Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 80.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 13.75km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 2777m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Stok - kurcze, ale jazda była ...

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 7

52 wyścig :-)
__________________________________
open 159
66 M3
05:49:35.754
02:38:35(183)
05:15:22(168)
strata do zwycięzcy: 02:12:38 :))

Wynik: znacznie poniżej możliwości, chociaż i tak się cieszę, że w ogóle dojechałem :-)))

Maraton jest jak egzamin.
Umiesz wszystko - zdajesz. Czegoś nie przerobisz - dostajesz kiepskie pytania i jest rzeźba.

Czegoś nie przerobiłem. Najprawdopodobniej rozjazdu, 3 dni w samochodzie i na siedzących szkoleniach przed maratonem czyli kompletna stagnacja, brak odpowiedniego rozciągania i ... Efekt w postaci niespotykanych bolesnych kurczów począwszy od pośladów, przez prawie cały układ mięśniowy kończyn dolnych, od samego początku, już przed startem, aż do samego ostatniego zjazdu.

Ale jazda była obłędna, szczególnie na zjazdach, gdzie mogłem poczuć totalną przewagę full'a nad ... czymkolwiek :-)
To była prawdziwa zjazdowa orgia, która na ostatnim zjeździe przeszła w kompletną dziką furię przełożoną na szaleńczy pęd do mety.

Tym razem żałowałem, że nie było tego XC na koniec.

c.d.n. bo bachory się tłuką .....

Dość długo trwają formalności i ustawki na stoisku Spec'a.
Później nerwówka z ubieraniem, żelami, sektor, masa znajomych.
Epic FSR lśni w tłumie a mnie chwyta pierwszy kurcz zwany popularnie skurczem, w dupę.
I nie był to zwieracz odbytu.
Bardziej gruszkowaty czy jakiś taki głęboko położony, mały.
Staram się rozciągać, do startu coraz mniej minut.
Po starcie większość idzie spokojnie. Jest delikatnie pod górkę.
Ja muszę, bo kleszcze szczepiają dupę dość boleśnie.
Zdążyłem tylko powiedzieć Młodzikowi, że to testowy bajk i spuściłem z nogi starając się rozciągnąć nieco w locie.
Chłopaki pojechały w siną dal.
Dziewczyny też.
Zsiadam z roweru po raz pierwszy. Ból jest duży, rozciąganie niewiele daje.
Zostaję na szarym końcu.
Nie ma już NIKOGO :-)
[jedyny plus - fotka solo by Kasia Mariak jak zmykam stawkę Giga]

Przecież teraz się nie wycofam, mam full'a jest pięknie, może mi przejdzie …
Kręcę młynka, czasami ktoś się zapyta czy wszystko ze mną ok.

Nadrabiam miną, zaczynam wycieczkę po Górach Złotych ....[foto by Kasia Mariak - thanks!] EPIC faktycznie wygląda tutaj zarypiaszczo !! :D


Po jakimś czasie mijam pierwszego pechowca – dętkowca.
Już lepsze to niż brak możliwości normalnego depnięcia.
No nic będzie dziś bolesna wycieczka.
Zaczynam od nowa.
Na pierwszym zjeździe już jakiś koleś leży w krzakach pod złotą pelerynką.
Ratownicy trochę spanikowani, mówią coś o tlenie, ale pomocy mojej nie potrzeba.
Szkoda, że nie zapytałem o dożylny magnez lub adrenalinkę w strzykawie.
Ponieważ quad jedzie pod górę muszę się zatrzymać i robię kilkanaście kroków w dół.
Od czasu do czasu zwalniam, bo kurcze nie przechodzą. Co gorsza, pojawiają się nowe w innych miejscach nóg. Jest przejebanie.
Trochę rozwesela mnie zjazd po kamlotach przy płocie i strumieniu.
Spec idzie jak quad, jedna skromna podpóreczka żeby nie jebnąć w pochylone do drogi drzewo i nawet nie zajarzyłem, że już jestem na dole.
Za chwilę bufet.
Ponieważ przy testowaniu trzeba mieć oprócz swoich pedałów również swój koszyczek na bidon z radością piję co tam mają i biorę Powerka" w kieszeń.

Procedurę powtarzam na każdym bufecie.
Jakiś koleś z XBoxa mnie wyprzedza dziarsko i rzuca nonszalancko: "No, to teraz Ty jesteś 3-ci od końca ..." Dziarski uśmiech nie znika mu z twarzy i już pędzi pod górę.
On też nie jest "z tąd" - nie z końca stawki, pewnie miał defekt i znalazł sie tu przypadkowo.
Zaczynają się łączki, piękne widoczki. Niedaleko za tym dubluje mnie czołówka Mega, ładnie jadą. Jest i Wojtek Wiktor, trzyma się koła Swata. Na zjeździe z Borówkowej robi się jakby gęściej.
Tym razem nie schodzę jak w zeszłym roku tylko bawię się szukaniem najlepszej ścieżki.
Zaliczam ze dwie podpórki. Ogólnie jest frajda. Oczywiście są tacy co jadą szybciej ode mnie. Na dole pomiar czasu, pewnie mam z godzinę w plecy do kumpli :-)
Na płaskim noga się nieco rozluźnia, jest minimalnie lepiej.
Co jakiś czas kogoś dochodzę, ale nie ma walki, po prostu jadę dalej.
W pewnym momencie się oglądam - no proszę, jakiś koleś co go przed chwilą łyknąłem zbliża się ambitnie w postawie lekko przyczajonej, jakby nie chciał mnie spłoszyć, cóż było począć, pstryknąłem 2 zębatki niżej ... Trochę tu nudniej. Zapamiętałem jeszcze dość stromy odcinek w ściółce z liści - dla mnie nie do podjechania. Z buta wycinam kolejnych 3 gości. Staram się mimo wszystko jechać jak najwięcej i mimo, że widzę jak inni już idą - cisnę "na rekord" żeby podjechać na maxa wysoko.
I co widzą moje piękne oczy na ostatnim bufecie ?! Otóż sam Pan dziarski X-box, "O-o, teraz ja jestem ostatni ?" -"Spokojnie, za mną jest jeszcze kilku ;-P" -"Miałem 3 laczki .." -"Skąd Ty bierzesz te dętki ?!" - "Ludzie mi dają :-)" , uśmiecham się i jadę dalej.
Oczywiście się oglądam czy jest ambitny ... jest ! Widzę jak ciśnie, stara się mnie dogonić :-)
Teraz już 3 laczki nie mają znaczenia, jak i moje kurcze. Mądrala zostaje w tyle. Ostateczny wymiar kary wynosi 3 minuty, hehe.
Ostatni zjazd ... Kompletna petarda ! Dokręcam ile wlezie ale blacik malutki, raptem 39T, więc mielę bezranie nóżkami, szybciej się nie da ...
Prędkość i łatwość zjeżdżania po kamienisto wyboistych dróżkach wprowadza mnie w stan eu..furii :D Na szczęście mam prawdziwe tarczówki i wyrabiam każdy zakręt. Momentami na krawędzi przyczepności opon Speca.
Po wlotce na twarde szybko blokuję amor (SID !) - a nóż-widelec będzie jeszcze kogoś wyciąć ?! No i jest, ostatni Mohikanin, pamiętam dobrze pseudo finisz z zeszłego roku więc tym razem jadę non stop na maxa, dochodzę i przechodzę.
Na mecie oczywiście już WSZYSCY :-)
Tym razem ja byłem ostatni, mam nadzieję, że to ostatni raz ;-P...

O testowanym Specu skrobnę coś później, śpiącym ...
c.d.n ...

SPEC EPIC FSR, wartość 10-12 koła .. ufff, dobrze, że się nie rozpykałem po drodze ;-)))
1. Po płaskim:
- koniecznie na odblokowanym SID'zie, mimo, że opony nie są bezdętkowe rower płynie, wygładza wszelkie dziury i dziurki, zagłębienia, rynienki, tarka - łyka dosłownie wszystko ! na asfalcie i pod górkę amor musi być bloknięty, inaczej będziemy niepotrzebnie pompować powietrze ;-), jak dla mnie tarcza z napędu 2x10s musi być większa niż 39T.
- kierownica gięta i szeroka nie ułatwia szybkiej jazdy po płaskim, sprawdza się natomiast na zjazdach, w podjazdach mi nie przeszkadzała, mostek oczywiście bym odwrócił, żeby uzyskać bardziej pochyloną/opływową sylwetkę

2. Pedały:
- nie wiem dlaczego, ale miałem kłopoty z "automatycznym" wpięciem, albo bardzo się przyzwyczaiłem do nieco innej geometrii, albo rower wymagałby lepszego, dokładniejszego ustawienia, nie było błota a stopami często musiałem "szukać" zatrzasków, trudno to określić - faktem jest, że nie wchodziły idealnie tak jak w moim HT

3. Siodełko:
- wygodne, ale czy nie "za wygodne" ? normalnie jeżdżę na "patelni", to było bardziej miękkie, być może poślady między innymi tak zareagowały na zmianę siedziska ? chociaż kurcze brały mnie wszędzie, ale zaczęło się od pośladków, co bym poprawił - to na pewno cofnięcie do tyłu kilka cm, w stosunku do tego co było (czyli pewnie standard),

4. Napęd:
- manetki SLX - cykały lekko i sprawnie, przyzwyczajenie do braku "wyświetlacza biegów" powodowało, że w ogóle nie patrzyłem na te wskaźniki, współpracowały z X7 z przodu i XTR z tyłu, ciekawa kombinacja, łatwa zmiana, mogłem faktycznie dowolnie krzyżować łańcuch i przełożenia, nic się nie działo, zmiany biegów na podjazdach robiłem z przyzwyczajenia "oszczędnie" więc trudno mi coś powiedzieć o wytrzymałości "pod napięciem", ale kilka razy jęknęło z cicha i zmieniało się prawidłowo
- na zjazdach chyba lepiej trzymać łańcuch na większej tarczy - raz mi się zsunął do środka
- zakres biegowy optymalny i bogaty, 2x10 to naturalna ewolucja i zmiana na lepsze ! szkoda tylko, że trochę kosztuje ...
- jak już wspomniałem wcześniej większa tarcza (39T) jest za mała na dokręcanie na zjazdach i może być momentami niewystarczająca po płaskim
- pod górkę 26T daje radę, nie wjeżdżałem dopiero jak było za stromo lub za miękko, tak to wszystko się ładnie kręciło, zresztą mniejsza tarcza ma mniejsze znaczenie niż większa - daje mniejsze przełożenie na prędkość a te 2 zęby w tę czy wew-tę nie ma (moim zdaniem) takiego znaczenia jak przy dużej

5. Zjazdy:
- tak naprawdę nie wiem do czego porównać, bo do mojego sztywniaka ma się to jak Quad do Malucha ...
- psychicznie przyzwyczajony do ostrożnego zjazdu - zsuwania - czy też schodzenia - musiałem się przełamać (jak pierwszy skok do zimnej wody z 8 metrów ;-), przekornie atakowałem później wszystko co się dało pod kontrolą zaatakować
- nawet jeśli "odkryłem" nową ścieżkę na szlaku, bez problemu przedzierałem się do głównej ścieżki nie tracąc prędkości
- po kamorach przy płotku - z małą podpórką - wszystko, chociaż zawsze trzeba uważać na luźne kamory
- z pewnością mogę powiedzieć, że Full Spec Epic wiele wybacza - nawet jak nie pojedziesz idealną ścieżką naprawi twój błąd bez utraty przyczepności, momentami to ogarniała mnie dziecięca euforia, jakbym dostał prezent na Dzień Dziecka, albo coś wymarzonego pod choinkę
- EPIC wręcz klei się do trasy, przez to jest znacznie bezpieczniejszy !!
- mniej mnie telepało - odczucie mniejszego zmęczenia ogólnego, a na pewno rąk, które do tej pory były moimi amorami ;-)
- oczywiście nie woziłem się non stop z dupą na siodełku, bardziej skupiałem się na "dalszym" wyszukiwaniu trasy i "obliczaniu" trajektorii lotu :-)

6. Podjazdy:
- teraz stały nudną harówką :D, którą trzeba po prostu wykonać w oczekiwaniu na ... zjazdy
- blokada amora przedniego (SID) przydałaby się na kierownicy, w warunkach wyścigowych jest to konieczność !
- tył jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki blokuje się i rower staje się HT - za sprawą BRAINA - legendarnego patentu Speca", może i jest kosztowny w utrzymaniu ale wyłącza myślenie: "zablokować ? odblokować ?"
- w każdym razie tyłu mi nie rzucało, nie uginało się, powiem szczerze, że częściej mam uczucie "pływania" przy moim HT ... tutaj nic, przynajmniej ja nie zaobserwowałem
- BRAIN ma też magiczne pokrętło do regulacji szybkości ugięcia, bardzo duży zakres, można dostosować do indywidualnych preferencji użytkownika

Podsumowując:
- co prawda jest to mój pierwszy maraton na Fullu i do tego z najwyższej półki "Spec Epic FSR" ... ale już teraz moge spokojnie stwierdzić, że w góry nie ma czego lepszego do jazdy, a na nizinach wybieranie nierówności "kurvidołków" będzie niewiarygodnie pomocne,
- masa 1-2 kg więcej ma mniejsze znaczenie, nawet na podjazdach, a w maratonie najważniejsze jest by się zmęczyć najefektywniej, do tego właśnie jest FULL :-))

p.s. teraz czas na obalenie lub potwierdzenie legendy dotyczącej kół 29" ...

... c.d.n. {jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę ...}


Kategoria The Race, Grupetto



Komentarze
Rodman
| 16:28 piątek, 6 maja 2011 | linkuj koszyka nie ma w testowych Specach, niestety zdziwiłem się przy odbiorze na stoisku.
Tankowałem na każdym bufecie - butelka w kieszeń.
Nie brakowało mi płynów. Żele też 3 poszły + banan na każdym bufecie = było ok

*myślę, że te kurcze to niedostateczne rozciąganie i 3 dni siedzenia na dupie prawie non stop, a to samochód, a to krzesło ... a to kibel ..
mlodzik
| 20:54 środa, 4 maja 2011 | linkuj Rodman, powiedz mi czy Ty nie miałeś koszyka na bidon i żadnego naposju ze sobą? Ja stałem w 3 sektorze i widziałem tego pięknego fulla, ale nie widziałem na nim koszyka ani bidonu. Nie widziałem też żadnego napoju w Twojej kieszeni! O co chodzi? Miałeś swoich ludzi na trasie co 1 kilometr? :D
klosiu
| 09:42 wtorek, 3 maja 2011 | linkuj Widać, że jazda cieszyła ;P
https://picasaweb.google.com/anchizka/ZOtyStokPoweradeSuzukiMTBMarathon2011#5601831838255995122
klosiu
| 22:15 poniedziałek, 2 maja 2011 | linkuj Gratki za samozaparcie, cały wyścig myślałem, że jesteś daaaleko z przodu...
Szok na mecie, "Rodmana jeszcze nie ma", już myślałem, że rozwaliłeś specyka za pińcet tysięcy i boisz się wracać ;))).
Marc
| 09:13 poniedziałek, 2 maja 2011 | linkuj Rodman, czekam na recenzję tego Speca. Widziałem Cię jak wchodziłeś z nim w sektor i szczęka mi opadła ;)
A co do Borówkowej, to ja mam wybity palec w lewej ręce od tych parszywych korzeni ;)
MaciejBrace
| 18:02 niedziela, 1 maja 2011 | linkuj Bardzo dobry czas, a fulla to zazdroszczę bo zjazd z Borówkowej do tego idealny.
Mnie dzisiaj boli wszystko, nawet palec wskazujący od hamowania.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!