Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

The Race

Dystans całkowity:10912.50 km (w terenie 4406.50 km; 40.38%)
Czas w ruchu:460:35
Średnia prędkość:23.69 km/h
Maksymalna prędkość:84.35 km/h
Suma podjazdów:49327 m
Maks. tętno maksymalne:178 (97 %)
Maks. tętno średnie:149 (81 %)
Suma kalorii:36185 kcal
Liczba aktywności:153
Średnio na aktywność:71.32 km i 3h 00m
Więcej statystyk
  • DST 12.15km
  • Czas 00:17
  • VAVG 42.88km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

TT Tor Poznań.

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 3

pierwsza czasówka z lemondką, sporo zakrętów - momentami bardzo technicznie, na jednym zakręcie mnie wyniosło i koleś robiący zdjęcia stał jak wmurowany na mojej drodze, mogło być tragicznie - ostatecznie odruchowo zjechałem na pobocze i straciłem kilka cennych sekund ;->

Dystans: 12.258 m
Czas: 17'57"
M4 - 6 th / 12
Open - 16 / 49
5th Przemo Wegner 17'45"
Płotek miał 16'30" ;-)
Łukasz R. 15'19"

* spora ekipa łowców szpiku :-]


Kategoria Outdoor, The Race


  • DST 56.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 39.53km/h
  • VMAX 56.23km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Inauguracja sezonu wyścigowego ;-)

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 24.04.2014 | Komentarze 3

Czyli 10 kółek na zakwasie ;-)))
... no i niestety (?!) zrobił się z tego prawdziwy wyścig ;-P kilkadziesiąt osób a w zeszłym roku tylko pod 20 osób przyjeżdżało, czołówka Wielko i Polski i ... Olimpiady w Soczi ;-)))
pełen zakwas ;-))> średnia około 44 km/h tacy wszyscy wyposzczeni :-D !!!

Jak zobaczyłem zawiązek ucieczki z Łukaszem Rakoczym i Arturem Kozalem w rolach głównych było jasne, że to ma szansę dojechać.
Moja akcja >52 km/h nie odniosła skutku - zmiany poszły ze 2 i akcja utopiona. Musiałem spłynąć grzecznie, żeby odzyskać siły na "coś jeszcze".
3 zaliczyło "krasza" na przedostatnim kółku przy wejściu w zakręt, akurat przede mną, więc trzeba było zwolnić, omijać i tracić dużo sił na dojście najpierw do Kłosia a później do rozciągniętego peletonu.
Zostało sił na ostatnią małą akcyjkę, jednak zbyt mało zdecydowanie przydusiłem (albo już sił zaczynało brakować) i przed ostatnim wirażem zostałem przyblokowany a peleton zaczął niebezpiecznie falować na boki co zawsze wywołuje u mnie odruch puszczenia korby ;-) Po co ryzykować o miejsce "który byłem od końca" ?
Tor Poznań, 24.04.2014
Tor Poznań, 24.04.2014 © rodman
Z Mariuszem uznaliśmy zgodnie, że nawet jazda w "grupkach" na supermaratonach górskich jest znacznie przyjemniejsza niż taka godzina nerwówki, chociaż na szosie i taki właśnie trening warto mieć obcykany ;-)
Czuć łydę ;-) !
Tor Poznań, 24.04.2014, Kolarski Czwartek 1
Tor Poznań, 24.04.2014, Kolarski Czwartek 1 © rodman




  • DST 30.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 36.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

V Rowerowy Puchar Niepodległości. Osieczna.

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 3

open 33/157
senior2 8/54

1. Artur Spła. 0:47:32
...
19. Mariusz Ch. 0:49:50 (M4)
33. Ja 0:50:36
38. Mateusz No. 0:50:42
42. Sebastian 0:52:51
55. Marcin 0:54:35

koszty:
30 zł wpisowe
30 zł dojazd
= 60 zł

Idealna trasa na przełajówkę ;-)
Cel osiągnięty - dojazd do mety z małą stratą - w ramach zbiórki punktów do Ligi.
Na finiszu bez czarowania - byle dojechać.
Główny peleton rozbił się na mniejsze grupki na "odcinku specjalnym".
Specyficzny wyścig, w którym od samego początku trzeba być absolutnie w czubie - inaczej wypada się poza top20 open.

Asia Ho. poczęstowała super plackiem ;-P a Ania Wy. wygrała w Kobietach.
Solenizant Marcin zapodział się gdzieś za Sebą (!).

Fajny klimacik belgijsko-holenderskich klasyków z epoki Mercxa, tylko trochę za krótki (właśnie kończę Kanibala;-).




  • DST 69.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 41.40km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tor Poznań, Challange Masters.

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 21.10.2013 | Komentarze 3

W tak piękny "letni" dzień nie było opcji żeby nie spróbować sił w szosowym zakończeniu sezonu na Torze Poznań.
Dojazd wyszedł mi akurat na rozgrzewkę coś koło 20 km.
Później się trochę nudziłem więc upchnąłem jeszcze 2 kółka celem obczajenia, z której to strony wiatr dzisiaj będzie napierdalał.
Na starcie dziko tłum.
Do wygrania - kaska - 300 - 200 - 100 ... Trzeba mieć ambitny cel, inaczej nie warto się ścigać ;-)
Skoro tłum - stwierdziłem, że nie będę się szarpał z przodu w próbach ucieczek, bo siła tak dużego peletonu (pewnie ze 100 osób) jest potężna i ucieczki powinny być kasowane. I faktycznie tak było.
Średnie z okrążeń wychodziły momentami 44-45 km/h, więc zaatakować i ciągnąć - to tylko Mistrzowie potrafią.
Dość nerwowo momentami. Na 2-gim kółku - znany ostry zakręt - pierwsza mała kraksa. Później jeszcze 2-ch widziałem jak się zbierali z asfaltu.
Musieli polizać koła, bo droga prosta i szeroka. Sam zresztą też kiedyś glebnąłem :/
Sporo popłochu siały dublowane osoby zacnych Mastersów oraz jedna Blondyna.

Niebezpieczny zakręt na Torze Poznań © rodman

Rzadko była okazja do puszczenia korb, bardzo szybkie tempo.
Na którymśtam okrążeniu peleton zaczął się poważnie dzielić a że byłem w tej gorszej połówce przyłączyłem się do pościgu.
Doszliśmy Grupę na końcowym okrążeniu - jak przystało na peleton z masą wypasionych na Gainbolcach 10.000 sprinterów ;-)ale wszystko rozciągnięte na sporej przestrzeni. Małe szanse, żeby z końca przecisnąć się do czuba, chyba, że peleton zwolni - bo czasami się to dzieje - wychodzi zając i wszyscy go gonią ;-)
Była szansa na pociągnięcie z flanki tak jak zamierzałem lecz ... zajechał mi drogę starszy Masers a w tym czasie Gate" został zamknięty przez peleton z prawej do lewej. Trzeba było naginać dużym łukiem - wtedy musiałbym mieć prędkość bliską finiszowej żeby dojechać w czołówce :-)

W międzyczasie skoczył Mistrz Polski Masters - Łukasz Rakoczy, za nim chyba jeszcze ze dwóch wiadomo było, że jest pozamiatane Open.
Przed ostatnim wirażem próba jeszcze po zewnętrznej - rzut oka co dzieje się bliżej "bandy" - poszła pełna miazga jakby ktoś ich ze smyczy spuścił - kilkanaście osób momentalnie znalazło się przede mną.
Nie chciałem się już ładować w ten sajgon, bo nie ma znaczenia czy będę 20-sty czy 30-sty - najważniejsze w takim wypadku jest dojechać bezpiecznie do METY, co niniejszym uczyniłem.
&feature=youtu.be
Za to przy korycie byłem pierwszy ;-)))
Dwudaniowy obiad !?!

Podsumowując:
- może byłem trochę zajechany Kolarskim Czwartkiem i piątkową imprezką
- zabrakło kilku przyspieszeń w sobotę jako wprowadzenie - po tym lepiej mi się jedzie
- za mało agresji w przebijaniu się do przodu
- przy takim peletonie na płaskim dojazd ucieczki to fux ;-)
- brakowało trochę mocy żeby jechać w czubie na ostatnich kółkach
- miałem nie startować w płaskaczach ale ... jakoś nie mogę się powstrzymać, w końcu to też jest bardzo dobry trening
FINISH!!!!!

Po raz kolejny przekonałem się, że wolę górki i pagórki, chociaż treningowo warto jechać na płaskim jednak bardziej agresywnie - kiedyś się uda ;-) !


Kategoria Outdoor, The Race


  • DST 41.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 41.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czwartkowy Tor Poznań.

Czwartek, 10 października 2013 · dodano: 10.10.2013 | Komentarze 5

9 th open

Kolarski Czwartek na Torze Poznań © rodman

Fajna zabawa, były ataki, ucieczki, kasowanie i finisz.
Jak to na szosie = SIĘ DZIAŁO ;-P !

1. Płotkowiak
2. Spławski

3. Lonka

4. ?
5. ?

6. Ergang

7. ?
8. Surowiec
9. Mła ;-)
...


Kategoria Outdoor, The Race


  • DST 74.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 20.18km/h
  • Sprzęt ORBEA ALMA H50 29"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

LLR Jeziorki.

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 5

Najlepsza trasa WLKP.
Prawdopodobnie najgorsza forma startowa w tym roku - końcówka to zgonik, ale finish bez sentymentów wygrany z ciągnącym ostatnie 4 km koleżką.

Straty:
- 6 min tylna przerzutka - łańcuch poza wózkiem
- 3 min zbiórka po glebce na mostku
- 4 min rozciąganie skurczy
Zjazdy banał, XC przyjemne, wiatr w oczy, podjazdy kąśliwe.
Przyjemność jazdy w terenie na 29" Za małym - spora :-]

Koszty:
- wpisowe: 50 zł
- dojazd: 30 zł
- piwo 5 zł

Dobranoc ! :-)

W: 53/11




  • DST 57.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 23.75km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałki" Wieleń.

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 6

X Mistrzostwa Polski Lekarzy i Medyków 2013 w Maratonie MTB.

Ostatecznie ruszamy Młodzika Beemą, na miejscu ze spokojem mamy czas na szybkie numerki a nawet rozgrzewkę. Dziś dosiadam trudnego w jeździe lecz zaprawionego w bojach Angela na sztywnym. Wiem, że będzie bolało na sekcjach dołkowych ale jestem na to przygotowany - "jakoś przeżyję".

Formy nie spodziewałem się szczytowej, niewiele udało się pokręcić w tygodniu. Nie byłem pewien czy trzeba się bać jakiegoś jeszcze Medyka oprócz Dawida i Dudy ;-)
W pamięci mam jeszcze Suchy Las, gdzie Dawida na pierwszym kółku nie udało mi się dogonić (!) Wynik w tej rywalizacji jest więc sprawą otwartą i wszystko może się zdarzyć ..
..............
Po krótkim postoju przed szlabanem, gdzie próbuję boczkiem nabrać wysokości ruszamy szeroką ławą. Nie bardzo jest jak wyprzedzać, bo pełna szerokość drogi zajęta. Kilka nerwowych przyhamowań i wpadamy w las.
Dave skoczył przede mną ale mam go w zasięgu wzroku. Na moje płuca - idzie ostro.
Generalnie wyprzedzamy by po rozjeździe uformowała się kilkuosobowa grupa.
W którymś momencie piach jest tak duży, że rower zakopuje się i dostaję strzał w "krzyże" z twardego siodełka.
*[W niedzielę nawet lekko spuchłem w tym miejscu :/]
Grupka trochę odjeżdża, udaje się skleić. Na kolejnym piaszczystym fragmencie nieco pod górkę Dave daje z buta, szybciej niż ja jadę. Będzie kosztowało energii ...
Po rozjeździe mam jeszcze jeden odruch wymiotny. Organizm się uspokaja, stabilizuje. Zaczyna się równa robota.
Wyprzedzam konkurenta z M4 Jacka Sw. a po jakimś czasie przechodzę DavE'a.
Ciekawe czy jeszcze jacyś Medycy są przede mną ?
Z jakimś kolesiem widzę liczniejszą grupkę więc cisnę, żeby skleić.
Koleś siedzi na kole. Daję znaki - 2 ósemki - czyli zjeżdżam na prawo - na lewo - na prawo i oglądam się znacząco. Rozumie :-)
Prawie by mnie zerwał przy tym dochodzeniu.
Okazuje się, że grupa jest dość mocarna: Organizator Tomasz K., Tomasz Urbanowicz, Schondi, Jacek(?) Paszczyński i kilku innych. Większość M4 - moja kategoria. Jak by tak dojechać z nimi do mety - wszystko może się zdarzyć ...
Tempo jest rwane ale mocne.

W pewnym momencie jakiś student(?!) w stroju Medycycling szarżuje i taranuje Tomka U. - wygląda groźnie, ale nic nikomu się nie staje. Za to my stajemy, bo w tym miejscu są półmetrowe koleiny i nie ma jak ominąć.
Jest wreszcie skromny podjazd dłuższy niż 2 minuty, mocne tempo, nikt jednak znacząco nie odpada.

Dochodzą nas też Mastersi - Grzegorz N. i John Dymecky ;-))
Teraz sam się przekonuję, że koleś daje radę i ma parę.
Na tyle skutecznie, że mnie porabia na ostatnich kilometrach :>
Rozjeździł się chłop - znaczy, ŻEBY JEŹDZIĆ - TRZEBA JEŹDZIĆ !

Dave'a i Dudy na szczęście nie widać za plecami ;-)
Kiedy tak już ślina zaczynała mi kapać na pudło w M4 powstała kilkumetrowa luka w peletonie, co skrzętnie zauważył i wykorzystał a na mecie się do tego przyznał - Tomasz Ur. Byłem w tej "gorszej grupie".
Tomasz Ka. nie skleił koła i tak zostaliśmy. Miałem jednak nadzieję, że jeszcze uda się dociągnąć. Przy jeziorze po tym wizytówkowym dla Michałków piaszczystym zjeździe (a we wcześniejszych latach - podejściu) jeszcze było ok.
Kolejne dołki i korzonki skutecznie wybiły mnie z rytmu odcinając grupę.
Po jakimś czasie i Tomasz Ka. zaczął się oddalać ale osłabł.
Ja też nieco zwolniłem, żeby w razie czego odeprzeć atak zza medycznych pleców.
Łapy momentami miałem bardzo obite i cierpiałem.
Zaczęły mnie nękać skurcze, które jednak łatwo siłą woli rozjechałem ;-)

Na równiejszym terenie wszedłem już w swój rytm - doszedłem, przeszedłem Tomasza Ka. Nagle ! .......
Lekko ćmiąca się kolka w okolicach wątroby zaznaczyła bardziej swoją obecność.
Z trudem powstrzymałem się przed zatrzymaniem. Zacząłem się toczyć w okolicach 20 km/h i czekałem aż mi przejdzie.
Doczekałem się nawet Tomasza Ka. Nie odpuścił już do samego stadionu.
Na ostatnim wzniesieniu próbował nawet atakować.

FINISZ chciałem rozegrać taktycznie, nie czekać do ostatniej prostej, bo na szutrze potrafi wynieść i można bez sensu przyszlifować. Na masakrycznej końcówce polno-dołkowej tylko stracę, bo to nie mój sztywny teren.
Zdecydowałem się wejść na POLE za wszelką cenę pierwszy.
Jak ktoś jest kozak to i tak wyprzedzi na tym singlu a jak pojedzie tak samo to będę miał znacznie lepszą pozycję na stadionie.
Po drodze wyprzedziliśmy jeszcze jakąś Panią z Mini - Tomasz Ka. cały czas siedział mi na kole i nie próbował wyprzedzać - zastosowałem trochę tajną, mi tylko znaną "technikę samoistnego rozprowadzania", czyli ... no ok, zdradzę ;-P ... czyli, jedź tak szybko jak potrafisz, żeby nikt Ci nie wyskoczył (jak w peletonie) ale zachowaj trochę mocy na FINISZ.
Plan taktyczny wykonałem w 100%.
Na stadion wszedłem pierwszy, podkręciłem, wszystko po wewnętrznej, Tomasz próbuje po zewnętrznej. Ja w takim razie też podkręcam.
Na łuku - właściwie prawa fizyki rządzą - on musi mieć większą przyczepność i prędkość niż ja - kontroluję więc kątem oka co się dzieje.
Na ostatniej prostej to już idzie kadencyjny speed i ostatecznie mijam metę o ponad długość roweru wcześniej ;-)

Znowu przed Tomaszem K. - Organizatorem Michałków - 3 lata temu też tuż przed nim ukończyłem mega © rodman

Najbardziej jestem zadowolony z tego, że to koniec. Szybki rzut oka na tablicę i jesssttt! W Medykach 1st!! Cel osiągnięty.
Dave przybywa ze 4 minuty po mnie (czyli tyle ile nadrobiłem na pierwszym międzyczasie).
Wynik słabszy niż w 2010 na mega, chociaż wtedy byliśmy krócej zatrzymani przez szlaban. Trasa też trochę inna i chyba nieco dłuższa. Forma jednak wtedy była lepsza :-/ Ale i tak jestem zadowolony :-D

K*, no gdzie ten Młodzik ?? Asia mnie ogrzała kocykiem - dzięki ! tymczasem Młodzik czekał na mnie przy samochodzie © rodman

Na mecie pogaduchy, 4-ry browce z Fortuny - jak zwykle super-michałkowa atmosfera.
..............

Prawie cały GPAET :-) oddaję honory ... 29" kołom Kłosia :-P © rodman


W M4 jestem 5-ty - mocna obsada, dziś minimalnie poza zasięgiem ;-) © rodman


Goggle Team dominuje podium Medyków 2013, czy naprawdę nie ma więcej ludzi z branży w Polsce ?? © rodman


Ok, Młodzik, możesz dotknąć ale uważaj na stożki ;-P ! © rodman




  • DST 51.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 23.36km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt ORBEA ALMA H50 29"
  • Aktywność Jazda na rowerze

LLR, Górzno.

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 3

Żona pożyczyła mi w końcu rower ;-)
Udało mi się go nie rozwalić.
Jednak co duże to duże ...
Rama co prawda za mała jak na mnie ale mniej się męczyłem niż ostatnio na Bergamoncie.
K*dołki wyrównane.
Proste - jak na szosie.
Zwrotność - pozytywne zaskoczenie.
Podjazdy - w siodle, wytrzepana kaseta nie dała mi podjechać 2-ch ścianek, trzeba ją wywalić, bo szkoda nowego łańcucha ... albo jeździć "bez nacisku". Może Żona tak da radę ;-P ?!
Zjazdy - tutaj giga plus. Nie trzeba było myszkować bokami tylko waliło się centralnie po drodze. W Wlkp chyba nie ma takiej przeszkody, której duże koło by nie łyknęło ;-)
Piachy - sporo tego było, mogłem normalnie jechać, chociaż nabita do 3 barów opona czasami miała tendencję do ściągania ale tylko na niskiej przelotowej.

Po prostu nie ma innej opcji jak Tłentynajner :-)
Z lekkimi kołami tubeless to maszyna do wycinania ;-)
Wyniku może i drastycznie nie poprawi ale za to przywraca przyjemność jazdy w terenie.

Organizacyjnie - mega burdel z trasą w tym Górznie. Słabe znakowanie, jakieś dziwne dodatkowe pentelki nie wiadomo w którym miejscu się zaczynające. Strzałki mało i czarno- białe = niewidoczne. Sam dodałem sobie kilka kaemów, bo koledzy z przodu i ja również przeoczyliśmy strzałkę skrętu.
Unieważnili mini. Namieszali w Mega.
Rodzinnie - wypas ! Jezioro, pokazy Mundurowych itp. naprawdę działo się i można tam było spędzić bardzo fajny dzień.

Nieoficjalnie open 30/70 a w M4 - 3-ci. Powinno być sporo punktów do ligi, tym bardziej, że Mariusza Ch. nie było, więc stracił ;-)

Kuba z Asgo uwijał się z aparatem, bo jeszcze nie startuje, ale widać było, że tęskni ;-) .. za wyścigami ofcouse :-]

Dekoracji w kategoriach też nie było, bo nie mogli dojść do ładu z oficjalnymi wynikami. K*, jedyne pudło i jeszcze brak dekoracji ....


Kategoria The Race, Outdoor


  • DST 70.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

LLR Góra.

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 5

Kolejna odsłona walki o pudło w generalce LLR.
Są najwięksi rywale - Lider - Rafał Ł. ;-) - żywa legenda MTB XC WLKP. - czyli znowu nie wygram :-), Jest też Mariusz Ch. i Darek D., którzy też walczą o pudło w kategorii.
W miarę kameralnie, łącznie jakieś 250 osób.
Ponad 30 w cieniu ... Przed startem jeszcze 15 min "rozgrzewki" w sektorze w pełnej lampie.
Profilaktycznie dokręciłem drugi koszyk na bidon i pełne tankowanie.
Mimo giga upału - od startu ogień - trochę odpuszczam przepychanki, poczekam aż się rozluźni.
Na razie dość szeroko, mega kurz, niewiele widać.
W lesie natomiast momentami mokro po porannej burzy.

Taktyka jest w miarę prosta - Rafał Ł. to kolarz z innej Ligi, taki ProTour MTB - więc nie ma się co przejmować jak jedzie. Z Mariuszem Ch. spróbuję powalczyć - spróbować jak najbliżej trzymać się na początku, bo zawsze jedzie mocno, tylko nie zawsze mu sił starcza ;-)

Po szerokim początku pojawiają się kilometry zakręconych singli pociągniętych centralnie po lesie, chaszczach, ścieżkach saren i innych gównach.
Styl XC, mega wkurwiające, jeździmy w kółko, trasa źle oznakowana, co chwila ktoś gubi, niektórzy skracają świadomie lub nieświadomie ... widać zresztą po międzyczasach jak się co poniektórzy cudownie teleportują.
Ogólnie mega burdel, oznakowanie niezbyt logiczne.

Myślałem, że Czeterbok ma więcej honoru - też jeździł pod taśmą - nie wiem co mu to dało - 36 open i 16 w kat.
Niezłe kopyto ma też niejaka Marta Rozwalka z K1 - 28 OPEN na MINI - następczyni Włoszczowskiej i Pawłowskiej :-)))
Pod koniec kleił się też do mnie niejaki Damian Gałek z Diversey Team, koła nie skleił pomimo ... no ale o tym za chwilę .. a mimo to teleportował się tuż przede mną na metę !?!
Takie widoczne obsuwy świadczą o jednym - było tego ZNACZNIE WIĘCEJ ...

Single poprowadzone po takich chaszczach, że momentami była widoczność na parę metrów. Głosy i odgłosy słychać było ze wszystkich stron tak te single były zakręcone.

Szło nawet nieźle na 2-gim bufecie 2-giej pętli było pudło - i to nawet 2nd !!
Zacząłem się więc powoli ślinić, tym bardziej, że Mariusz Ch. musiał gdzieś z tyłu zostać z powodu złego skręcenia.
Były momenty, gdzie jedyną opcją były ślady OPON na drodze.
W każdym razie grupka, z którą jechałem [skończyli 12-18 open (!!)] była całkiem spoko i tempo mi odpowiadało. Wiedziałem, że jadąc z nimi powiększam tylko przewagę nad pozostałymi jadącymi solo wietrzne odcinki - a takich nie brakowało.

Ruszyłem zatankowany z bufetu i jebut !!!!! przerzutka strzeliła, łańcuch skręcony i zakleszczony, hak urwany ..... Solidny patyk jakoś się zagnieździł w napędzie i wszystko poszło się jebać. Na bufecie niestety obsługa była tak miła, że nie zsiadałem z bajka - jakbym go odstawił - na pewno bym zauważył.
Inni też nie zauważyli (?!) ...
Czujność uśpiła też możliwość kręcenia - dopiero jak zmieniłem biegi - pierdalnęło z bicza .. Do tego poszła jeszcze jedna szprycha ...
@#$%^&*!@ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

12 km asfaltem do Góry ... Z dwóch miejscowych osób, nikt samochodem się tam nie wybiera .. Zacząłem próbować zrobić "single-speeda". Słonko dodatkowo podgrzewało atmosferę. W trakcie "roboty" wypiłem kolejny bidon i ponownie zatankowałem od "pokazujących drogę".
Na blacie nie ujechałem wiele - kleszczyło się i sekcja piachów wysysała ostatnie paliwo. Jest gnój.
W międzyczasie minął mnie Ryszard B. - całkiem świeżutki :-0 ... widać wraca do formy ....

Wywróciłem ponownie rower do góry nogami i skróciłem łańcuch na średnią tarczę i chyba 3-cią zębatkę od dołu. Po krótkiej walce z końskimi muchami i łańcuchem ruszyłem ponownie do mety - może uda się chociaż ukończyć ...

No i w sumie udało się, przełożenie było na tyle "dobrane", że mogłem się jeszcze na tyle podmęczyć, że w samej końcówce zaczęły mnie nękać przejawy skurczów. W międzyczasie ten oszust z Diversey'a próbował się przykleić, ale nawet nie mógł mojego gównianego tempa utrzymać. Na mecie przede mną.
Osobiście takie oszukiwanie mnie bardzo wqrwia.

Końcówka już dość ciężka. Niejeden pewnie złapał dziś bombę. Kogoś tam jeszcze symbolicznie wyciąłem na ostatnich wkurwiająco zakręconych singlach.
Chociaż kusiło - pojechałem uczciwie do końca :-) W końcu każda minuta treningu to malutki kroczek naprzód ;-)

Ukończyłem, ale stracona szansa na pudło i dobre punkty w generalce - wkurzyły, zasmuciły i rozczarowały. No i tego kolejne koszty ... hak(i), łańcuch, wygięta igła, urwana szprycha, centra itede.
Mariusz Ch. musiał też mieć dziś niezłą bombę, bo straciłem "tylko" pół godziny.
A mogłem zyskać minimum kilkanaście minut ...

No nic. Mam nadzieję, że co się odwlecze ... ;-)
Wypadało by tylko wystartować i ukończyć jeden ze ścigów:
18.08 Górzno, 22.09 Jeziorki lub 11.11 Osieczna
...


Kategoria The Race, Outdoor


  • DST 82.50km
  • Czas 01:56
  • VAVG 42.67km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tor Poznań - Masters.

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 2

Plan był prosty - dotrwać do finiszu ;-)
Brak rozgrzewki, zakwasy z Dziewiczej i ten a nie inny moment w treningu powodują spore cierpienie w 50 km/h zaciągach.
Boczny wiatr, rancik na długiej prostej - myślałem, że odpadnę.
Z przodu klasyka - ucieczki i kasowanie.
Chyba jednak ktoś odjechał na kilkaset metrów, ale pewien nie jestem.
Non stop czujność. Momentami nerwowo.
Generalnie obstawiałem tyły, co kosztowało w sumie sporo sił.
Nie czułem się specjalnie dobrze.
Na ostatnim kółku próbuję przesunąć się do przodu.
3 zakręty przed metą jestem jednak zepchnięty na "tarkę" i zdobyte pozycje idą się jebać.
Tempo jest już "rozprowadzające" - Tarnowia chyba ustawiła pociąg ?!
Jest nerwowo.
Nie ma szans już się przesunąć do przodu.
Odpuszczam finisz.
Fajnie, że bezpiecznie do mety.
Ostatnie kółka na zaciągach już prawie skurcze mnie chwytały.

Jedno jest pewne - takie płaskacze w peletonie będę odpuszczał :-)
Nie na moje nerwy :-] ... Wolę mniejsze grupki, pagórki, górki ..

Cenny trening.
Oscyluję w kierunku wyścigów pagórkowatych, górskich. Może supermaratonów ?! (chociaż to akurat jest trochę nudnawe).

Pogoda dopisała - wypiłem 2 bidony ;-P


Kategoria The Race, Outdoor