Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 29.13km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Dolsk, całkiem niezły trening ..

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 3

Open: 56 (28M3) 2:53:22.74 – w sumie najlepsze moje miejsce w M3 w tym cyklu „ever”.
*30:39(56)
*01:30:23(53)
*02:19:02(47)
strata do zwycięzcy Wojciech Halejaka: 00:17:12

Całkiem niezły trening – inaczej tego nazwać nie można.
Ani ładnie, ani ciekawie, czyli jak na treningu.
Robisz swoje i do chaty.
Pogoda zbyt idealna.
Wiatr zbyt słaby.
Pagórki zbyt płaskie.
Pociągi zbyt liczne.
W konsekwencji selekcja była zbyt symboliczna.

Pierwsze punkty planu startowego niewykonane:
- brak rozgrzewki, bo musiałem załatwiać „coś organizacyjno-teamowego”
- stoję w drugiej linii, ale za to w doborowym towarzystwie Drogbasa i Kłosia :-)

Początek nieco pod górkę, idę ile mogę, Jarek szybko mknie do przodu i znika w tłumie.
Nie oglądam się, więc nie wiem co tam z tyłu się dzieje. Po zmianie kierunku kraksa, dość konkretna. Na szczęście dla mnie na lewym pasie. Grzeję dalej swoim tempem mieszając w przełożeniach. Na granicy przegrzania silników. Niemiły widok – Drogbas na poboczu ma laczka, szkoda – będzie mniej punktów w drużynie. Też nie mam ani dętki ani pompki. Nie pomogę.

Sekcja pierwszych kurwidołków. Trzeba jechać agresywnie, często na stojaka.
Zresztą agresywność jazdy warto utrzymywać do samego końca, po prostu się nie poddawać i nie odpuszczać !!!
Wreszcie cmentarz i asfalcik. Wokół „dobrze znajome koszulki” z Murowanej. Od nich odpadłem ostatnio. Tym razem jeden z „Gomoli” już strzela na asfalcie, upss.
Dociągam do kafarów i tworzy się bardzo mocna kilkunastoosobowa grupa.
Jest dobrze.

Sekcja asfaltowa przedzielona polnymi kurwidołkami.
Generalnie nudy na pudy. Jadę czujnie (hehe):
- jak są piachy staram się prześlizgnąć drugim pasem, żeby się za kimś nie zakopać i nie tracić niepotrzebnie sił
- na asfalcie z górki „tanim kosztem” daję zmiany, żeby nie było ;-)
- przy zmianie nawierzchni staram się być „jak najwyżej”, żeby nie odpaść z ogona jak ktoś przymuli

No i koniec bajki.
Wpadamy na MINI.
Miejsce beznadziejne – piachy, zwężka, pomiar czasu.
Super grupa rozpada się jak szklanka na betonie.
Im więcej osób w grupie, tym jest ona potężniejsza.
No trudno.


Mniejsza grupka też nieźle ciągnie, ale raczej to już jest w większości rzeźba samemu
Pięknie jedzie dziewczyna w stroju „Welodrom”. No szkur** jak ona zajebiście pomyka !!
Nie powiem, niesamowicie mnie motywuje ;-P
To, że przy okazji jest niesamowicie zgrabna nie ma tu nic do rzeczy ;) ...
Po prostu dać się objechać kobiecie działa na faceta lepiej niż żel Maxima.
Wozić się też nie przystoi.
>> teraz tak looknąłem sobie któż to taki a to była Ula L. z „Biketajresów” !!! <<
Naprawdę wielki szacun i uznanie za mocne zmiany, które niejednokrotnie dawała.

Później nastąpiła typowa bezpłciowość Dolskowa, chociaż pagórek asfaltowy jakby dwukrotnie się wydłużył i trzykrotnie postromiał.
Niebiosa tego dnia były jednak po mojej stronie. Dobry Manitou zesłał mi pod koniec podjazdu LAWINĘ złożoną z kilkudziesięciu zawodowców ścisłej czołówki Mega. Czułem się zdezorientowany, wtf ??! Ale też szczęśliwy.
Urwali mnie na około 3-4 km przed metą kiedy zaczęły się „bruki i piachy Roubaix”.

W końcówce robię jedyny błąd tego dnia. Na piaskowo-trawiastej skarpie przednie koło ześlizguje się bardzo gwałtownie i widzę jak w ciągu ułamków sekund źdźbła trawy przybliżają się do mojego ryja z prędkością bezradności. Do tego jeszcze jak się wygrzebałem zaczęły mnie dopadać kurcze pieprzone.
I z pojedynku finiszowego z kolesiem z „iSportu” nici.
Zanim się pozbierałem minęło kilkadziesiąt niewiarygodnie szybkich (?!) bezcennych sekund.
Nie było się z kim ganiać, pocisnąłem więc z samym sobą.
Na mecie był już Jarek, który ładnie pojechał ... Mini ;-)
Bardzo szybko pojawili się Jacek i Mariusz.
Tym razem JP_bike szybszy o długość bieżnika opony :D

Poprawiam czas z zeszłego roku (3:24:24) o pół godziny [!!!] i to jest ważne, abstrahując od korzystniejszych warunków pogodowych w tym roku.
Drużyna pojechała super zgodnie, więc punktów też powinno być sporo.(i jest sporo, bo ponad 2 klocki ;-)]
Drużyna Mega również zapunktowała, może nawet w komplecie ;-))

Dzięki Panowie za super-spotkanie !

p.s. w Giga wskakujemy na 8-sme miejsce !!!! yeah !!!
p.s.2. w Mega wskakujemy na 18-naste !!!
p.s.3. to były 51 zawody w mojej "karierze", nawet nie wiedziałem, że aż tyle ... hehehe


Kategoria Grupetto, The Race



Komentarze
Rodman
| 12:27 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj ależ są kobiety, tylko, że pomykają w innych wyścigach lub niekiedy w innych barwach ;-)
3 Panie zainaugurowały sezon na Mini i mam nadzieję, że się nie zniechęcą ..

josip - rekrutuj, rekrutuj !!! :D
josip
| 10:12 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Kurcze, aż tak ci się ta trasa nie podoba? No ok, trochę za dużo asfaltu ale malowniczo jest, pagórkowato;) A tak poza tym, to wielkie wyrazy uznania bo wygrać z takimi harpaganami jak Kłosiu i JPBike to jest wyczyn!
P.S. Z tymi laskami to fakt - pięknie jadą, zmiany dają i w ogóle mocne są, szok normalnie. Właściwie dlaczego u nas w teamie nie ma kobiet? Ciekawiej by było:)
wwiktor
| 22:06 sobota, 16 kwietnia 2011 | linkuj u mnie tak samo, dzień jak co dzień. Tylko jacyś amatorzy jeszcze dziś ze mną na treningu jechali, ale spieszyli się gdzieś.. Czułem się jakby mnie ktoś ciągle gonił(?), ciekawy trening
:)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!