Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 129.00km
  • Teren 90.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 24.49km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Teamowo :-))

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 8

Pogoda aż za dobra. Pełna lampa.
Po pogawędce z kumplami czekam na Koksia przy mostku.
Tomek J. obiecał mi fajną koszulkę, więc jestem dodatkowo podjarany ;-)
(niestety brak telefonu do niego uniemożliwia mi ostatecznie odbiór :< ..)

Startują sektory.
Pierwszy idzie naprawdę ostro, pewnie harty z mini ;-P
Za drugim sektorem robimy delikatny start lotny.
Tak trochę śmiesznie się dawać wyprzedzać różnym lamkom ale cierpliwie czekamy kiedy doczłapie się Młodzik.
W końcu jest.
Zaczynamy podkręcać tempo.
Młodzik rwie się do przodu wyprzedzając kolejnych jak pachołki.
Koksiu trochę został ale jest w zasięgu wzwodu :-)
Dojeżdżamy do słynnego zatoru na Warszawskiej.
Szybka decyzja - idę po torach i po 2-pasmówce.
Znajduje się kilku naśladowców - ryzykantów.
Pewnie Pan Policjant ostudziłby nasz zapał ale nie było nikogo, żeby zapobiec naszej akcji oskrzydlającej.
"Zapiszcie ich numery !!!" - proszę bardzo, hehehe

Później kulturalnie kontynuujemy jazdę.
Jesteśmy dobrych kilka minut do przodu - jest szansa na dobry wynik :-)
I zaczynamy się łamać :>
W końcu uczciwość teamowa zwyciężyła i luzujemy, przy okazji kilku sępów pociągowych musi jechać szybciej :))
Generalnie odnoszę takie wrażenie, że wszędzie są same hieny i sępy pociągowe.
No może jeden gościu na 2-gim kółku zaprosił mnie, żebym se wsiadł na koło :D
Ale tak to same cieniasy wożące się na kole, byle wydymać innych.
Oprócz oczywiście naszego teamu :-)
I tak jadąc tempem spacerowym szukamy naszych, mija nas kilku znajomych, którzy się cieszą, że po raz pierwszy mnie mijają - to znaczy przecież, że są w zajebistej formie ;-P
Mamy niezły ubaw z Koksiem obserwując te "niesamowite akcje" zmiany pociągów.
Mija nas też Jacek, ale jesteśmy twardzi (chociaż łyda świerzbi) i czekamy na Młodzika ... Czekamy i czekamy ... w końcu decyzja: jak do Biskupic go nie będzie - jedziemy swoje.
Cholera, na ostatnim zakręcie się pojawia ...
I zaczął się szosowy hard-core :-))>

Mijani Koledzy, którzy mnie niedawno mijali już tacy jacyś ... skupieni na jeździe :D
Czułem się dobrze, więc się nie oszczędzałem, czasami jednak musieliśmy luzować z +38 do +34, bo nasz młodszy Leader puchł w oczach ;-P
Tempo było dość mordercze, chociaż na razie tego nie czułem.
Pod Górą przeprowadziliśmy męską rozmowę z Młodzikiem - utrzymuje się na kole czy możemy przydusić ?!
Nie wiem co nas tak podjarało :-)), że pojechaliśmy dalej - Młodzik o dziwo nagle się zaczął utrzymywać :D
Lepiej by było gdybym dał częściej szansę innym na zmiany :-) ...

Aha wcześniej akcja dnia: złapałem podczas jazdy bidon lewą ręką od dziewczyny Pawła :-))> co mnie oczywiście dodatkowo podjarało (chociaż na drugim kółku mnie nie poznała i podratowała wodą :<, nie podałem hasła ?!)

Inicjatywę przejmuje Koksiu.
Młodzik odpada.
Na drugim kółku w Biskupicach mamy jeszcze jednego jęczącego marudę w pociągu, "że on nie może, że nie da rady" ... nie powiem, ale mnie to zabolało :>
W dodatku dopadł mnie kryzysik i mimo, że Koksiu poczekał za mną ze 2 razy to już nie miałem ani sił, ani motywacji, ani podniety, żeby cisnąć dalej.
Tak niestety mam jak się nie przygotuję do wyścigu - kurczyki, odcięcia, spadek mocy. Pewnie jutro bym pojechał znacznie lepiej - jak to bywało wcześniej, ale cóż.
Przynajmniej mam większą wiedzę o sobie po tym specyficznym treningu.
Odpuszczam, dziękując za współpracę Marianowi".

Później następuje totalna nuda przeplatana kurczami :F
Wlokłem się noga za nogą, aż doszedł mnie Młodzik cudownie odzyskawszy siły.
Ja jak przystało na prawdziwego gregario - dojechałem sobie spokojnie do mety, po drodze solidnie i długotrwale uszkadzając bufet - a co tam, nie zbiednieją ;-) , dziś niedziela, moje urodziny, głodnego nakarmić a spragnionego napoić !

Teamowo - całkiem nieźle nam poszło, była współpraca, zmiany, nawet zostałem na moment woziwodą ;-P
Forma różna. Najrówniej pojechał Koksiu. Ja szarpałem na początku, trochę za mocno. Młodzik odżył w końcówce. Jacek uciekł na mega ;-P

W sumie bardzo fajny trening i pozostali bohaterowie - Josip & Dun - mogą żałować, że nie jechali z nami :-)))


Kategoria Grupetto, Outdoor


  • DST 12.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 14.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Posen - założenia taktyczne ;-P

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 9

Jeśli ktoś się chce dołączyć - zapraszamy (+Mlodziq, +Koqsiu):
- start z 3-ciego sektora (JP z drugiego ;p)
- utrzymanie prędkości w okolicach 30 km/h (lub lepiej nieco ponad)
- początek do Warszawskiej w miarę spokojny - tzn. bez wyrywania do przodu za wszelką cenę, żeby wyprzedzić
- kontrola pociągu - rozglądamy się czy ktoś z nas nie ma kłopotów lub nie został przyblokowany
- ostrzegamy się przed niebezpieczeństwami
- prowadzący bierze odpowiedzialność za prostą drogę - bez gwałtownych szarpnięć przed dziurkami czy gałązkami - po prostu omijamy
- jak ktoś wali szybciej od nas - siadamy grzecznie na kole obcych
- nasz zawodnik chwilowo odpada - nie szarpiemy, niech inni chapią, my czekamy na kolegę, chyba, że kolega macha łapą, że można jechać
- proponuję wziąć 2 bidony lub "camela" (na 3.30 powinno starczyć)
- sytuacja: "ujechany jestem, nie dam rady ..." - ok, ale odpuszczasz sobie "finiszowanie" :-)
- zmiany - wiadomo, motorniczy ciągnie tak długo jak chce, ale myślę że rozsądne jest 1-2 minuty, wtedy się mniej ujedziemy; motorniczy odpuszcza zjeżdżając na środek drogi lub 2-gi pas - następca ciągnie dalej nie szarpiąc tylko utrzymuje tempo (>30 km/h ;-P)
- obcy w pociągu - dajemy mu poszaleć więcej, od czego są inne zespoły ?!
- powrotne przejście pod Warszawską - o ile jedziemy jeszcze razem - można zacząć "zabawę" - jak kto woli ;-)

Oczywiście, jak ktoś ma cenne uwagi czy propozycje - niech je po prostu dopisze :-)
- cdn. ............


Kategoria Outdoor


  • DST 40.40km
  • Czas 01:23
  • VAVG 29.20km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

KejsiEnsi

Piątek, 2 września 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 2

Doszedł kapselek. Oczywiście czerwony, bo ponoć ten kolor jest najszybszy ;-P
Jutro testy czy to o to loto.
Jak będzie ok - pojadę giga bez cipa.

Długi rękaw :/ i Bocialara :}


Kategoria Outdoor


  • DST 2.00km
  • Czas 00:10
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nadal mi się wysuwa bez kapselka ...

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 8

wyczyściłem, zmieniłem, dokręciłem i dupa, nadal mi się lewe ramię zsuwa, może to jednak wina braku kapselka ?
wszystko ładnie dokręcone, Młodzik zresztą widział, ale jak przyszło do jazdy to dupa ... wizyta u specjalisty ?! :-P


Kategoria Outdoor


  • DST 38.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 29.23km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pyku-pyk

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

pyk-pyk-pyk


Kategoria Outdoor


  • DST 2.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:05
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostateczne zajechanie korby SLX.

Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 23.08.2011 | Komentarze 13

Wyjeżdżam - lewe ramię się wysuwa ... wracam, dokręcam.
Wyjeżdżam - lewe ramię się wysuwa ... wracam, dokręcam.
To nie ma sensu.
Albo to kwestia tego plastikowego kapselka albo to już jest agonia korby SLX 2008 (?!).


Kategoria Outdoor


  • DST 72.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 23.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hermanów. One F****n Bidoooon!!!

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 13

*nieoficjalnie:
M3 11
open: coś tam coś tam
Drużynowo: 4th !!!!!!!,
zabrakło 3 pkt do pudła i to boli ..... Teraz można się przekonać po co jest Jazda Drużynowa ... Ale Nasz Team to bardziej Pospolite Ruszenie ;-))
Jeden chce objechać drugiego, generalnie brak współpracy.
No chyba, że jeden drugiego nie może urwać ;-P ...

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Nerwówka przed wyjazdem. Z dzieciakami. Zgarniamy Chrzestną - Olę i już "prosto" do Hermanowa. Koksiu załatwił numerki, ale przez moment robi się jeszcze cieplej, bo nie może ich znaleźć. To nie koniec stresików.
Sajmon dostaje zgodę na Mini i muszę oddać mu swój 2-gi bidon.
Słoneczko dziś się nie oszczędza ....
W dodatku bidony są puste O_O
Udaje się nabyć za kosmiczną cenę jakiejś niebieskiej breji na "P".
Start jak start, idę w miarę mocno ale żeby nie zrobić "zapiekanki".
Dochodzę Jacgola, który gdzieś tam sprytnie z bokensika się wcisnął.
Dochodzi mnie Młodzik. Nie jest to jednak Szarża Beskidzka.
Mijam Tomka Urbanowicza, co tak szybko ? Czyżby zagrywka taktyczna ? Nie, jechał wczoraj Giga w Bielawie. Przerabiałem takie starty dzień-po-dniu w zeszłym roku - bez sensu :-/
Co prawda za jakiś czas mnie dochodzi i wali na stojaka pod górkę, ale za chwilę w lesie na zjeździe wpada w jakąś dziurę i ostro glebi. Nawet traci przytomność :-/ Bloom też tam glebił, ale mnie dogonił i przeszedł.
Nie wiedziałem, że jedzie Mega - nie dałbym mu zmiany ;-P

Przed Raszewami doganiam ponownie Młodzika.
Wziął się na ambicję albo ma braki taktyczne i wali pod wiatr a jakiś gość się za nim wiezie .. W końcu widzę, że kolega "Impel" zaczyna zamulać akwen na podjeździe w Raszewach. Wychodzę swoim tempem. Młodzik za mną.
Mija nas jakiś Kolo dość zdecydowanie. Siadamy na koło, ale pod koniec podjazdu luzuję nogę, Młodzik został.

Na bufecie uzupełniam jedyny bidon. Wk****a mnie nalewanie-sranie z kubeczków.
Jakby nie można było pociągnąć z butli ... Ja pitolę, jakie amatorstwo ...
W tym czasie mija mnie z 10 osób .. K&^%# !

"Co gorsza" na kole przed Żerkowem siedzi mi sam Koksiu !
Za chwilę szarżuje Młodzik.
Koksiu zakopuje się w piachu. Mijam.
Pod wieżę wjeżdżam gładko, aż się dziwię, że mi koło nawet nie drgnęło :-)
W zeszłym roku podjechałem 2x ale jakby ciężej mi wtedy szło.
Młodzik nadal w zasięgu wzroku, a po wjeździe na 2-gą pętlę nawet w zasięgu szprychy ;-) Oglądam się i widzę Koksia. Daję się dojść (hehe).

Przez moment jest naprawdę fajnie - jedziemy we trzech !!! :D
Chłopaki co prawda mi się oddalają na jakieś 100 m, ale na najdłuższym podjeździe asfaltowym w Brzostowie pod Punkt Widokowy gładko ich dochodzę w rytmie, łykając po drodze żela.
Młodzika puszczamy w rynienkę pierwszego jako najlepszego zjazdowca ;-P
Poszedł jak burza i jakimś cudem wyprzedził Dziewczynę, która się w tej rynnie zsuwała ... Puściłem najpierw uwaga - do Koksie, wiąchę - do niewinnej swojego lamerstwa laski, bo przecież miało być tak pięknie i szybko :<
W tym czasie Koksiu mnie zablokował z lewej a laska STANĘŁA w środku tej rynny.
Dobrze, że hamulce w tym złomie mi jeszcze działają, bo bym ją i siebie pozamiatał ... Dystans 72 km, a w kluczowym momencie trafiasz na lamę .. Co za pech ;< Śmieszna sytuacja. Jedzie Młodzik, 100m Koksiu, 100m Ja ... Młodzik czeka na Koksia ale na mnie już nie czekają, mimo, że widzą, że nie jestem daleko a do mety niezły hektar. Taaaaa .... Nikt mnie nie lubi ...
Pod Raszewami2 dochodzą mnie 2 mocne Panie, trochę się wiozę.
Przedtem krótki komentarz (w moim kierunku), że się jeździ prawą stroną szerokiej jezdni. Ja wolę jeździć w cieniu, tym bardziej na drodze, którą znam i wiem, że ryzyko samochodu z przeciwka jest zerowe, do tego mam spokojny margines. Nie wiedziałem, że Magda H. to taka maruda ...
Tym razem olewam bufet - w sumie błąd.
Ale trochę się podjarałem, że dojdę uciekinierów.

Tym razem, bez OTB przejeżdżam uskok prze XC i .. NIEEEEEE!!!!!
Kolejny zamulacz na zjeździe :<<
Musiałby nastąpić jakiś cud, żebym doszedł i "ukarał" kolegów ;F
Poza tym zaczynają się kurcze - normalne jak się oszczędza płyny przy takim słońcu.
Ale przecież to dopiero 60-tyX-ty wyścig w życiu, więc mam prawo nie wiedzieć :-P

Za Żerkowem już jest płasko i szybko. Ręka mnie boli w kłębie od kolejnych nieudanych prób wrzucenia blatu (mam urwaną dźwigienkę) ...
Blokada amora zaczyna działać jak bądź, bo się zakleiła kilkoma kroplami żelu z kciuka. Wyciskam resztki mocy urywając po drodze "Impela".
Cały czas mniejsze lub większe ataki kurczów, ale pod kontrolą - tzn. nie muszę się zatrzymywać ;-P
Do mety już samotnie.
W sumie jestem zaskoczony sporą ilością "tychtamdołków" - masa trzepiących bikerami nierówności.
Nie żałuję, że nie wziąłem sztywniaka.
Tym bardziej, że kierownica jest lekko wgnieciona i minimalnie wygięta po Trophy.

Na mecie "odkrywam" luźną korbę, coś się musiało do końca poluzować.
Zbychu (który tym razem przyjechał za Maksiem) mówi, że łożyska supportu do wymiany. Generalnie chyba wszystko jest do wymiany ....
W sumie to się cieszę, że dojechałem.
Było też więcej radochy z jazdy, chociaż bidonologia tym razem nie wyszła.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Objechał mnie Koksiu i Młodzik :<<
Baaaaardzo dużo znajomych Emedowiczów i Pozostałych Teamowiczów.
Nie był to mój dzień - kiedy wreszcie taki nastąpi ?
Może w Michałkach na Mini jak nie pojedzie za dużo Koksów ;-P ?!


Kategoria Grupetto, The Race


  • DST 18.50km
  • Teren 18.00km
  • Czas 00:44
  • VAVG 25.23km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

DinoZarły ;-P

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 2

Budzika nie trzeba nastawiać.
Chłopaki się budzą regularnie o 7.00.
Niby ok, ale jak się chodzi spać po północy to już nie jestem świeżynka.
Od rana 3x foch, zobaczymy co będzie dalej ;-) ..
Pogoda słaba, więc lecimy na pasztet z dinozaura do Rogowa.
Nie rozumiem dlaczego temat Dinozaurów jest tak rozklepany ??!
Bo były duże ? Bo to takie niby smoki ?
Pełno książek i albumów o dinozaurach.
Gdzie się nie obejrzysz - Dinozaur !
Były i zdechły.
Zostały kości.
Wiedza zupełnie niepraktyczna, bez perspektyw i szans rozwoju.
Czy to coś zmieni, że Rex zostanie kiedyś uznany największym padlinożercą a nie drapieżnikiem ?

Pod silny dziś wiatr.
Jechałem, jechałem, jechałem i dojechałem do Pomarzanowic - kiedyś tu mieszkałem !!? Poznałem murek na którym rozwaliłem sobie czółko ;-P
Jedno z mocniejszych wspomnień stamtąd.
Tutaj nauczyłem się jeździć bez kółek :-)>
Szkoda, że Rodzice nie zachowali tej maszyny.

Hermanów ... w zasadzie to już mogę być pewny ... słabego wyniku :-)
Nie mam czasu pojeździć, może jednak mini z Synem, żeby nie było poruty ?! ;-)
Amora raczej zostawię, nie chce mi się zakładać sztywniaka,coś mi wypadnie, rozsypie, nie dokręci i będę się niepotrzebnie wnerwiał.
Z drugiej strony czy te 700 g mniej może mi pomóc ?
A może właśnie zaszkodzi, bo nie będzie amortyzowało ?
W zeszłym roku jechałem bez" i jedna gleba tylko była, aczkolwiek bolesna.
Hmmmmmm .....
Osiołkowi w żłoby dano ...

Poza tym nieubłaganie idzie jesień ... mam nadzieję, że Polska i Złota ;-P


Kategoria Outdoor


  • DST 36.00km
  • Teren 36.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złomek.

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 2

Po Trophy mój Angel to obraz nędzy i rozpaczy.
Jakoś się kula, ale kolejnego górskiego maratonu pewnie by nie przeżył.
Może nawet płaskiego nie przeżyje. Zaryzykuję ;-P ...

BTW, okolice jeziora Lednickiego są bardzo malownicze.
Masa ZASKROŃCÓW.
;-)


Kategoria Outdoor


  • DST 305.50km
  • Czas 10:34
  • VAVG 28.91km/h
  • VMAX 57.68km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

>300 km & Hall Of Fame !

Sobota, 13 sierpnia 2011 · dodano: 13.08.2011 | Komentarze 11

Dzisiejszej nocy jeden z najlepszych Obrońców NBA Denis Rodman wchodzi do Hall of Fame. Trzeba to uczcić !!!
To może jakaś solidna wycieczka ...

Przed Czempiniem - ulewa, trwała tylko 2 km.
To wystarcza żebym był mokry wszędzie.
Aż dziw bierze, że kolejne 150 km jadę po mokrym lub wilgotnym asfalcie.

Wojnowice - nie ma sklepu, ale za to można kupić pomidory lub naprawić LCD ..
Wreszcie w Wyrzece "sklep przyjazny rowerzystom" - mają Karmi i jest ława. Jeszcze mokra.
Pod tą lipą dopijam colkę" z zakąską 2 podrabianych Princess.


Okolice Dolska - sporo jednak tych pagórków, jedna ślepa uliczka skusiła mnie "inwestycją europejską" nowego asfaltu. Końcówka idzie po bruku w las ...
Nie testuję. Zawracam.

W Żerkowie zaczyna kropić. Uciekam po raz kolejny przed burzą.

Most Pyzdry - V" spada do 20 km - czas na sklepik.
Nie mają Karmi, jest za to coś niebieskiego od Kolejorza ;-), do tego 2 oryginalne tym razem Princessy rozpływają się w ustach.
Nareszcie wychodzi słońce !

Ostatnie 85 km pod lekki wiatr.

Od 265 km już bardziej się kulam niż jadę, podziwiam widoczki.


Gdzieś tam za autostradą przekraczam magiczną 3-setkę !!!
Radocha porównywalna z ukończeniem Trophy lub Rajczy ;-)))


Oto mapka, niestety ten edytor wariuje jak się trasy nakładają :<
Od Zaniemyśla po śladach do domu ;-P


Kategoria Records, Outdoor