Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Grupetto

Dystans całkowity:8814.62 km (w terenie 3762.20 km; 42.68%)
Czas w ruchu:388:29
Średnia prędkość:22.69 km/h
Maksymalna prędkość:74.65 km/h
Suma podjazdów:29325 m
Maks. tętno maksymalne:180 (98 %)
Maks. tętno średnie:152 (83 %)
Suma kalorii:22450 kcal
Liczba aktywności:137
Średnio na aktywność:64.34 km i 2h 50m
Więcej statystyk
  • DST 20.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 30.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Wtorek, 6 lipca 2010 · dodano: 06.07.2010 | Komentarze 1

z moim sąsiadem Sebą :)

a Frank Schleck już nie jedzie w TdF :( .... te bruki były zabójcze, niezła jatka dziś ...

nudzisz się w robocie ? wejdź na stronkę i oglądaj w okienku na żywo sylwetki pedałujących ludzików :)))


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 112.00km
  • Teren 104.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 26.15km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murowana Goślina.

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 6

dystans: może 110 ?!
czas: 4:15:08
open: 61
M3: 29

Najlepszy wynik w Cyklu Powerade-Suzuki :]
De facto" poprawiłem się o 1 h 10 min w stosunku do 2009 !
+ 21 % lepiej :-)
Jest progres, trochę przez lepszy rower a trochę przez makaron, którym się opychałem w tym tygodniu ;P
Brak kurczów - wypoczywałem ciężko jak się dało, chociaż najważniejsze - dzień przed nie wytrzymałem i za dużo pojeździłem.

W każdym razie sobotni rekonesans przed niedzielną bitwą pozwolił idealnie w moim odczuciu wystartować, dokładnie tak jak zaplanowałem. Żeby tak przesunąć to o 2 dni wcześniej - byłoby idealnie i pewnie miąłbym szansę urwać kilka minut ;))

Tym razem zostałem zdegradowany" do 4-rtego sektora, jednak koledzy z Teamu - Marcin i Maciej stali w pierwszym rzędzie, więc sobie wszedłem. Tuż za mną Max ze Zbyszkiem i ... zwątpiłem. Big Zee, który miał sprawić dziś niespodziankę na wypasionym XTC błysnął długim wdziankiem :..:
Pomyślałem, no to Maksiu - możesz się cieszyć, dziś z nim wygrasz ;)

Z lewej wypatrzyłem Klosia w "szosowej" koszulce i JP Bike oraz Damiana i Slecka.
Nie bez powodu ich tu przytaczam ;-) ...
2 rowery obok ze zdziwieniem zobaczyłem Pawła Bobera z Corratec Teamu. Chyba pierwszy start w Powerade. Był 3-ci w M4. Jak widać sektor to jedno a NOGA to drugie i najważniejsze w tym sporcie ;)

Zacząłem tak jak chciałem, czyli petarda do przodu, żeby zakręt łyknąć w lewo po wewnętrznej. Udaje się na w miarę dobrej prędkości.
Później szybko lewą i wydostanie się na "lewy pas". Tak ładnie poszło, że przez większość piaskownicy pociągnąłem ostro sam, nikt mnie nie blokował. Pod koniec piaskownicy staram się zjechać do skraju lasu, tam jest trawa i twardziej.
1-dna podpórka i szybka wrzutka na mocniejszego żółwika - lewą stroną za mostkiem również po trawie. Mam zadyszkę.
Zadyszka nie mija mi po kolejnych kilometrach, bo staram się dociągnąć do grupki przede mną. Za wszelką cenę uspokoić oddech !

Z osłupieniem patrzę na licznik 33-36 km/h. W lesie. No przecież można się spocić. Po co tak lecicie ?! Cóż, lecą, bo mogą. To ich normalne tempo :)
Kawałek jadę za Eweliną Ortyl. Panowie, ona ma naprawdę zgrabne nogi ;))
No i super jeździ, chociaż widziałem, że w piachach sobie mniej radziła.
Moje Race Kingi na piachach szaleją. Idą jak brzytwa, stabilnie, szybko, jakby tworzyła się jakaś niewidzialna poduszka powietrzna niosąca rower.

W pociągu "Pyry" jadę krótko, ale bardzo szybko, momentami 40 km/h. Zostawiają mnie na niewielkiej asfaltowej hopce.

Kiedy szybszy peleton mi odjeżdża - staram się dojść do siebie. Nie jest łatwo coś przekąsić i wypić, ale żele łykam w miarę wcześnie - na 27 km, na którym wyprzedza mnie Damian. Nie przejadł się makaronem i idzie jak burza z kolesiami z LG". Akurat mam żela w gębie i mogę wąchać kurz. Pozamiatał chłopak ;-)

Na 37 km dochodzi mnie pociąg Slecka". Z nimi jadę najdłużej. Staram się również dawać zmiany, do których dopinguje mnie Mistrzunio SCS OSOZ. No Sainty na czele stawki ;)> Jest dobrze.

Również nie zatrzymuję na drugim bufecie, na trzecim - tak. Pociąg jednak topnieje w oczach. Idzie w rozsypkę.

Sekcja "leśnych hopek" wqrwia mnie maksymalnie, wybija z rytmu.
Sił coraz mniej. Na 85-87 km dochodzi mnie Klosiu: "no nareszcie !"
Jest dziś mocny :) Niby w zasięgu wzroku, ale i ja i On wiemy, że nie mam już sił na kontrę.

Na bufecie przed Dziewiczą z początku zsiadam, ale nie mogę się dopchnąć do bufetu więc rezygnuję. Jak zjadę z Góry to sobie popasam ;)

Sesja XC zaczyna się minimalnym bucikiem. Później jest OK, mam to w miarę oblatane. Na podjeździe pod koniec wyprzedza mnie Klosiu, na Żółwiku", nie na średniej tarczy ;> Polecam mu jeszcze "lewą stronę Kliller'a" i jedziemy w dół.
Luzik.

Jakiś Gościu z Mega blokuje drogę na siglu, więc go ostro dopinguję, albo jedź szybciej albo daj drogę !!! Dostaje nagle speeda. Noo ! Dajesz-dajesz !!
W końcu go wyprzedzam. Ostro w lewo i ostro pod górkę.
Tak, wiem, trzeba zredukować na malutką.
Slec chyba nie zredukował, zszedł z roweru i capnęły go zdradzieckie kurcze. Cierpi na poboczu a kolega rozciąga mu nogę .. "Wstawaj Slec ... nie udawaj !!;))"
Zjazd i biorę bufet "od tyłu" [66]. Pełna rozpusta. Nie mogę się pohamować, a czas ucieka. No i ch".. . W sumie ze znajomych do "prześcignięcia" zostaje mi tylko JP Bike (z całym szacunkiem dla Maksa i Zeebiego ;).

Zbieram się. Kulam do mety. Wyprzedzam jeszcze Tomka J., który jedzie Mega z Emed Racing Team. Pozdrawiamy się i odjeżdżam z "normalną" już prędkością 30 km/h.
Wow, na skróciku, który wczoraj obczaiłem z Radkiem nikt nie stoi. Ale co by było gdybym nagle wyrósł przed Klosiem ?! :)) Uśmiecham się tylko do tych myśli i jadę Uczciwą drogą. Już NA SZCZĘŚCIE niedaleko. Łyka mnie jeszcze koleś z LG" ... hehe, ciekawe jaką drogę wybierze na Piaskownicy.
Wybiera złą. Ja lepszą. Sprawdzoną ;P

Końcowy asfalcik - nie ma z kim finiszować, nie licząc gostka z Mega, którego łykam przy 40 kaemach "złożony w czasowca" :))

Fajnie, że to już koniec.
Pokonałem tylko JP Bike'a, który nie przepada chyba za płaskimi piachami (i do tego złapał laczka tak szybko).
Damian i Klosiu dołożyli mi niby nieznacznie, ale zdecydowanie :>
Winszuję Panowie !

Spotykam jeszcze Dun'a, Wojtasa, Radzia, Dotkę, Mafię i Braci Wiktor :), JP Bike'a, Maksa, Agro Team oraz zaprzyjaźnionych z Thule / Emed. Coraz więcej znajomych na tych maratonach ;))


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 42.70km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 15.81km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

_________cisza przedmaratonowa_______

Sobota, 3 lipca 2010 · dodano: 03.07.2010 | Komentarze 0

;-))


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 62.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 22.55km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPN w deszczu, burzy, piachu i błocie.

Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 5

oczywiście nie zabrakło też "normalnych odcinków" ;>

z Wojtasem i Dunem, akurat się zebrało na burzę i popadało, typowe klimaty "esencji kolarstwa" ;)), nad Wartą, WPN, Osowa Góra, Dębina.
Nie zabrakło kilku "ciekawych" sytuacji ...

Na BP doprowadziliśmy z grubsza rowery do porządku.

Bardzo fajny terenowy trening z Kumplami.
Tego mi było trza ! :))


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 24.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 12.86km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Antoninkiem

Piątek, 25 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 1

z Synem.
Spotkałem też Roberta Z. ;-) Jechali na ostry trening w Gruszczynie ...

*niestety 2-gi łańcuch jest w gorszym stanie niż pierwszy, czas na zmiany ...


Kategoria Grupetto, Wycieczka


  • DST 70.00km
  • Teren 55.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 17.50km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lublin

Niedziela, 20 czerwca 2010 · dodano: 21.06.2010 | Komentarze 5

dzięki Mariuszowi udało mi się zmyć trudy maratonu, wypić kawkę (od Andrzeja) i wyruszyć w siną dal do Lublina na Mazovię;

Pierwszy raz na Mazovii.
Organizacja dobra. Z wyjątkiem oznaczenia. Nadrobiłem 4 km i nie trafiłem na Giga.
Szkoda, że pogoda WYBITNIE nie dopisała.
Deszcz. Deszcz, który pada ...
Błoto.
Nieograniczone ilości błota.
Apokalipsa BŁOTA !!!!!
Lublin przebił się na No. 1 w błotnej glajdzie w moim życiu.
A ja oczywiście na Race Kingach ....

Było ciężko ale zabawnie.
Bufety wporzo, na mecie pełen wypas zimnego bufetu z kanapkami, ciastami i cytrusami.

Dobrze, że woda w jeziorze była w miarę ciepła, to się wykąpałem przy okazji :))

Niestety jak się pierwszy raz startuje na Mazovii to walisz z ostatniego sektora.
A przebić się nie można przy tłoku i błocie ...
Nie ma k...a szans ;)) !!

~~~~~~~~~~
Końcóweczka to przebijanie się przez leśne błotko.
Zauważyłem z 200 - 300 m przede mną gostka, myślę - jak go dojdę to sobie posprintujemy. W końcu błotko się skończyło i poczułem coś twardszego pod kołami.
Dochodzę.
Siadam cichutko na kole, jak komar na karku.
Chyba mnie nie widzi.
Przez kilometr wiozę się za nim.
1 km do mety. Chyba mnie zauważył. Profilaktycznie zrzucam na najtwardsze przełożenie, on naciska mocniej i próbuje mnie zerwać.
Jeszcze raz upewniam się, że nikogo za nami nie ma. Teren czysty.
Czekam .... czekam ... jeszcze trochę na kole ..
OK -> JUMP !!!
Klasyczne wyjście z koła, tym razem z lewej strony po wewnętrznej, ale jest minimalnie pod górkę w tym miejscu ... trochę za dużo sobie wrzuciłem i ciężko mi wejść na pełną dynamikę, staję na pedały i ciągnę na pełnych obrotach kilka mocnych depnięć - z dołu do góry - też ;-) ... uuuuuuu.. kolega faktycznie nie ma już siły, bo zostaje szybko w tyle ...
Jeszcze dojazd do mety - maty, jest duża przewaga, elegancko łapy w górę ;-))
... i tym miłym akcentem, zadowolony jak nie wiem co, że to koniec i finish się znowu udał ;-))
W takiej mojej małej statystyce przeglądając wpisy z maratonów, nigdy jeszcze nie przegrałem finiszu ;P ...

Na szczęście awansowałem "aż" do 8-smego sektora, będzie lepiej, kiedyś tam ...

...........
Mega Dystans.

59 km +4 km GRATIS :))

03:47:57
open: 226/380
m3: 83/134


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 95.00km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 15.20km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Międzygórze

Sobota, 19 czerwca 2010 · dodano: 21.06.2010 | Komentarze 3

Jak mawiał Kowboy z bowlingu z "Big Lebovskiego": Tak to jest Dude, raz Ty zjadasz niedźwiedzia a raz niedźwiedź zjada Ciebie ..."

To, że się nie wyspałem, nie chciało mi się jeść - więc mało zjadłem, niezbyt mocno trenowałem w ciągu ostatnich 2 tygodni, nie wyleczyłem do końca z infekcji (a może i przetrenowania ?!) nie powinno mieć większego znaczenia.

Początek był dobry. Przed startem spotkałem (prawie) wszystkich możliwych kumpli rowerowych [Dun z Wojtasem biczowali się pewnie pytkami w apartamencie dla dodania animuszu ;) ...].
Start opóźniony, dość zimno, wyjątkowo decyduję się na dłuższy rękawek.
Początek spokojny, wiadomo, trzeba się rozgrzać. W zasięgu wzroku Jecek alias JP Bike" ;), jeszcze bliżej z przodu Mariusz aka Kłosiu.
Po 8-śmiu minutach czułem się rozgrzany więc naciskam ATAK na Kłosia.
Chyba udany, bo się nie oglądam.
Ze zdziwieniem dochodzę Jacka.
Chyba nie idzie mu dobrze, bo Damian aka DMK77 już odjechał, a oni są w miarę wyrównani.
Kolejny atak. Skutecznie. Staram się wchodzić na koło tym co przede mną szybciej jadą.
Jacek się chyba lekko zdenerwował, bo mnie dochodzi, ale patrzę mu "głęboko w oczy" i widzę wysiłek.
Nie dyszę i nie palę mięśni.
Spokojnie atakuję po raz trzeci, przecież i tak na zjazdach mnie dojdą ...
Nie wiem na ile udało mi się odejść.
Za mało.
Na zjeździe robię kilka łatwych błędów i tracę rytm.
Chłopaki wyprzedzają mnie na bufecie, na którym się zatrzymuję a oni nie.
Wsuwam banany i napełniam bak.
Patrzę jak się oddalają ... spoko-spoko ... ;-)
Wsiadam na rumaka i ... to by było na tyle ze ścigania.
Organizm bierze haracz za ostatnie dwa, może trzy tygodnie oszukiwania samego siebie.

GAME OVER

79 km
5:37:06
open: 113/163
m3: 42/63


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 54.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Malta II

Środa, 16 czerwca 2010 · dodano: 16.06.2010 | Komentarze 0

2 kółka z Wojciechem J., który dziś rolkował :-)


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 110.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 36.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzostwa Polski Lekarzy w Kolarstwie Szosowym, Bychawa 2010, day 2

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 3

wyścig ze startu wspólnego:

czas +/- 3 h
trasa mocno interwałowa, wiatr umiarkowany ale odczuwalny ;)
podjazdy i wiatr bezustannie szatkują peleton
przypadkowa ucieczka czołówki kończy się sukcesem
gubię bidon kilka km po starcie ....
0,5 l Powerade wystarcza mi do 90 km, gdzie na przedostatnim podjeździe odpadam z "głównej grupy 9-os." ...
wysoki poziom (jak dla mnie) i ciężej (!) niż w Lesznie na 230 km :))

open: około 14 m-ce
moja kategoria pff-a: 7


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 35.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 23.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzostwa Polski Lekarzy w Kolarstwie Szosowym, Bychawa 2010, day 1

Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 4

Jazda Indywidualna na Czas (10 km):
czas: 0:15:35,5 [średnia: 38,48 km/h]
winner: 0:13:05,9 [45,81 km/h]

open: 20/53
moja kategoria pff-a: 2

po starcie ...

... i tak zostałem vice-Mistrzem Polski Medyków w "Czasówce Roberta" na 10 km
:))
back! - z zaciśniętymi zębami ...


p.s. rowery czasowe z najwyższej półki (za 20-30 klocków, ale też i "tańsze" karbony), specjalne stroje, kaski, uchwyty, pełne koła, no i oczywiście "łydy szosowca" - to gadgety niezbędne do wykręcenia średniej w granicach 45 km/h

trasa łatwa, chociaż o 18:00 wiało ZNACZNIE mocniej niż później, lekkie zmarszczki + wiatr w twarz do nawrotu dały się we znaki;
klasyczna "jazda w trupa" ...