Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 102.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 36.21km/h
  • VMAX 56.78km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowe MP Amatorów Śrem 2012.

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 9

Co najmniej chłodno, wręcz zimno, bardzo silny wiatr, możliwość deszczu ...
Spodziewam się, że wobec takich warunków chłopaki jednak mogą wymięknąć więc za bardzo się nie rozglądam.

Przy rejestracji kolejna nowinka -jak to u "mastersów" - kategoria Amator podzielona na 18-30 i 31-50. Jakie M4a ? Przecież nie ma Pan LICENCJI !
Chyba się zepnę i sobie kupię za 5 dych ten gówniany glejt.

Rozgrzeweczka - służby mundurowe już rozlokowane i czujne - i to jest dobre !

W końcu ustawiają nas do startu.
Komunikat specjalny: z uwagi na silny wiatr wszyscy tylko 2 kółka.
W odpowiedzi Peleton wyraził głośno co o tym myśli ...
No dobrze, to wobec tego wszyscy jadą 3 kółka :-)
Amatorzy mają startować na końcu. Ustawiam się w pierwszym rzędzie Amatorów.

2-gi komunikat specjalny: OK, jednak kilka kategorii będzie startować wspólnie :-)) Taaa, w wyścigach "masters" wszystko może się zmienić z minuty na minutę i w dodatku Sędzia ma prawo się irytować, że raczysz się zapytać, o której w końcu startują Amatorzy.
Ponieważ mam znakomity humor nie bardzo się tym przejmuję, ruszajmy wreszcie bo opony stygną !

Start, czujnie pierwsze metry, nawet za głównym rondem Śremu (koło BP) odbijamy na pagórek jeden i potem drugi. Na razie ciężko się przebijać, oszczędnie wjeżdżam wczuwając się w "klimat szosy".

Wąska droga między drzewami zakręt i ..... za zakrętem normalna szeroka droga z przeuroczym wiatrem z boku, który rozpiża cały peleton w 3D i "ustawia" wyścig.
Szkoda tylko, że nie jadę w pierwszej grupce.
Niektórzy próbują gonić, ja również, chociaż wiem, że przy takim układzie nie ma zbyt dużych szans na dojście. Jeśli by się doszło - strata sił będzie baaardzo duża. Ale mimo wszystko próbuję gonić ... Po kilometrze przestaję.
Za mną cały sznurek "chętnych do zmiany".
Luzuję nogę.
Tworzy się 2-gi peletonik.
W takiej sytuacji zawsze znajduje się osoba, która "przejmuje władzę", taki Kierownik Grupy Pościgowej,,, może być Gruppenfurrer ;-))
Zarządzają równe tempo, zmiany, ranty itp.
Momentami zbliżamy się do Peletonu 1, ale zgarniające po drodze "spady" w pewien sposób dezorganizują nasz dobrze funkcjonujący organizm.

Walka z wiatrem trwa przez wszystkie kółka. Nikt się nie wychyla z jakąś akcją, bo wiadomo, że zostanie zeżarty a po niepowodzeniu może łatwiej odpaść.
Ponieważ traktuję to bardziej jako solidny trening szosowego peletonu jest okazja do przećwiczenia różnych wariantów.
Na drugim kółku z wiatrem po odsapce daję solidną zmianę >40 km/h.
Oglądam się i ... nie gonią mnie. Jadę jeszcze trochę samotnie ale się trochę zbliżają więc odpuszczam.

Na ostatnim kółku właściwie nic się nie dzieje - niektórzy mniej inni więcej dają zmian, ja się również nie opierdalam, ale w nogach już czuję kaemy.

Przed zakrętem w kierunku Śremu przesuwam się do przodu i atakuję zaraz za zakrętem na maxa >50.
Sznureczek za mną ...
Jadę czujnie, jak tylko słyszę trzask wrzucanego biegu instynktownie staję na pedały i nie daję odjechać.
Kątem oka obserwuję pozostałych ...
Jakieś 8-10 km do mety.

Na medal już szans nie ma więc próbuję kolejnego skoku z 4-5 pozycji w drugą stronę szosy >50 :-)
Sznureczek kolarzy nie pęka i trzymają się dziarsko koła.
Zmiany ani kontry nikt nie daje.

Na kilka kaemów przed metą jeszcze jedna próba, ale nie bardzo wierzę, że z górki + z wiatrem mnie puszczą.
Sznureczek za mną ......
Mogłem jeszcze spróbować kiedy pierwszych 2-3 sięgało po bidony, to też jest chyba dobry moment na atak ;-P

Przedostatni ważny zakręt - wchodzę jako pierwszy, bo na poprzednich kółka mi on zupełnie nie leżał. W ten sposób jestem wysoko.
Trochę jestem zdziwiony, że nikt nie atakuje.
Podkręcam tempo pod >40 żeby się samemu rozprowadzić na finisz.
Mam jeszcze zapas "palenia mięśni" więc zobaczymy jak będzie.
Raczej szanse małe. Są bardziej wypoczęci i wyglądający bardziej "szosowo" ode mnie z przekroju łyd i ud.
Jakiś Masters mija mnie przed ostatnim rondkiem dojazdowym do mety.
Nie atakuje, więc trzymam się koła i obserwuję kątem oka sytuację.
Wszyscy przyczajeni i chyba nieświadomi (?), że wejście w ostatni zakręt jak najwyżej to dobra pozycja do finiszu.

Przed zakrętem wyprzedzam i dodaję nieco do pieca.
Na ostatnim zakręcie w lewo do mety, po zewnętrznej atakuje kolejny zawodnik, ja tuż za nim, on schodzi na lewo - ja za nim.
Prędkość rośnie, nie oglądam się, bo i po co.
Teraz nadszedł czas PEŁNEJ WIKSY.
Po prawej wyrywa jakiś Młody, którego zgarnęliśmy po drodze.
Jest szybszy niż ten przede mną po lewej więc staję na pedały i skaczę za nim do prawej strony. Idzie koleś mocno. Siadam mu na kole, totalne palenie mięśni, obraz zaczyna mi się zamazywać, niewiele widzę ...
Zostało jakieś 200 m ? ...
No nie powiem, wkurzyłem się jakby ktoś miał mi sprzątnąć sprzed nosa ciężko zapracowane ciasteczko.
Widzę, że kolo finiszuje "na siedząco", a przecież w relacjach z Giro czy TdF zawsze grzeją na stojaka ;-) !
Jazda na kole nic mi nie da, odbijam więc w lewo i staję do walki.
Mam w sumie długość roweru straty ... ostatnia stówka ..
Pizgam wszystkie rezerwy watów jakie posiadam, zasysam też kosmiczną energię prosto z powietrza, mitochondria napierdalają ATP na granicy eksplozji jak szalone i energia momentalnie porusza włókna miocytów do szaleńczych skurczów ..
Pole widzenia zwęża mi się do kilku stopni przede mną, nawet nie widzę tej kreski na asfalcie, dobrze, że jest baner.
Czuję jak mój Cannon sztywnieje, mam wrażenie, że wszystko wchodzi w korbę-łańcuch-zębatki-piasty-koła-opony .. Też siadam na dupie i równo kręcę pełne kółka, bo właśnie teraz kręcenie równych mocnych kółek korbą i głębokie oddychanie jest dla mnie w tych sekundach najważniejszą rzeczą na świecie.
Chyba jeszcze raz tylko podniosłem nieco głowę, żeby zobaczyć czy dobrze jadę.
Do końca madafakaaaaa !!!!
No i go łyknąłem o długość roweru ;-)
Kolo minimalnie jednak wygrał o oponkę z trzecim "Nutraxem", który mi siedział na kole.
Długo nie mogę uspokoić oddechu.

Chociaż tym razem nic nie wygrałem, to poćwiczyłem sobie trochę i jestem zajebiście zadowolony z tej "rodzynki" pocieszenia finiszowego ;-)

Aha, miejsce 5-te w Amatorach 30-49.


Kategoria The Race, Outdoor


  • DST 20.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kino czy kolacja we dwoje ?

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 0

Żona wybrała .... rower ! :-)
Po kilku przymiarkach do górala pozostała jednak przy swoim Trekingu, bo wygodniej ;-)
No i przestało wiać, za to słowiki pięknie śpiewały :-)

Fajny dodatkowy rozjazd wyszedł ...




  • DST 10.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kalibracja ścigacza .

Piątek, 1 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 0

Minusem posiadania "kół do wyścigów" jest konieczność ich kalibracji przerzutkowej, bo inna kaseta - oczywiście ścigancka ;-) - jest na karbonach ...
Ale za to ładnie, równo i sztywno idą.


Kategoria Outdoor


  • DST 33.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 32.46km/h
  • VMAX 40.72km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jest sztyca ! At last ! :D

Czwartek, 31 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 4

Szczyt marzeń to to nie jest, ale dla mnie bez sensu płacić 100 zł za 10 g "sztycy lżej".

"Marka" Qlano (flamandzko-chińska produkcja :D):
- 225 g, 300 mm, karbonowa z alu-jarzmem, wykonanie o niebo lepsze niż RDX, tanio i elegancko ;-]
sztyca przetestowana ze "starym" siodełkiem wszystko ładnie pasuje
kupiona przypadkowo - zajrzałem w Wałczu do "Antkowiaka" - ma tam naprawdę profi" sprzęcior, nawet w Poznaniu takiego szosowego osprzętu nie ma na półce !!

*trochę pokropiło :/

**ponoć w tym roku na MP Medyków w Bychawie finisz ma być pod górkę ! ;-P
nawet się załapałem w trzecim rzędzie na Zaproszeniu na Mistrzostwa :-))
Może tym razem uda się dojechać cało w głównej grupie ?!
A w sobotę treningowo na MP Amatorów :D ...


Kategoria Outdoor


  • DST 59.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 33.40km/h
  • VMAX 46.05km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Równy rozjazd.

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 0

2 pętle na Kleszczewo.
Bez szarpania.


Kategoria Outdoor


  • DST 28.50km
  • Czas 00:57
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 47.02km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przesunięta krótka.

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 0

1x malejący od 2:30/2/1:30/1/30
teraz wieczorkiem przydałby się rozjazd ...


Kategoria Outdoor


  • DST 35.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 29.58km/h
  • VMAX 53.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kleszczewo.

Wtorek, 29 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 1

7x(2+2)


Kategoria Outdoor


  • DST 64.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 31.74km/h
  • VMAX 47.02km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rańca ;-) Moja Gmina.

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 0

czyli 5:30 ;-))
temperatura miodzio, drogi puste, nawet spotkałem "profi szoszona" jadącego w przeciwnym kierunku !? mały szok :-)
= jednym słowem warto było spać 4:30 żeby tego skosztować :D

odeśpię sobie w ciągu dnia ...


Kategoria Outdoor


  • DST 54.24km
  • Teren 36.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 50.41km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnków MTB Cup - najpiękniejsza wtopa organizacyjna ...

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 11

Najpiękniejsza - ta 1/3 przejechanej trasy była chyba najfajniejsza w Wielkopolsce ze wszystkich, które do tej pory przejechałem:
- strome podjazdy z siodełkiem w dupie
- wymagające orientacji i dobrych decyzji łachy piaskowe
- łatwe i niezwykle przyjemne zjazdy, na których można było dokręcać
- ciekawe single

Wtopa - se jedziemy i dojeżdżamy do grupki, w której Org - Daniel Kurpisz - anuluje ściganie, bo nie zdążyli powiesić strzałek (??????????????????)

Były różne możliwości:
- skierowanie całej grupy na właściwą trasę (o ile była dalej oznakowana ?!)
- skierowanie do mety i zrobienie drugiego kółka przez wszystkiech
Wybrali najgorsze: ogłoszenie, że sorry, biorę to na siebie, przepraszam, możecie jechać do mety, wydamy oświadczenie itp. ....

Od początku szło dobrze. Wojtas wyjebał jak torpeda do przodu ;-)
Koksiu i Hulaj w zasięgu pyty. Jacgol nieco został na sekcji XC.
Taktycznie idzie pięknie - jadę w pociągu megowców (nikogo z Giga nie kojarzę), kontrola sytuacji i oddechu. Widzę jak Kosiu z przodu samotnie napiera, dziś nie jedzie tak równo, szarpie, a szarpanie męczy ... Wojtas też pewnie w większości z Megowcami - liczę, że "może na rozjeździe zostanie sam", a że trasa jest dość ciężka - "może zapłaci za szarżę", no chyba, że ma dzień konia ;-)
Tak więc oszczędzając siły wchodzę w dobry dla mnie rytm, staram się podjechać co się da - tak dla siebie, żeby sprawdzić "czy dam radę".
Większość podjechana. Nawet wyboje na łące mi nie przeszkadzają, staram się trzymać równą kadencję. Marian (chyba) powoli gdzieś zostaje z tyłu, ale nie sprawdzam, bo to nie jest ważne. Najważniejsze by jechać "swoje" oszczędzając się na 2-gą pętlę. Tak sobie gdybam, że jednak Koksiu przeholował w środę z "jazdą na wyjechanie" i nie zregenerował się w pełni. Ale to tylko moje gdybanie ... Pamiętam też, żeby pociągnąć z żela lub bidonu. Może to coś da ;-P
Idzie pięknie, szlaki ładne, chociaż ciemne (białe szkiełka Goggle - idealne) no i koniec jazdy ... Org odwołuje, bo "coś tam" ....

Dojeżdża Mariusz i Jacek i razem robimy rundkę ENDURO po górkach.
Jest tam full ścieżek, dróżek, szlaków - kumulacja !
Później na mecie gadka szmatka z redaktorem Kurkiem, który ratował nieświadomych zjeżdżających ze skoczni - bo czołówka zerwała taśmy i pozostali myśleli, że tam trzeba zjeżdżać ...
Później walnęliśmy jeszcze na "do widzenia" sekcję XC, w której Wojtas zaczął się ścigać ;-P a Koksiu przestał się ścigać ;-)
Przegrałem pechowo na ostatnim ważnym zakręcie, który przestrzeliłem, a on bezczelnie to wykorzystał ;-P

Cieszy mnie, że po raz pierwszy w tym roku jechało mi się dobrze fizycznie - wyszedłem z tych pieprzonych infekcji - jak i taktycznie - swoje, z kontrolą, równo ;-)
Miło było spotkać kolegów :-) Na rozgrzewce wyglądaliśmy naprawdę "profi" ;D - 5-ciu w Teamowych koszulkach + lider (Michał) w żółtej .
CU !




  • DST 31.90km
  • Czas 01:01
  • VAVG 31.38km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla Kleszczewo.

Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 24.05.2012 | Komentarze 0

"nowa" szosowa pętla w moim "menu" z możliwością modyfikacji przedłużenia (chyba o +25 km ?)
#lat=52.321276668654&lng=17.12739&zoom=12&maptype=ts_terrain


Kategoria Outdoor