądałem się za siebie, tak teraz zaczynam się oglądać. Jaka reakcja. Dla zyskania przewagi psychicznej staję jeszcze na pedały, ale na krótko.

Przewaga jest bezpieczna. Kilkadziesiąt metrów. Powinno wystarczyć. Kuuuurdeee !! Ale jeszcze HEKTAR !!!! Przede mną majaczy pomarańczowa koszulka, jak przez mgłę pamiętam, że jeszcze wyżej jakiś biały strój (dopiero okazało się na fotkach, że to był Damiano aka dmk77 ;), przed przedostatnim zakrętem ku mojemu zaskoczeniu dochodzę do pomarańczowego.

Niestety siada mi na kole ... co mnie trochę irytuje. Trzy "spokojniejsze" oddechy i wrzucam 2 oczka wyżej błyskawicznie zyskując kilka metrów przewagi.
Ta końcówka jest mordercza, jeśli całą drogę uczciwie się przejechało ;)
Sapiąc, dysząc i stękając pnę się jak ślimak pod górkę.
Żeby tylko nie zejść z roweru.
Byłby wstyd :))>

Do końca już status quo - parę depów i jest meta !!!
Wiszę na kierownicy, co wykorzystuje miła Dziewczyna z Biura Zawodów i dociąża mnie ładnym medalem :)

czas: 1:11:02
Open 32 (O_O)
m3/12


Szczerze się nie spodziewałem :)
Podchodzi Damian, gratulujemy sobie nawzajem, straciłem do niego 30 sekund.
Fotki kłamią ;) wydaje się blisko (pewnie zbliżająca" ogniskowa), ale odległości są duże.
Już przebrany, z medalem, wyłapuję jeszcze moich Kumpli i biegam koło nich jak na Tour de France :))
Nie powiem, ale parę oczek podciągnęli dzięki temu !
Co uświadamia, że Doping przez duże "D" potrafi uskrzydlić i wydobyć jeszcze kilka cennych wiązań ATP ...

Wygrał el Diabolo z czasem 0:50:53, nieźle ...

Na koniec sekwencja fotek dokumentujących końcową walkę z sobą i uczestników wcześniejszych "akcji":
1. Damian już poza zasięgiem mojej "nogi"


2.


3. Grupa pościgowa jednak za daleko ...


4.


5. Charakterystyczne "proste ręce" - oznaka zmęczenia i braku trzymania "opływowej sylwetki"


6. Ja gonię Ciebie a Ty mnie ...


7.


8. Język ... żeby tylko nie wkręcił się w korbę ...


9. Końcowy podjazd po Mount Ventoux ;))


10. ... jeszcze tylko parę" metrów .. don't give up man !!!


11. Tour de Śnieżka .. ehhh, Ci upierdliwi kibice, nie dają jechać ..


12. Uwierzyć to wygrać !


13. Karol.


Ogólnie zajebista imprezka, zupełnie inne ściganie, nowe i niezapomniane wrażenia :)


Kategoria Grupetto, The Race



Komentarze
KeenJow
| 11:07 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj Widywałem Śnieżkę - Wietrzną Królową - codziennie mieszkając koło Karpacza przez ponad 10 lat, później w Jeleniej, byłem kilka jak nie kilkanaście razy na szczycie, ale ... pieszo. Na rowerze chyba nigdy był nie dał rady. Super czas i niezły wyczyn. Gratulacje !
ktone
| 08:03 piątek, 13 sierpnia 2010 | linkuj Świetnie napisana relacja, a wynik - robi wrażenie. Gratuluję!
Rodman
| 12:49 wtorek, 10 sierpnia 2010 | linkuj fotki są na forum BikeMaratonu, jakaś miła Pani YoAnna robiła :-)
ciekawie byłoby jakbyśmy kiedyś wszyscy Znajomi wystartowali z jednej linii :))
może w przyszłym roku ?!

ewentualnie możemy sobie sami kiedyś zrobić Uphill pod Równicę w Ustroniu, też jest w miarę długo, ale za to po asfalcie - no i można wjeżdżać przez cały rok ! :)>
DunPeal
| 20:47 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj piknie pocisnales, a sesja zdjeciowa rewela, zachowac w okladki schowac 5 lat bedzie sluzyc.
Maks
| 20:35 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj Rodman - Przyznaj się wygrałeś sesję fotograficzną ?? ;) A tak na poważnie to gratulacje dobrej formy no i wyniku.
anka93
| 20:30 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj Noo gratuluję świetnego wyniku i zdobycia Śnieżki:D
klosiu
| 18:12 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj No stary, pocisnales jak pro!
Ale troche sie spodziewalem dobrego wyniku, po szosowcach w Lesznie wiem juz ile mozesz z siebie wykrzesac. Szkoda ze Damiana nie doszedles, ale by byly jaja ;D.
Obcykali cie ze wszystkich stron :>.
josip
| 16:54 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj 32/350!! 12 w m3 przy takiej obsadzie, no no, naprawdę jestem pod wrażeniem i gratuluję oczywiście.
Świetna relacja i genialne foty z Rodman vs Snow Mountain, the ultimate clash:)
JPbike
| 16:23 poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | linkuj Gdy spojrzałem na wyniki ... pierwsze, co przyszło mi do myśli: "jak to zrobiłeś ?" :D
Gratuluję i wiedziałem że taki uphill spodoba się i Tobie, mi w tym sezonie nie dało się wystartować ...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!