Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Rodman z miasteczka Tulce. Mam przejechane 53739.44 kilometrów w tym 12333.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 58159 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Rodman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:942.00 km (w terenie 333.50 km; 35.40%)
Czas w ruchu:37:32
Średnia prędkość:25.10 km/h
Maksymalna prędkość:68.35 km/h
Suma podjazdów:400 m
Suma kalorii:1251 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:49.58 km i 1h 58m
Więcej statystyk
  • DST 52.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 29.71km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może jeszcze ze 3 wyścigi ?

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 8

22.09 Karpacz Grabka ?! trochę daleko, już mi się nie bardzo chce jeździć ...
23.09 Łopuchowo ? blisko, szybko, tu mi ostatnio dobrze szło ;-P
29.09 Garb Dylewski, fajny ścig szosowy, ale trochę daleko :/
30.09 Kaczmarek Elektricze, w sumie blisko, może nie będzie dużo k-dołków ?!
7.10 XC Września czy Tor Poznań ?!

- póki co i tak nie mam sprawnego górala ... zobaczy się ..


Kategoria Outdoor


  • DST 28.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 30.55km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Toto-Lotek Michałkowy :-)))

Piątek, 14 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 8

Idzie zima ... 8 st !? Skandal !!!

A tymczasem moje typy na Giga Michałki z Teamu Goggle Pro:
/btw, siła jest tak wyrównana, że równie dobrze może być kolejność odwrotna ;-P/

1. Jacgol
2. Drogbas
3. Wojtas
4. Koksiu
5. JP
6. Zygmunt
7. Marc
8. Towdee


Kategoria Outdoor


  • DST 32.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 29.54km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

19:30 widzę ciemność ...

Czwartek, 13 września 2012 · dodano: 13.09.2012 | Komentarze 1

Spokojny rozjazd, koła wymienione na treningowe, tylko rower dalej nieco brudny, rąk nie ma gdzie włożyć a o dłuższej jeździe można pomarzyć ...


Kategoria Outdoor


  • DST 194.00km
  • Czas 06:49
  • VAVG 28.46km/h
  • VMAX 63.02km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liczyrzepa 2012.

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 11.09.2012 | Komentarze 7

A jednak udało się pospać, ponoć delikatnie chrapałem ;-P
Jakby kogoś interesowało "co biorę": wziąłem owsiankę z mleczkiem i naszykowałem sobie 2 bułeczki z szyneczką i sereczkiem.
Do tego mały bidonik z wodą, bo duży straciłem na "rozgrzewkowej przecierce".

Jak już wiadomo z wielu relacji - padało, ale nie jakoś rzęsiście.
Było jednak w "miarę ciepło".
Rękawki i nogawki nadały się idealnie okrywając przy okazji szlify.

Rozgrzewki nie robiłem - dystans długi, to się rozgrzeję.
Wylosowana grupka - mieszana - trudno oceniać po stroju czy rowerze.
Najpierw startował Koksiu, ja 5 minut po, więc będę go ścigał ;-P
Niejaki Lipczyński Jan wyjebał od razu jak torpeda bez oglądania się na innych.
Dupa oczywiście mokra i szpryca w ryj na wstępie.
Po minucie przestaje boleć.
Nie myślę co będzie i jak będzie, po prostu jadę.
Skleiłem laczka a że koleś się nie oglądał i nie dawał kiwki z łokcia próbowałem mu siedzieć.
Oddech zwiększył częstotliwość.
Pod 20% (czy tak było ?) popuszczam, bo mnie kat chce zajechać.
Kadencyjnie.
Przewaga stopniowo się zwiększa. 6 km za nami. No dobra, uznaję, jesteś lepszy - jedź w p* ..;-) [o dziwo okazało się, że ukończył mega ... nie kumam tego losowania grupek ...]
Ale hola, ja mam ciągnąć młodych ?! Elegancko zjeżdżam w lewo, że niby mnie zajebiście zainteresował widok z tyłu. Też się powiozę.

13 km i co widzimy ? Szkoda, że tak szybko dochodzę Koksia.
Komentarze od jego grupy: wow, patrzcie, Pro-tour przyjechał ! ...
Wiedzą chłopaki jak zmotywować, więc dokręcamy mocniej i zostaje z nami tylko Mariusz a oni w jękach odpadają ;D

Później się nie oglądam, dochodzimy na zjazdach pana Jana, ale pod Karpacz znowu odjeżdża ostentacyjnie na stojaczka ;-)
W Karpaczu "inny" trochę zamula te serpentynki a jako, że wczoraj to zjeżdżałem poczułem się kozakiem i wyprzedziłem by na następnym ostrym, stromym, mokry i śliskim zakręcie koła uciekły spode mnie jak na lodzie i przyjebałem w ten sam bok co wczoraj, prawy.
Tym razem rozkładam ręce i nogi szeroko - jak widziałem kiedyś w TV ;-P i po kilku metrach na plecach / dupie - wreszcie hamuję.
Kolega za mną się zapytał ale nic mi nie było poza jeszcze większym pieczeniem.
Hamulec - klocek lekko ociera - w sumie jest zjazd, więc nie sobie ociera.
Dalej w dół, trzeba nadrobić, więc gdzie można - dokręcam.
Przed fotoradarem instynktownie zwalniam - zboczenie zawodowe ;-)

Trochę zmarzłem na tym zjeździe więc dokręcam ile wlezie (ale bez pieczenia i palenia) mijając kilka osób po drodze.
Na pierwszej bramce się nie zatrzymuję - za szybko jak dla mnie.

Na Drodze Głodu mija mnie jakiś kat w stroju BGŻ, ścianka daje mocno popalić a priorytetem jest oszczędzać siły by równomiernie je rozłożyć.

Jest kolejny bufecik: banan, woda, poprawa hamulca i "go ahead!"
Tak sobie wciągam i proszę :-) Jest i Koksiu :D
Od razu raźniej, tym bardziej, że możemy jechać razem a ja mam przewagę 5 min ;-)
Chwilę kręcimy wspólnie, no ale za długo wieźć się na kole kolegi nie wypada, więc daję zmianę ... Dobrze mi się kręci, nie szarżuję jednak mimo, że jest to "czasówka na Okraj" :-)
Jakbym jechał Mega - poszedłbym w trupa :-F

okraj tuż tuż ... © rodman

Oglądam się ale Mariusza nie ma, hmmmm, może poszedł na stronę ...
Po drodze łykam jeszcze Młodszego nr 460 (? jaki dziwny numer?).

Na zjeździe przesyłam w myślach pozdrowienia dla Kłosia ale kierę trzeba mocniej chwycić. Lecimy w dół kilkanaście dobrych kaemów tasując się z Młodym460.
Od tego momentu los skazuje nas na wspólną jazdę przez większość dystansu.
Ponieważ idziemy w miarę równo po równo i podobnym tempem - jedzie się dobrze.
On częściej się wspina, ja częściej dokręcam na niewielkim nachyleniu.
Zgarniamy parę osób z sobą, niech też popracują, rower "inny" nikogo nie usprawiedliwia :D
Jest czas, żeby spokojnie wciągnąć bułę, smakuje wybornie !

Jest i kolejne dłuższe wzniesienie, wychodzę na zmianę, na początek stawiam 22 kaemy. Idą wszyscy. Bułeczka zaczyna krążyć we krwi więc zrzucam oczko niżej ..
Jest 27 ... jedzie się dobrze, ciągnę dość długo, w końcu odpuszczam prowadzenie, oglądam się - jest tylko Młody460, 4-5-ciu zostało.

Potem długo "nic się nie dzieje". Młody jest obstawiony przez zaangażowanych Rodziców. Podjeżdżają kawałek i dają mu z ręki co tam zechce :-)
Nawet imbusy załatwili.

Trochę dołujące jak się mija metę i nie można na nią wjechać. Udaje się chociaż chwycić banana.
Zaczynamy kolejny podjazd. Na ściance rower niemal staje 10-9-8 km/h .. Ale po raz kolejny wchodzę w swój rytm i mocniej naciskam.
Młody odpada, na zjazdach dochodzi, jakiś samochód nie daje się wyprzedzić, trochę tracę, wkurwiam się nieco. Pod Karpacz znowu dotleniam płuco.
W mieście bez sensacji, ludzi sporo ale widzą, że wariaty na rowerach jadą więc się tylko przyglądają.

Dojeżdżam do skrętu na Okraj, uffff, jak to dobrze, że muszę znowu tej ścianki zdobywać. Zostało kilkadziesiąt kaemów, na których nie zamierzam się oszczędzać.
Chociaż zaczynam odczuwać minimalne ślady skurczów. Uspokajam się i dalej spokojniej, żeby czasami nie zakończyć maratonu.
Próbuję się momentami podczepić pod "megowców" lecz sił już brakuje, nie mogę skleić felgi.

Dochodzi mnie jeszcze przed ostatnią hopką Młody z kilkoma kolarzami, którzy dają tak niemrawe zmiany, że mnie to zajebiście irytuje. Sam ciągnę.
Nie uciągnąłem jednak. Okazało się, że chłopaki "oszczędzają siły na finisz" ...
Sorry Panowie, ale jak na moje to nie ten wyścig ! ;-)

Teraz tylko byle dojechać, idzie naprawdę ciężko - trzeba mi było bezczelnie się wozić na kole a nie pokazywać heroizm.. Może następnym razem ...

Nareszcie meta !! Nie powiem, ujechałem się :-)) Szczególnie końcówka - 10 km - bolało najbardziej ;-P
pik ! na mecie, 194 w górach nie w pytę dmuchał ... © rodman


Ze zdziwieniem widzę Koksia - nie mógł się podnieść psychicznie po ... bohaterskiej wymianie dętki ;-) => btw. dzięki za browara ! to był najsmaczniejszy browar tego weekendu ;-))
Marc już był na mecie, niebawem dojechał Jacgol, który w ten sposób na Mega porobił obu kolegów.

Miejsce: 7 open [6:50:45] (1st 6:33:22) = duuuużo ...
Kategoria: 3-ci [1st 6:42:28, do drugiego 2 minuty - było do odrobienia gdybym wiedział ;-))]
Jest więc pudło ! Później okazało się, że jednak bez miniaturki pucharku ani nawet medalu "za zeta" - lekkie rozczarowanie, ale taki cykl.
Najważniejsze, że trasa była naprawdę fajna, w większości dobry asfalt, no i wynikiem jestem mile zaskoczony ;-)
Bez wątpienia obok Twierdzy DonJon i Pętli Beskidzkiej był to najcięższy maraton w tym roku - z jednej strony utrudniony przez kiepską, trochę deszczową pogodę - z drugiej strony nie było upału więc osobiście wolę taki właśnie deszcz :D

Dzięki Panowie Teamowcy za fantastyczny górski wypad, tak przypuszczałem, że pociągnięcie w niedzielę dłuższy rozjazd więc profilaktycznie wróciłem do domu wcześniej ;-))
Po drodze zresztą stałem w Osiecznej, by przepuścić WSZYSTKICH maratończyków ... polnych, nawet tych na jednym kole startujących ;-)

***staty inne: 4 złamane obojczyki ... dużo ..




  • DST 21.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsze szlifki robaczywki ...

Piątek, 7 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 3

Wybieram się na małą rozkrętkę przed jutrzejszym Giga Liczyrzepą.
Długo nie mogę znaleźć "bocialary" w samochodzie.
No dobra, przecież wrócę zanim się ściemni.
Poza tym mam czerwoną" z tyłu więc w dupę nie powinni mi wjechać.
Ciągnę na Karpacz, aż po Wang.
W górach szybciej robi się ciemno ...
Ale jeszcze chociaż kawałek pod legendarny Orlinek.
Zostaję z ... gasnącą lampką na dupie.
Toczę się w dół.
Po dwóch obtrąbieniach - chyba coś jest "nie tak" - lampka zdycha i świeci jak świetlik.
Na szczęście jest sklep i mam kasę :-) Szybka wymiana baterii i jest git!
Od razu raźniej, ostrożnie kulam się w dół do Ścięgien.
Tam już kaszana kompletna, bo nie świeci już nic.
Biorę czerwoną w dłoń i sobie przyświecam.
Nie jest źle. Coś widać.
Jeszcze 100 m do zakrętu i będę w domu.
A tu nagle asfalt wyrywa mi kierę z dłoni - dołek z garbem - chcieli zalać asfaltem - zrobili super pułapkę ...
Na szczęście prędkość niewielka.
Lecę zatem zdziwiony jak zając co się uczył latać, przypierdoliłem prawym kolanem, bioderkiem, łokietkiem i przetoczyłem się po plecach z wpiętym rowerem, który poszybował do góry - tak leżąc na plecach instynktownie wypchnąłem go żeby poleciał w trawiasty rów - udało się ;-) - ląduje miękko ..
Z bólem się zbieram, no to kurwa się pościgałem ... jaki ze mnie Giga Głupek !
Ruszam nogą, wszystko zgodnie z fizjologią - znaczy się - nie połamałem się :D
Oświecam się nieco czerwoną latarką - nie jest źle - tylko zdzierka - ale za to piecze jak jasny ch* !
Teraz rower ... hak - jest, łańcuch - spadł, ale udaje się nałożyć, przerzutki cacy, kręcę kontrolnie - kurwa mać ! obciera ... na szczęście tylko hamulec się przyblokował - uff ..
Bidon gdzieś poleciał ale mam go w dupie.
No to zajebista nocka będzie z tymi szlifami ..
Wkurwiony na siebie wracam na kwaterę, 2 bronki na znieczulenie, dojeżdżają kumple, w końcu zasypiam pomimo pieczenia ~ sączenia świeżutkich, soczystych szlifków ..


Kategoria Outdoor


  • DST 24.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.61km/h
  • VMAX 68.35km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Aktywność Jazda na rowerze

14% = Jesionowa !!!

Środa, 5 września 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 6

Ostatnie przetarcie z Koksiem przed Giga Liczyrzepą.
Krótko ale konkretnie ;-)
Jesionowa padła naszym łupem 10x (800 w pionie ?!) + Siedmiogóra na rozjazd.
*Dzięki i do > następnego < !

Przygotowanie i forma wg odczuć jest wporzo.
Teraz tylko ~rege~ + dobry sen i powinno być dobrze.

Taktyka tym razem jest prosta: jechać swoje, wyścig na Okraj odpuścić, w końcu 190 km i 3.650 w pionie nie w pytę dmuchał ;-)

Dziś na Vuelcie bajeczna akcja Pistoleta - szacooon [o ile nie wciągnął przyprawionej kiełbasy ;-)]!
Trochę szkoda "Purito", bo imponuje niesamowitym odejściem pod górkę, ale akcja, ataki i walka do końca Albercika to prawdziwe mistrzostwo ..


vs Osowa G.


Kategoria Outdoor


  • DST 40.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 27.91km/h
  • VMAX 59.62km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

I am 40 y.o. ...

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 11

Dzień jak codzień.
Poza faktem, że skończyłem czterdziechę ;-)
Tym razem w delegacji.
Kilka podjazdów pod Chełmską Górę od Kłosa w Koszalinie z wieczora.
Wypiłem jubileuszowego Izobronka.


Kategoria Outdoor


  • DST 63.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 53.32km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjuchy obowiązkowo ;-)

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

Pomimo późnej pory i perspektywy powrotu o bocialarze czułem ciśnienie żeby zrobić dziś Podjuchy. Pogoda miła, nawet z początku za ciepło na długi cieplejszy rękaw.

Na chropowatym zakręcie wypada mi latarka.
Działa ;-)
W Bukowej Puszczy znowu jakieś dziury i znowu uderzenie w asfalt (nie mam jej zapiętej).
Nie działa :(
Robi się szaro ..
Podjuchy muszą być !
Oto jestem.
Grzebię coś, kręcę - działa !
Podjuchy wchodzą jak nóż w miękkie masełko, wnoszę, że po Chorwackich % (no i oczywiście po Osowej G. z Josipem;-)) nastąpiła dalsza poprawa podjazdów.
Wracam zadowolony.
Czy starczy światełka ? A może lepiej miastem wracać ?
E tam, w Puszczy będzie klimacik ... niedługo wschód księżyca ;-P ...
W środku Puszczy latarka już nie działa .. :<
...
Przy "Sercu Puszczy" znowu działa po delikatnej naprawie po omacku :D
Na wszelki wypadek trzymam już w ręce.
Jest klimacik ;-))
Tajemnicze oczy błyskają tu i ówdzie, cienie atakują znikąd ..
Bez zbędnych emocji, hehe, dojeżdżam do hoteliku.

Nie mogę doczekać się Liczyrzepy !! ;-) ...


Kategoria Outdoor


  • DST 51.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 31.22km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łódź - Stawiszcze.

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 03.09.2012 | Komentarze 0

Myślałem, że będzie dalej :/
Za to droga idealna na czasówki - długie proste, dobry asfalt.
Ruch tylko spory ..


Kategoria Outdoor